Samochody elektryczne, prąd z węgla i odnawialna energia – teoria vs praktyka

Czy samochody elektryczne mają szansę stać się naprawdę ekologiczne? Tak, chociaż musi zaistnieć sporo warunków, żeby tak się stało. Jednym z nich jest ładowanie samochodu prądem pozyskanym z odnawialnych źródeł energii. I tu pojawia się pewien problem.

Jakiś czas temu przygotowywałem się do panelu w ramach IV Międzynarodowego Szczytu Klimatycznego Togetair, w którym miałem dyskutować o tym, czy motoryzacja neutralna klimatycznie jest możliwa. Zrobiłem więc to, co każdy ekspert w danej dziedzinie robi przed takim wystąpieniem – odpaliłem Google.

Parę godzin wyszukiwania oraz analiz najnowszych badań i statystyk aktualnego stanu gospodarki energetycznej w Polsce i na świecie w kontekście elektromobilności skutecznie uaktualniło mój stan wiedzy.

Sęk w tym, że czujne algorytmy social mediów podłapały mój wzrost zainteresowania tematem losów naszej planety. Na głównej stronie YouTube zaczęły mi się pojawiać rozmaite mniej lub bardziej adekwatne rekomendacji filmów w temacie „climat change” i zielonej energii.

Jeden z nich mnie zainteresował.

 

Zmiany klimatyczne – jakie są fakty?

Naturalnie film na Youtube ciężko uznać za poważny i merytoryczny wywód naukowy. Niedawno obejrzałem całkiem przekonujący film o tym, że żyjemy w symulacji. Chwilę potem okazało się, że filmów na ten temat jest znacznie więcej… Nie polecam zgłębiać tego zagadnienia.

Zmierzam do tego, że film, który tutaj przytaczam, i którego luźny transkrypt zamieściłem poniżej, mimo że jest opublikowany na YouTube, jest pracą przygotowaną przez poważnego człowieka z poważnej, chociaż nie akademickiej, instytucji. Przy każdej statystyce mamy odnośnik do źródła przytaczanych danych i nie ma tutaj snucia teorii spiskowych.

Muszę jednak też dodać, że Prager University, czyli podmiot odpowiedzialny za ten film, po pierwsze nie jest uniwersytetem, a po drugie kilka lat temu spotkał się z krytyką za szerzenie wprowadzających w błąd informacji o zmianach klimatycznych. Wiadomo jednak, że każda narracja w pewnych krętach uznawana jest za jedyną słuszną, a w innych spotyka się z krytyką i zarzutami o fałszowanie faktów.

Jak jest w tym przypadku?

Każdy musi rozstrzygnąć sam. Podrzucam ten film jako temat do przemyślenia i impuls do refleksji nad utopijną wizją świata, w którym wszyscy poruszamy się samochodami na prąd.

 

Samochody elektryczne i zielona energia – w czym problem?

Teoretycznie zmierzamy  w kierunku zielonej przyszłości opartej na energii odnawialnej, w której wiatr, woda i energia słoneczna będą napędzać nasz świat, w tym nasze samochody elektryczne. Problem w tym, że rzeczywistość nie jest aż tak zielona jak w założeniach ekologów i w reklamach samochodów elektrycznych. 

 

Transport vs ropa naftowa – gdzie jesteśmy?

Spalanie ropy, gazu ziemnego i węgla nadal odpowiada za 84 proc. całej energii na świecie. 20 lat temu ten wskaźnik wynosił… 86 proc. Innymi słowy, przez ostatnie 20 lat udało nam się przerzucić jedyne 2 proc. z globalnego miksu energetycznego na bardziej ekologiczne źródła.

Sama ropa naftowa nadal napędza niemal 97 proc. globalnego transportu. Wszystkie te nagłówki twierdzące, że szybko odchodzimy od paliw kopalnych, to nic innego jak zaklinanie rzeczywistości. Dwadzieścia lat i pięć bilionów dolarów wydanych przez rządy na „inwestycje” w zieloną energię, a ekologiczna wskazówka ledwo drgnęła.

samochody elektryczne i problemy energetyczne 1

Ta transformacja miała być łatwa i szybka. Dlaczego więc idzie tak opornie?

 

Odnawialne źródła energii i problem wydobycia

Cóż, to wszystko przez… skały.

Chodzi o to, że aby tę samą ilość energii, którą obecnie otrzymujemy z paliw kopalnych uzyskać ze słońca i wody, będziemy musieli znacząco zwiększyć wydobycie.

Co oznacza „znacząco”?

O ponad 1000 proc.!

To nie jest spekulacja. To jest czysta fizyka.

Miedź, ruda żelaza, krzem, nikiel, chrom, cynk, kobalt, lit, grafit i metale ziem rzadkich, takie jak neodym… Potrzebujemy ich wszystkich.

Te metale i surowce w kolejnym etapie muszą zostać przetworzone w elementy silników, łopatek turbin, paneli słonecznych, baterii i setek innych komponentów przemysłowych. Ten proces również wymaga ogromnych nakładów energii, co z kolei wymaga jeszcze więcej wydobycia. Spirala nieustannie się nakręca.

 

ekolodzy i politycy nawołujący do zielonych rozwiązań, którzy chwalą korzyści samochodów elektrycznych, to ci sami ludzie, którzy sprawiają, że wydobycie materiałów niezbędnych do budowy tych samochodów – jak miedź i nikiel – jest praktycznie niemożliwe

 

Co jest nie tak z zielonymi technologiami?

Zgodnie z raportem Banku Światowego, te „zielone technologie są w rzeczywistości znacznie bardziej wymagające pod względem zasobów materiałowych” niż nasza obecna mieszanka energetyczna. „Znacznie bardziej” może być największym niedopowiedzeniem naszego stulecie. W rzeczywistości surowce stanowią 50-70 proc. kosztów produkcji zarówno paneli słonecznych, jak i baterii.

Dotychczas nie miało to zbyt wielkiego znaczenia, ponieważ energia wiatrowa i słoneczna zapewniały zaledwie kilka procent globalnego zapotrzebowania na energię. Robiły dobry PR wśród ekologów, ale nie można było mówić o nich, jako o poważnych źródłach energii. I mało prawdopodobne, że staną się nimi w przewidywalnej przyszłości.

Ale niech będzie, na potrzeby naszych rozważań przyjmijmy, że znacznie zwiększymy wydobycie…

 

Paradoks samochodów elektrycznych i ekologii

Zakładamy więc, że znacząco zwiększamy wydobycie. Pojawia się więc pytanie: gdzie znajdowałyby się te nowe kopalnie?

Cóż, z pewnością w Chinach. Obecnie ten kraj jest największym źródłem większości naszych najważniejszych materiałów energetycznych. Stany Zjednoczone są w tej kwestii nie tylko małym graczem, ale są też w 100 proc. zależne od importu 17 najważniejszych minerałów.

Pytanie sprowadza się więc do tego: czy chcemy dać Chinom jeszcze większy wpływ polityczny i ekonomiczny? Europa w 40 proc. jest zależna od rosyjskiego gazu ziemnego. I jak na tym wychodzi?

Jak na ironię, Ameryka Północna jest bogata we wszystkie minerały, których potrzebujemy. Ale powodzenia w próbach ich wydobycia ich spod ziemi.

Propozycje budowy kopalni w Stanach Zjednoczonych spotykają się z zaciekłym oporem, jeśli nie z całkowitymi zakazami. I tak jest niemal wszędzie. Dla przykładu, w 2022 roku administracja Bidena anulowała proponowaną kopalnię miedzi i niklu na północy Minnesoty. Stało się to po latach opóźnień i przedzierania się przez gąszcz przepisów dotyczących ochrony środowiska.

Tak, ekolodzy i politycy nawołujący do zielonych rozwiązań, którzy chwalą korzyści samochodów elektrycznych, to ci sami ludzie, którzy sprawiają, że wydobycie materiałów niezbędnych do budowy tych samochodów – jak miedź i nikiel – jest praktycznie niemożliwe.

I niby jak to wszystko mamy pogodzić?

 

Dlaczego nie będzie lepiej?

Dotychczas mówimy jedynie o aktualnych potrzebach energetycznych. A co z potrzebami jutra?

Przecież zapotrzebowanie na energię w przyszłości będzie znacznie większe niż aktualnie. To jedno z fundamentalnych praw cywilizacji. W przyszłości będzie nie tylko więcej ludzi, ale także więcej innowacji. A pamiętajmy, że przedsiębiorcy zawsze byli znacznie lepsi w wynajdowaniu nowych sposobów zużywania energii niż jej produkcji (vide Bitcoin). 

To oczywiste, ale warto to podkreślić: przed wynalezieniem samochodów, samolotów, przemysłu farmaceutycznego czy komputerów, nie było potrzebne do nich żadne źródło energii.

A gdy coraz większa część społeczeństwa zaczyna żyć na coraz wyższym poziomie, to zaczyna też pożądać rzeczy, które posiadają ich bardziej zamożni towarzysze – od lepszej opieki medycznej po wakacje i samochody.

 

Zapotrzebowanie na energię vs rozpędzona konsumpcja

W Ameryce przypada około 80 samochodów na stu obywateli. W większości świata ten wskaźnik wynosi około samochodów pięciu na sto obywateli.

Ponad 80 proc. podróży lotniczych ma charakter osobisty. To dwa miliardy beczek ropy rocznie.

Szpitale zużywają 250 proc. więcej energii na jednostkę kwadratową powierzchni niż przeciętny budynek komercyjny.

A globalna infrastruktura informacyjna – technologia chmurowa – zużywa już teraz dwa razy więcej energii niż cała Japonia, trzecia największa gospodarka świata. Masywne centra danych stanowiące rdzeń chmury zużywają prawie 10 razy więcej energii elektrycznej niż 10 milionów samochodów elektrycznych na świecie.

E-commerce rozkwita i napędza rekordowy wzrost w magazynach, w których coraz częściej pracują energochłonne roboty. Indeks frachtu samochodowego w Ameryce podwoił się w ciągu ostatniej dekady, bo towary trzeba dostarczać do tych magazynów oraz do odbiorców.

Tak przedstawiają się trendy, które znamy obecnie. Chociaż nie możemy przewidzieć przyszłości, możemy przewidzieć, że będzie więcej innowacji – w robotyce, dronach, komputerach kwantowych, biotechnologii. Do tego dochodzą nowe branże, o których jeszcze nie wiemy.

Wszystko to będzie wymagało więcej energii – znacznie więcej.

Będą wymagane paliwa kopalne, energia jądrowa i tak, energia odnawialna.

Ale jeśli myślisz, że możemy to wszystko uzyskać tylko z wiatru i energii słonecznej, cóż, śnij dalej.

 

Samochody elektryczne są super, ale

Na koniec dorzucę moje trzy kilowatogodziny już bardziej skoncentrowane na motoryzacyjnym aspekcie powyższego zagadnienia.

Jednym z najczęstszych argumentów przeciwników samochodów elektrycznych jest fakt, że jeżdżą na prąd z węgla, więc ich zbawienny wpływ na środowisko jest dosyć naciągany.

Zwolennicy twierdzą natomiast, że sytuacja dynamicznie się zmienia i za chwilę wszyscy będziemy jeździć na prąd z wody i wiatru. Przytoczone powyżej tezy zdają się temu przeczyć.

Nie chcę przez to powiedzieć, że samochody elektryczne są złe i trzeba się ich wystrzegać. Samochody elektryczne są super. Chcę jedynie podrzucić argument za tym, co powtarzam od dawna, że ubieranie idei elektromobilności w ekologiczną pelerynę zielonego bohatera jest hipokryzją.

Hej! A widziałeś już znany i lubiany Instagram PremiumMoto? >>
close-image