Na początku mojej przygody z samochodami ułożyłem sobie takie hasło przewodnie: „premium tkwi w szczegółach”, ewentualnie „premium tkwi w detalach”. Ta prosta i oczywista parafraza znanego powiedzenia z „diabłem” stała się papierkiem lakmusowym, który przykładam nie tylko do recenzowanych samochodów, ale do większości rzeczy, którymi się otaczam. I jedną z takich rzeczy chciałem Ci tutaj przybliżyć.
Zanim przejdziemy do meritum tego wpisu, muszę nieco rozwinąć tę moją filozofię podejścia do kwestii premium. W ubiegłym roku – zgodnie z trendami i na skutek epidemii deficytu uwagi – udało mi się zamknąć tę filozofię w 90-sekundowej rolce.
Skoro już wyjaśniliśmy sobie motyw przewodni tego wpisu, to przejdźmy do jego bohatera, czyli… mojej pracowni oraz jej dębowego fundamentu.
Miejsce do pracy klasy premium
Jako niezależny dziennikarz motoryzacyjny pracuję z domu (czyt. z wynajmowanego mieszkania). Po niedawnej przeprowadzce, na którą nałożył się kryzys wieku średniego, stwierdziłem, że pora w końcu urządzić sobie miejsce do pracy klasy premium. Ot, taki gabinecik na miarę moich skromnych możliwości.
W ramach ograniczonego dziennikarskiego budżetu i tego, na co mogę sobie pozwolić w mieszkaniu, które nie jest moje, postanowiłem zaaranżować estetyczną, elegancką, minimalistyczną i przede wszystkim inspirującą przestrzeń, w której spędzam 8-10 godzin dziennie.
Algorytmy Youtube, jak to mają w zwyczaju, wiedziały, co chodzi mi po głowie, jeszcze zanim sam do tego doszedłem, więc już na samym początku planowania trafiłem na poniższy film.
Po obejrzeniu kilku odcinków tej serii, zrozumiałem coś, z czego do tej pory nie do końca zdawałem sobie sprawę – urządzenie miejsca do pracy może być sztuką. A w sztuce jest sporo przestrzeni na operowanie detalami…
Biurko to naprawdę podstawa
Wraz z zagłębianiem się w temat pracowni idealnej, okazało się, że biurko – element, do którego wcześniej nie przykładałem większej uwagi – stanowi fundament każdej przestrzeni kreatywnej. Nie tylko jeśli chodzi o ergonomię, ale i o estetykę.
Początkowo moim jedynym wymaganiem co do biurka była elektryczna regulacja wysokości, tak, żeby pozwalało na pracę zarówno na siedząco jak i na stojąco.
Przyznam, że mniej interesowało mnie to, co będzie zamontowane do tego stelaża. Budżet, jaki chciałem przeznaczyć na takie biurko wskazywał, że skończy się na płycie z wiórów (MDF) albo najtańszym blacie z Ikeii. Standard, na jakim przepracowałem całe życie.
Nie widziałem sensu dopłacania do bardziej szlachetnej powierzchni pod klawiaturę i monitor. W końcu biurko, to biurko, prawda?
No właśnie niedawno przekonałem się, że nie.
A pomógł mi w tym Deerhorn.
Deerhorn, czyli meble klasy premium
Moja pracowania, jak każdy projekt, wraz z kolejnymi obejrzanymi na YouTube projektami za tysiące dolarów, ewoluowała w kierunku studni bez dna.
Szybko doszedłem do wniosku, że moje nowe biurko nie może być zwykłym paździerzem. Stwierdziłem, że kryzysu wieku średniego nie wyleczę czerwonym kabrioletem ani motocyklem, tylko eleganckim biurkiem.
Zaczęły się więc poszukiwania i eksperymenty. A może kupić sam stelaż i zamówić do tego blat z litego dębu? Może wziąć jakąś sklejkę jedynie imitującą dąb? A może to, a może tamto… Te rozterki, poszukiwania oraz wyniki wyszukiwania Google doprowadziły mnie na stronę polskiego producenta mebli drewnianych – firmy Deerhorn.
Firm oferujących biurka z regulowanym stelażem było mnóstwo, ale zdecydowana większość z nich stawiała na chińskie produkty dla graczy. Może i na zdjęciach wyglądają przyzwoicie, ale nie mają wiele wspólnego z jakością i dbałością o szczegóły.
Szybko przekonałem się, że Deerhorn spośród wszystkich producentów i dystrybutorów, na jakich trafiłem, najlepiej rozumie przytoczoną przeze mnie na wstępie filozofię.
Regulowane biurko Deerhorn pod każdym względem wpisało się w moje wymagania. Solidny (nie Chiński) stelaż, możliwości personalizacji (np. ergonomiczne podcięcie), rozmiary na zamówienie oraz solidny dębowy blat o odpowiedniej grubości. Wszystkie pola zostały odhaczone. Spodobał mi się fakt, że biurko dociera do Ciebie zmontowane w całości.
No dobra, ale do czego zmierzam? Jaka wartość i mądrość płynie dla Ciebie z tych moich biurkowych perypetii?
Dlaczego drewniane birko jest premium?
Zmierzam do tego, że solidne, drewniane, dębowe biurko należy do pewnej specyficznej kategorii dóbr materialnych. To dobra, o których nie wiesz, że ich potrzebujesz, dopóki nie spróbujesz i nie poczujesz ich osobiście.
Podobnie jak w przypadku samochodów, również w przypadku biurka trudno uchwycić i oddać słowami odczucia towarzyszące „przesiadce” ze standardowego biurka z blatem pustym jak wydmuszka na takie masywne biurko klasy premium.
Różnica jest mniej więcej taka, jak między odczuciem towarzyszącym zamykaniu drzwi w Dacii czy Skodzie, a w wyższych modelach Volvo czy BMW. Albo taka, jak między plastikami Dacii, a tymi w wyższych modelach marek premium.
Jasne, każdy z nas ma inną wrażliwość na te detale, poczucie estetyki, potrzeby i priorytety. Jedni stwierdzą, że Dacia jeździ tak samo jak Volvo i w pewnym sensie będą mieć racje. Inni z radością dopłacą do Volvo zamiast wybierać Dacię.
Ja przekonałem się, że na pewnym etapie życia dopłata do prawdziwego biurka z grubym, drewnianym blatem jest w pełni uzasadniona odczuciami płynącym z jego eksploatacji.
Inspirowany, nie sponsorowany
Ten wpis nie jest sponsorowany. Jest inspirowany. Inspirowany produktami polskiej marki, która doskonale wie, że premium tkwi w detalach i tego się trzyma.
Inspirowana historią prezesa Deerhorn – Rafała, dla którego impuls do stworzenia własnej firmy jest podobny do impulsu, który pchnął Enzo do stworzenia Ferrari. Enzo nie mógł znaleźć odpowiedniego samochodu dla siebie, więc zbudował go sam. Rafał nie mógł znaleźć odpowiedniego biurka do swojej nowej pracowni, więc stworzył je własnoręcznie.
Inspirował mnie też komfort oraz odczucia, jakie na co dzień zapewnia mi solidny dębowy blat o grubości prawie 40 mm z ergonomicznym podcięciem osadzony na regulowanym stelażu holenderskiej firmy Linak. Sprawia, że do pracy zawsze siadam z przyjemnością i dużą satysfakcją. Czego i Wam życzę na 2025 rok!