Kia Sorento – nowa Kia Sorento – czwarta generacja największego (dostępnego w Europie) koreańskiego SUV-a. Podczas pierwszych jazd testowych sprawdziłem ten najdorodniejszy owoc koreańskiej motoryzacji i spieszę podzielić się moimi spostrzeżeniami. Uwaga: w tekście pada słowo „premium”! Nawet dwa razy.
Od zawsze miałem dwa poważne zastrzeżenia do samochodów z Korei. Po pierwsze srebrno-szare tworzywo użyte do wykończenia wnętrza, po drugie kuriozalna liczba irytujących sygnałów dźwiękowych.
Czy w nowej Kii Sorento to się zmieniło?
Nie!
Nowa Kia Sorento – po staremu
Nowa Kia Sorento piszczy, kiedy wsiadasz. Piszczy, kiedy wsiadasz – nie wiem, dlaczego. Piszczy, kiedy zmieniasz pas bez kierunkowskazu, bo najechałeś na linię. Piszczy, kiedy zmieniasz pas z kierunkowskazem, bo uznaje, że ten samochód 5 m za tobą to zagrożenie. Piszczy, kiedy pojazd przed tobą rusza, a Ty nie. Piszczy, kiedy pojazd przed tobą hamuje, a Ty nie. A na deser przy każdym wyłączeniu odgrywa jakąś muzyczkę.
Na szczęście większość tych brzęczyków da się wyłączyć, na co za pierwszym razem potrzebowałem jakiejś godziny grzebania w systemie multimedialnym. Niestety nie zapisałem tych ustawień w sowim profilu kierowcy, więc po postoju na stacji i ponownym uruchomieniu samochodu, cała piszcząca orkiestra rozbrzmiała na nowo…
A co z tym srebrno-szarym plastikiem?
Nadal jest! Jak był w pierwszej, drugiej i trzeciej generacji, tak jest i w najnowszej, czwartej. Tylko w innych miejscach i może nieco mniej siermiężny, ale wygląda tak samo i ma ten urzekający kolor zbliżony do niczego. Według mnie wcale nie poprawia estetyki kabiny. Już wolałbym fortepianową czerń.
Czy to oznacza, że nowa Kia Sorento nie jest warta Twojej uwagi?
Nie!
Bo te brzęczyki i plastik to jedyne zastrzeżenia, które po kilku dniach intensywnego testowania mam wobec tego samochodu.
Nowa Kia Sorento – kurcze, pomyśleli o wszystkim
Ile razy mam okazję testować nowe samochody marki Kia (i Hyundai), tyle razy mam wrażenie, że są obmyślane i projektowane według prostej recepty. Grupa inżynierów zasiada przez monitorem, odpala na YouTube wszystkie dziennikarskie testy modeli konkurencyjnych i skrupulatnie wynotowuje to, czego czepiają się dziennikarze motoryzacyjni. Następnie to, co wynotowali zostaje przepuszczone przez arkusze kalkulacyjne w dziale księgowości. Tam okazuje się, że kilku z wynotowanych uwag nie da się poprawić, ale pozostałe – dlaczego nie.
Serio. Musi tak być. Podchodzisz do takiej nowej Kii Sorento, zaglądasz to tu, to tam i myślisz sobie – kurcze, pomyśleli o wszystkim.
Wystarczy spojrzeć do bagażnika.
Bagażnik nowej Kii Sorento
Niski próg załadunku? Proszę bardzo. Haczyki na zakupy? Są. Sztuk 2. Fetysz dziennikarzy motoryzacyjnych, czyli miejsce na roletę pod podłogą bagażnika? Jest, w wersji z silnikiem diesla. W hybrydzie są uchwyty nad podłogą, ale są i to się liczy. No i klapa otwiera się automatycznie, kiedy się do niej zbliżasz. OK, to rozwiązanie jest dyskusyjne, bo sprawia, że Kia piszczy nawet zanim ruszysz, żeby ostrzec Cię, że zaraz zostaniesz znokautowany ruchomym kawałkiem blachy, ale to wygodny patent.
Miejsce w bagażniku? 179/813/1996 l (w hybrydzie nieco mniej) w zależności od tego, ile foteli złożysz, a możesz złożyć ich aż dwa rzędy, bo Kia Sorento już w standardzie jest samochodem 7-miejscowym. Tak czy inaczej, 813 litrów (616 do rolety), które dostajesz, kiedy w Sorento jedzie 5 osób, to świetny wynik.
Nowa Kia Sorento – co dostajesz, a czego nie?
W nowej Kii Sorento takich przemyślanych rozwiązań, które wyraźnie wychodzą na przeciw oczekiwaniom dziennikarzy motoryzacyjnych (i Twoim jednocześnie) jest więcej.
Żeby dostać się do trzeciego rzędu wystarczy wcisnąć przycisk przy tylnej kanapie, by ta automatycznie przesunęła się do przodu. USB nie zabraknie nawet, jeśli każdy z 7 pasażerów podłączy coś do ładowania, bo portów jest 8. Na wszelki wypadek jest również ładowanie indukcyjne. Pasażerowie w trzecim rzędzie mają nawiewy z regulacją i uchwyty na kubki. Ci w drugim rzędzie mają uchwyty na kubki po swojej lewej i prawej stronie. Łącznie w Sorento dostajesz 8 uchwytów na kubki, czyli… o jeden za dużo, a z tylnej kanapy można elektrycznie sterować fotelem pasażera z przodu. Jak w Lexusie. Mógłbym tak wymieniać długo…
Większość tych dodatków dostajesz w standardzie w najbogatszej odmianie XL. Generalnie w konfiguratorze nowej Kii Sorento znajdziesz wszystko, czego możesz potrzebować w dużym, 7-miejscowym SUV-ie od marki popularnej. Jest nawet system zdalnego sterowania przód-tyl z kluczyka (jak w BMW serii 7) i tutaj już wchodzimy w rejony premium. A to prowadzi mnie do tego, czego w Kii Sorento nie dostajesz.
Nie dostajesz matrycowych świateł LED, pneumatycznego ani adaptacyjnego zawieszenia, masaży w fotelach i felg większych niż 20 cali. Czy powinieneś się tym przejmować? Tak, jeśli dałeś się ponieść narracji moich kolegów po fachu, którzy o nowej Kii Sorento piszą jako o samochodzie klasy premium. Oraz nie, jeśli rozważamy nową Kię Sorento jako SUV-a od marki popularnej, bo wymienione elementy w SUV-ach marek popularnych po prostu nie są oferowane. Jeszcze.
Problem z trybami jazdy w nowej Kii Sorento
Mocno zdziwił mnie dobór trybów jazdy, jakie oferuje nowa Kia Sorento. Do dyspozycji są trzy i żaden z nich nie pasował mi do normalnej jazdy w trasie. Przynajmniej z nazwy.
No bo mamy tryb eco, który w każdej innej marce sprawia, że samochód – kolokwialnie rzecz ujmując – zamula. Nie chcę jeździć zamulonym samochodem. Mamy tryb sport, który w każdej innej marce sprawia, że automatyczna skrzynia trzyma niepotrzebnie niski bieg, czyli jedziemy na za wysokich obrotach. Tego też nie lubię w trasie. I mamy tryb smart (czyt. auto), który automatycznie decyduje, czy chcesz zamulać czy jechać na za niskim biegu. No więc wsiadłem i nie wiedziałem, w jakim trybie powinienem jeździć. Przydałby się jakiś tryb „normal” albo przynajmniej „comfort”? Ostatecznie zostawiłem moją hybrydową Kię w trybie Eco. I to chyba jest najlepszy wybór.
To jednak nie zamyka tematu trybów jazdy w nowej Kii Sorento, bo mamy – jeszcze mniej użyteczne w trasie i w mieście – tryby na błoto, śnieg i piach. Podobno działają, w sensie sprawdzają się w warunkach, na cześć których zostały nazwane. I to jest bardzo dobra informacja.
Nowe Sorento – dwa silniki do wyboru
Nową Kie Sorento możesz obecnie mieć w dwóch wersjach silnikowych. W dieslu CRDi, który ma 2,2 l pojemności, a to oznacza, że łapie się na wyższą akcyzę, a to z kolei oznacza, że nowa Kia Sorento z dieslem nie jest zbyt konkurencyjna cenowo. Oraz w tej popularniejszej wersji, czyli jako pełna hybryda. Kia Sorento hybrid kosztuje bardzo rozsądne pieniądze i pali tyle, co diesel.
Co do pieniędzy, to taki fun-fact – po zrównaniu wyposażenia nowa Kia Sorento hybrid kosztuje tyle samo (co do złotówki), co hybrydowa Toyota RAV4. Przynajmniej wg cennika obowiązującego w październiku 2020. W obliczu tego (fun)faktu zacząłem się zastanawiać, na który z tych hybrydowych SUV-ów wydałbym swoje 197 tys. zł. I po niedługim namyśle stwierdzam, że zdecydowałbym się na nową Kie Sorento.
Dlaczego?
Bo z perspektywy kierowcy zdaje się nowocześniejsza, bardziej komfortowa, lepiej wyciszona, ze znacznie większa ilością cyfrowych gadżetów i ma atrakcyjniejsze wnętrze. A poza tym po prostu przyjemniej mi się nią jeździło. Ale po kolei.
Nowa Kia Sorento – co dobrego we wnętrzu?
Co do tego „nowocześniejsza”, to mam na myśli system multimedialny oraz cyfrową tablicę wskaźników. Ten pierwszy może być na stałe połączony z siecią i wtedy pokazuje ceny na stacjach benzynowych i te wszystkie rzeczy, które pokazuje już większość systemów multimedialnych u konkurentów (oprócz Toyoty). I podobnie jak większość systemów konkurentów można go połączyć z aplikacją mobilną, żeby mieć stały wgląd w status samochodu.
Ma ponad 12 cali, świetną rozdzielczość, piękne fioletowe zabarwienie elementów graficznych, jest ciekawe połączony z cyfrową deską rozdzielczą i ma na dole niewielką półeczkę, na której można oprzeć dłoń, żeby ekran łatwiej było brudzić paluchami (czyt. obsługiwać). Jest OK.
W dodatku przez opcjonalne głośniki systemu audio od Bose z tego systemu możemy puścić sobie relaksujące dźwięki kawiarnianego ogródka, lasu, morskich fal i innych okoliczności przyrody. Te dźwięki to gadżet, tak samo, jak rozmaite animacje, które wyświetla Kia – nic by się nie stało, jakby ich nie było, ale nie przeszkadza, że są.
10-calowa tablica wskaźników jest całkiem estetyczna i ma mnóstwo możliwości prezentowania tych wszystkich istotnych rzeczy, o których musisz wiedzieć jako kierowca. Na tej tablicy może być również wyświetlany widok z kamer w lusterkach bocznych – włącza się automatycznie wraz z kierunkowskazem. To się sprawdza, chociaż w trakcie deszczu zarówno w Sorento jak i w Tucsocnie (który miał ten sam system) widziałem jedynie wibrujące na wietrze krople wody uczepione do obiektywu kamery.
Nowa Kia Sorento – „i jak tym się jeździ?”
Co do wyciszenia i przyjemności z jazdy. Nie wiem, jak w dieslu, ale w hybrydzie są na bardzo wysokim poziomie. Po pierwsze, mimo że mamy do czynienia z pełną hybrydą, jak w Toyotach, to hybrydowa Kia Sorento nie wyje przy przyspieszaniu. A to dlatego, że nie ma tutaj bezstopniowej przekładni jak w RAV4 czy Hondach – jest tradycyjny, 6-biegowy automat. I uważam to za znacznie lepsze rozwiązanie dla komfortu akustycznego i odczuć z jazdy.
Osiągi też są niezłe, OK, akceptowalne, bo łącznie mamy 200 KM i 350 Nm co daje 9 s do 100 km/h. Wystarczy. Mamy również typowy dla hybryd delikatny, chociaż odczuwalny kopniaczek elektrycznego momentu przy wciśnięciu gazu. Następuje jeszcze zanim spalinowe 1,6 l zareaguje na ruch prawej stopy. A to nieco poprawia odczucie dynamiki.
Nowa Kia Sorento jest przede wszystkim komfortowa, od razu czujesz, że absolutnie nie ma sportowych ambicji. Jej ambicją jest sprawienie, żebyś zrelaksował się za kierownicą i odpoczął, żeby po prostu Cię wieźć. I to jej wychodzi świetnie. Oczywiście, przez zakręty również przechodzi pewnie i bez zająknięcia, ale czuć, że to nie jest jej mocna strona i jest poza swoją strefą komfortu.
Wnętrze nowej Sorento
Na koniec zostawiłem sobie wykończenie i ogólne odczucia związane z obcowaniem z Kią Sorento.
Wykończenie wnętrza w nowej Kii Sorento jest na bardzo dobrym poziomie. Jakość i dbałość o detale jest już bardzo (bardzo) blisko tego, z czym mamy do czynienia w niemieckich markach. Wiem, że możesz być teraz zbulwersowany, bo jako entuzjasta koreańskiej motoryzacji myślałeś, że już od dawna tak jest, ale nie jest. W nowej Sorento nadal brakuje jeszcze nieco finezji przy projektowaniu przełączników i przycisków, ale poza tym (i tym szarym plastikiem) wnętrze jest super. I ma całkiem atrakcyjny, odważny design.
Wbrew temu, co mogłeś wyczytać w innych testach, w nowej Kii Sorento nie poczujesz się jak w Audi Q5 czy Mercedesie GLC, ale mogę zdecydowanie powiedzieć, że spośród wszystkich koreańskich samochodów na naszym rynku nowa Kia Sorento jest tym najbardziej premium. Jeśli to dla Ciebie brzmi, jak mocna rekomendacja, to dobrze, bo tak jest.
To tyle pierwszych wrażeń z jazdy nową Kią Sorento, na szersze wnioski przyjdzie czas, kiedy wezmę Sorento na dłuższy test.