BMW – po Porsche i AMG – odpaliło w 2019 roku w Polsce swoją szkołę sportowej jazdy, czyli BMW Driving Experience na torze Silesia Ring. Akademia jazdy BMW (ta niemiecka) wpadała do tej pory do naszego kraju jedynie od czasu do czasu na „występy gościnne”. Teraz już jako inicjatywa BMW Polska zostaje z nami na dobre. Nie było więc wyjścia. Musiałem sprawdzić, jak to wygląda w praktyce, żeby powiedzieć Ci, czy warto. Zapraszam na BMW M Intensive Training!
„No musiało być zajebiście nudno. Przez całą relację masz głos jakbyś w Dusterze siedział na parkingu” – napisał do mnie kolega z TVN Turbo (tak, chciałem się pochwalić prestiżowymi znajomościami) po obejrzeniu mojej relacji instastory z całego dnia na Silesia Ring.
Jak widzisz, mam problem z pokazywaniem imprez typu driving experience. Problem polega na tym, że mój punkt widzenia – zblazowanego dziennikarza motoryzacyjnego, który przeżył już niejedno takie szkolenie – jest spaczony. A przez to niezbyt użyteczny dla Ciebie. Poza tym jestem raczej mało ekspresyjny i w dodatku wyprany z emocji wyższych przez te wszystkie mocne samochody.
Ale!
Moja relacja z BMW Driving Experience
Właśnie dlatego w relacji na instastory z BMW Driving Experience postanowiłem przedstawić tę imprezę z punkt widzenia kogoś, kto wcześniej nie miał okazji uczestniczyć w żadnym Driving Experience organizowanym przez samochodowe marki premium w Polsce. Wczuć się rolę kogoś, kto nie ma zbyt dużego doświadczenia w jeździe po torze naprawdę mocnymi samochodami.
Jak widzicie po komentarzu na wstępie chyba niewiele z tego wyszło. Na usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że w ten dzień na Silesia Ring było naprawdę gorąco, asfalt parzył równie mocno, co słońce. Trudno więc było utrzymać energię i entuzjazm na wysokim poziomie przez te 10 godzin.
Jak to jest na BMW Driving Experience w Polsce?
Okrężną drogą zmierzam do tego, że szkolenie BMW Driving Experience dla kogoś, kto nie miał okazji latać mocnymi BMW po torze i chciałby lepiej poznać produkty z najmocniejszą literą świata, będzie wielce satysfakcjonującym i pełnym emocji przeżyciem.
Aby się upewnić, czy próba spojrzenia na BMW Driving Experience z taką empatią nie zaburzyła mojego obiektywnego odbioru imprezy, o opinię postanowiłem zapytać Viktora Borsuka. Viktor to 7-krotny mistrz polski w kitesurfingu, przy okazji człowiek całkiem aktywny w social mediach i… entuzjasta tej samej marki opon, co ja (patrz banner na górze strony). Viktor, ogólnie rzecz ujmując, jest mało motoryzacyjny i dla niego była to pierwsza przygoda tego typu.
Pytam więc Viktora:
– Viktor, powiedz mi, ale tak szczerze, między nami, bo ja już byłem na kilku takich imprezach i potrzebuję punktu widzenia kogoś, kto nie miał wcześniej styczności z czymś podobnym. Czy dla Ciebie takie szkolenie było interesujące? Poleciłbyś je kumplowi?
– Tak! Dla mnie bomba. To moja pierwsza taka impreza i dla laika to jest jakby zrozumieć świat na nowo. Jasne, że bym polecił.
Takie to jest szkolenie.
Cena: na co wydajesz te 5,8 tys. zł?
A teraz do rzeczy. Tradycyjnie, jak w przypadku relacji z Porsche Experience czy AMG Driving Academy, nie chcę powielać informacji, które znajdziesz na oficjalnej stronie BMW Driving Experience. Rozpisywać się o modułach, instruktorach, lokalizacji czy też o samochodach (test BMW M5 niebawem, a test M2 – chociaż nie Competition – znajdziesz tutaj).
W tym wpisie chcę podzielić się informacjami, których nie znajdziesz na stronie, opowiedzieć, jak wygląda takie szkolenie z perspektywy uczestnika. Chcę, żebyś wiedział, na co się przygotować i na co wydajesz te 5,8 tys. zł.
Jak intensywne jest M Intensive Training?
Wziąłem udział w tym – moim zdaniem – ciekawszym module BMW Driving Experience, czyli 1-dniowym szkoleniu BMW M Intensive Training. Są jeszcze bazowe szkolenia z bezpiecznej jazdy.
Określenie „M Intensive” świetnie oddaje klimat tego dnia, który sprowadza się do niemiłosiernego upalania:
- 410-konnego BMW M2 Competition,
- 450-konnego BMW M4 Competition,
- 625-konnego BMW M5 Competition.
W sumie będzie czekać na Ciebie 15 samochodów. 15 kolorowych niczym M&M’sy najmocniejszych BMW w historii, ustawionych co do centymetra w paddocku najnowocześniejszego (i jedynego poza Poznaniem wartego uwagi) toru wyścigowego w Polsce. Takiego widoku nie zapomina się do końca życia. Ręka odruchowo sięga po telefon, relacje na Insta nagrywają się same. A potem jest już tylko lepiej.
Zaczynamy, tradycyjnie, od części teoretycznej. Dowiadujesz się na niej podstaw fizyki poruszającego się pojazdu, a przede wszystkim podstaw fizyki opony pracującej na asfalcie. Dowiadujesz się też, czego Ci nie można i co powinieneś. Takie teoretyczne przygotowanie to część wspólna dla szkoleń tego typu. Porsche pokazuje, że można zrobić je ciekawej, a AMG, że nudniej. Tak czy inaczej, to w wykonaniu polskiej ekipy instruktorów BMW Driving Experience śledziłem z zaangażowaniem.
Schemat i logistyka pozostałej części M Intensive Training również przebiega zgodnie ze schematami i standardami stosowanymi na innych szkoleniach. Zostajesz więc przyporządkowany do jednej z trzech grup, dostajesz kompana (dlatego warto zapisać się razem z kumplem albo drugą połówką) i po kolei przechodzisz przez rozmaite moduły. Między modułami zamieniasz samochody tak, aby spróbować wszystkich dostępnych modeli M.
Co będziesz robił na M Intensive Training?
Będziesz driftował BMW M5 z odpiętym przednim napędem na okręgu poślizgowym, będziesz pokonywał ciasne slalomy w M2 Competition, będziesz sprawdzał, jak zmienia się zachowanie samochodu w zależności od trybu jazdy, będziesz ćwiczył hamowanie awaryjne w zakręcie za kierownicą M4 rozpędzonego do 100 km/h, będziesz wykonywał inne niebezpieczne manewry oraz krok po kroku poznawał optymalną, wyścigową linię jazdy. A to wszystko podczas pracy na poszczególnych segmentach Silesia Ring.
To jedynie aktywności w pierwszej połowie dnia, którą można uznać za rozgrzewkę i wjeżdżenie się we wszystkie BMW M oraz sam tor. A rozgrzewka i ogarnięcie odpowiedniej linii jazdy są istotne, bo po lunchu będziesz już popylał z gazem w podłodze po pełnej nitce Silesia Ring.
Jazdy po torze odbywają się w systemie lead-and-follow – tak samo, jak na Porsche i AMG. A więc razem z czterema innymi BMW M tworzysz najmocniejszy pociąg na świecie, w którym lokomotywą jest instruktor, a Ty wraz z pozostałymi uczestnikami jesteście wagonikami. Przy każdym okrążeniu zamieniacie się miejscami, tak aby każdy mógł jechać bezpośrednio za instruktorem. Niestety, jak zawsze w tym przypadku może pojawić się problem wagonika, który nie wyrabia i spowalnia cały pociąg, ale instruktorzy szybko podciągają takiego delikwenta do odpowiedniego tempa.
Na koniec jest jeszcze Taxi Drive. Wsiadasz na prawy fotel, a instruktor za kierownicą przejeżdża każdy zakręt Silesia Ring bokiem. Tu nikt nie oszczędza ani opon, ani samochodów. To tylko narzędzia, dzięki którym po godz. 18, kiedy kończysz szkolenie, masz być wymęczony od przeciążeń, prędkości, ryku wydechów i emocji. I tak się dzieje. Gdybyście widzieli twarz Viktora po całym dniu M Intensive Training, to wiedzielibyście, o czym mówię.
Czy warto wziąć udział w BMW Driving Experience M Intensive Training?
To tendencyjne pytanie, ale jest istotą tego tekstu i zapewne trafiłeś tu po to, żeby uzyskać na nie odpowiedź.
Warto! Musisz jednak pamiętać o kilku kwestiach.
Po pierwsze, tak samo jak w przypadku AMG i Porsche, BMW Driving Experience nie jest imprezą, na której wyszalejesz się na torze. Jazda za instruktorem, jak szybka by nie była, to jednak cały czas jazda za instruktorem. Nie ma tu miejsca na ułańską fantazję i samowolkę. Jest porządek. Jeśli chcesz wyszaleć się na torze, to zastanów się nad starem np. w Kia Platinum Cup. Mimo to jazdy torowej jest sporo i na pewno nie wysiądziesz z samochodu z poczuciem niedosytu, jak po 8-minutowej rundzie na gokartach.
Po drugie – podobnie jak na Porsche i AMG – nie możesz odłączać systemu kontroli trakcji, więc zapomnij o lataniu bokiem po torze. Takie rzeczy tylko na Taxi Drive i z umiarem na okręgu poślizgowym.
Po trzecie musisz pamiętać, że imprezy tego typu służą podniesieniu umiejętności za kierownicą. Według mnie są też świetną okazją, żeby dobrze poznać samochody, pobawić się nimi i wycisnąć z nich wszystko, co mają do zaoferowania. I M Intensive Training spełnia te założenia w 100 proc. Tutaj z M możesz robić rzeczy, jakich raczej nie będziesz mógł robić na jeździe próbnej u dealera. Poczujesz i zrozumiesz, o co chodzi w tych samochodach. Nie będzie jednak wyścigów i jazdy dla samej jazdy.
W skrócie: polecam i czekam tutaj na Wasze opinie i wrażenia po szkoleniu BMW M Intensive Training.
A może coś spokojniejszego? Przeczytaj doceniony przez internautów test nowego BMW X5