Pamiętam jeszcze czasy, w których jeśli chciałeś mieć samochód o sportowym wyglądzie, musiałeś kupić samochód sportowy, albo uskutecznić wizualny tuning na własną rękę. Ale czasy się zmieniły, o czym szerzej opowiem na przykładzie mojego niedawnego auta testowego, czyli Renault Megane GT Line.
No więc były takie czasy, w których sportowy wygląd był zarezerwowany dla modeli sportowych. A później okazało się, że bardzo chętnie jeździlibyśmy samochodami, które tylko wyglądają jak sportowe, ale wcale sportowe nie są. Dla producentów te nasze dziwne zachcianki i fanaberie to zawsze dobry pomysł na biznes.Marki premium zaczęły więc oferować sportowe linie stylizacyjne, dzięki którym zwykły model przejmował elementy wizualne ze sportowych odmian. Klientom to się spodobało. Dzisiaj 95 proc. Audi Q7 sprzedaje się z pakietem S-line (czyli stylizacją nawiązującą do sportowych modeli RS), w Mercedesie rządzi AMG Line, a jak kogoś stać, to zawsze bierze BMW w wersji M Sport. Czasami takie linie stylizacyjne obejmują również drobne modyfikacje w układzie jezdnym (np. niższe zawieszenie), ale przede wszystkim chodzi po prostu o „sporty look”.
Chwilę później tę samą strategię przyjęły marki popularne. Nie wszystkie oczywiście, tylko te, które miały cokolwiek wspólnego ze sportem. Na przykład takie Renault z linią cenionych hothatchy oznaczonych jako R.S. (od Renault Sport, sportowego oddziału firmy). I tu dochodzimy do mojego testowego Megane.
Megane i GT Line – o co chodzi?
Żeby nie było za łatwo, sportowo stylizowana odmiana Megane nie nazywa się RS Line, tylko GT Line i jednocześnie jest najwyższą wersją wyposażenia. Żeby było jeszcze trudniej, to nie tak dawno oferowane było Megane GT (bez słowa „Line”) – bardziej usportowiona odmiana, dostępna jedynie z najmocniejszym silnikiem i napisem „Renault Sport” na klapie bagażnika. Jeszcze się nie pogubiłeś? To dobrze.
Bo w Renault dostępna jest też linia R.S. Line. R.S. Line jest tym samym, co GT Line, ale obecnie ta nazwa zarezerwowana jest jedynie do nowego Clio i stopniowo będzie wypierać GT Line z oferty innych modeli. Może po niedawnym faceliftingu Megane odmiana R.S. Line zastąpi GT Line. Zobaczymy.
Nadążasz? To jeszcze jedna kwestia.
Żeby Megane GT Line wyglądała sportowo nie tylko na zewnątrz, ale i we wnętrzu, to na etapie konfiguracji, po wybraniu wersji GT Line musisz dołożyć wewnętrzny pakiet GT Line za 5 tysięcy zł, dzięki któremu w kabinie pojawiają się m.in. fotele ze zintegrowanymi zagłówkami (takie bardziej sportowe).
Chcesz naprawdę sportowe Megane? Sprawdź mój test Megane R.S. Trophy
Megane GT Line – sportowa niezależnie od silnika
W ramach wersji GT Line możesz wybrać każdy silnik, który Renault oferuje w Megane. Niezależnie, czy będzie mieć 115 czy 160 KM, Twoja Meg będzie prezentować się niemal tak sportowo, jak bardziej wysportowane R.S. I to zarówno na zewnątrz, jak i we wnętrzu. Więcej o tym w podpisach pod zdjęciami.
Megane w wydaniu GT Line za nieco ponad 100 tys. zł robi bardzo pozytywne wrażenie. Modyfikacje spełniają swoją funkcję i nadają sportowego wyrazu. Z pewnością widać, że w takim Megane dzieje się coś więcej niż w białej „flotówce”.
Ważna nowość w Megane
Moje testowe Megane GT Line miało jeszcze jeden ciekawy element – nowy silnik benzynowy przygotowany przez Renault-Nissan oraz Daimlera. Ma 1,3 litra pojemności (ale z czterech, nie z trzech cylindrów) i dostępny jest w dwóch poziomach mocy: 140 i 160 KM.
Ja na warsztat wziąłem oczywiście tę mocniejszą, 160-konną odmianę sprawną z 7-stopniową dwusprzęgłową przekładnią i na dzień dobry wyruszyłem w trasę, dlatego na początek odpowiem na pytanie… ile to pali?
Ile pali Megane 1,3 l 160 KM?
Na autostradzie, przy jeździe raczej 120-130 km/h niż 130-140 km/h komputer pokładowy wskazywał 7,5 l/100 km. Przy jeździe w trasie, w ciągu samochodów, jadąc zgodnie z ograniczeniami do 70/90 km/h udało mi się uzyskać 6,2 l/100 km. W mieście 8 l/100 km. Renault deklaruje średnie zużycie według WLTP (tego bardziej rzeczywistego cyklu pomiarowego) na poziomie 6,4 l/100 km i ta wartość jest jak najbardziej do uzyskania.
Spalanie uznaję więc za całkiem rozsądne. Rewolucji nie ma, diesel o podobnej mocy i większej pojemności urwałyby z tych wartości jeszcze przynajmniej 0,5 l/100 km. Ale z pewnością nie pracowałby przy tym tak kulturalnie, jak ten 4-cylindrowy benzyniak.
Osiągi? 8,2 s do 100 km/h – nie można narzekać. To najszybsza odmiana Megane (nie licząc R.S.). W dodatku maksymalne 270 Nm mamy pod nogą już przy 1,8 tys. obr./min, więc czuć, że Meg się „odpycha”. Brakowało mi jedynie łopatek przy kierownicy, bo czasami lubię sobie zredukować i wymusić hamowanie silnikiem.
Czy Megane GT Line jeździ lepiej?
Wrażeniom z jazdy Megane GT Line bliżej do… leniwych niż angażujących. Mówimy jednak o komfortowym hatchbacku a nie hothatchu, więc to raczej cecha Megane GT Line, nie wada. Generalnie chodzi o to, że w kwestii wrażeń, jazda Megane GT Line w niczym nie odbiega od jazdy tradycyjnymi odmianami Megane.
Ale to dobrze, przecież właśnie tego chcieliśmy od początku – komfortowego i niezbyt angażującego samochodu o sportowym wyglądzie. I dokładnie taki otrzymujemy od Renault w postaci Megane GT Line.