Późny, zimowy wieczór. Przydrożny sklepik spożywczy w małej wisi gdzieś u podnóży malowniczych włości Pałacu Ciekocinko. „Jezus Maria, ja cię pierd…, czyja to fura?!”– krzyczy podekscytowany jegomość z podsklepowego centrum dowodzenia, kiedy wchodzi po kolejny kartonik wina… Zapraszamy na mój test nowego Audi A7 3,0 TDI w konfiguracji za ponad 0,5 mln zł.
Audi A7 3,0 TDI S line test – jedyne takie
Tak, testowy egzemplarz nowego Audi A7 z dodatkami za ponad 250 tys. zł robi piorunujące wrażenie, nie tylko tu, na końcu świata, ale wszędzie, gdzie się pojawi. Nie jest jak każde inne A7, bo każde A7 jest inne. Samochody klasy premium to przede wszystkim opcje, nieskończone możliwości konfiguracji i indywidualizacji (patrz Audi Exclusive). A Audi osiągnęło w tym najwyższy poziom, czyli taki, na którym klient sam z przyjemnością dopłaca za kolejne dodatki i tworzy „jedyne takie” A7.
Bo jak tu odmówić sobie 21-calowych felg, a te przecież świetnie komponują się z obniżonym o 20 mm zawieszeniem pakietu S line. Do tego jakiś oryginalny kolor nadwozia np. nowy w A7 beżowy Karat metalik. Do takiego zestawu nie zaszkodzi sportowy mechanizm różnicowy, no i zawieszenie pneumatyczne za skromne 11 tys. zł. Przydatny dodatek przy 21-calowch felgach. I tak bez końca. Nie trudno podwoić wyjściową cenę samochodu. Ale efekty… Tylko na nie spójrzcie. Drugiego takiego A7 nie znajdziecie.
Tutaj jedna uwaga. O ile z zewnątrz A7 nadal zachwyca, o tyle muszę przyznać, że projekt wnętrza nieco gorzej zniósł próbę czasu. Mam wrażenie, że mimo pewnych faceliftingowych modyfikacji, design całości jest już nieco oldschoolowy. A przed nim jeszcze przynajmniej 2 lata rynkowej kariery.
Audi A7 3,0 TDI S line – prawdziwe Gran Turismo
Nie ma się co dziwić ekscytacji pana ze sklepu, prawda? Z A7 w takim wydaniu mam tylko jeden problem. Nie jestem pewien czy usportowienie tego modelu na siłę – osadzanie go na monstrualnych felgach i obniżanie zawieszenia – jest optymalnym rozwiązaniem. Jak już kiedyś wspominałem przy okazji testu Audi S7, bez względu na osiągi, A7 najlepiej sprawdza się w roli ultra komfortowego Gran Turismo.
Mimo drzwi bez ramek wyciszenie wnętrza jest idealne, komfort zapewniony przez pneumatyczne zawieszenie wzorowy, klimat kabiny niesamowicie luksusowy (przynajmniej w opisywanym egzemplarzu), a do bagażnika można wygodnie zapakować mnóstwo walizek. Nie bez znaczenia jest też 75-litrowy zbiornik paliwa, który przy średnim zużyciu ropy na poziomie 8 l/100 km (w naszym teście autostradowym, przy silniku 3,0 TDI biturbo) zapewnia niebagatelny zasięg. Ot, idealna maszyna do pokonywania tysięcy kilometrów.
Zawadiacki duch coupe? Powiedzmy sobie wprost, nawet przy 320-konnym, podwójnie doładowanym (biturbo), 3-litrowym dieslu, przyspieszeniu do 100 km/h w niewiele ponad 5 s i potężnym momencie 650 Nm w A7 trudno o ekscytujące wrażenia. Możecie próbować przestawić wszystkie systemy w tryb maksymalnego ataku (dynamic), ale A7 i tak mimo pewności, jaką daje napęd quattro i bezpośredni układ kierowniczy, nie będzie zachęcać do szaleństwa. Po prostu agresywna jazda pasuje do A7 jak Pudzian do Tańca z Gwiazdami. Można chwilę się pobawić, ale na dłuższą metę nic z tego nie będzie.
Audi A7 3,0 TDI – komfort na sportowo?
Okoliczne drogi sprzyjają wykorzystaniu pełni potencjału samochodu. O ile przy przyspieszaniu Audi A7 jest lekkie i zrywne, to w zakrętach już nieco gorzej maskuje swoje 1900 kg masy. Owszem, potrafi pokonywać je niezwykle skutecznie, pokłady mechanicznej przyczepności są zdumiewające, a nadsterowność pojawia się zaskakująco późno, ale ponownie, do prawdziwego zaangażowania w jazdę, atakowania zakrętów z zaciśniętymi zębami i obłędem w oczach daleko. Znów odsyłam do testu S7. Relaks, spokój, wyciszenie – to one dominują za kierownicą A7.
Czy to spokojniejsze usposobienie A7 jest problemem? Raczej nie. Przyszli nabywcy nie oczekują od A7 Sportback ekstremalnych doznań. Ich oczekiwania to przede wszystkim niepowtarzalny design, solidność, komfort i nowoczesna technologia na pokładzie. Tego nowe A7 ma pod dostatkiem. Dlatego warto zastanowić się dwa razy, czy liczne sportowe modyfikacje w A7 faktycznie będą nam odpowiadać. W A7 po prostu lepiej się odprężyć, rozeprzeć na fotelu, odpłynąć myślami i cieszyć każdym przejechanym kilometrem.
Ciekawe, czy pan ze sklepiku podzieliłby mój pogląd…