Na salonach Detroit nas nie ma. Trochę za daleko. Mamy jednak dostęp do internetu i chęć przedstawienia Wam w pigułce najciekawszych premier pierwszego w tym roku salonu samochodowego. Mimo iż odbywa(ł) się za oceanem, to nie zabrakło na nim samochodów, które pojawią się również w Europie, a nawet w Polsce.
Zacznijmy od Audi. Nie dlatego, że pokazało coś ciekawego, tylko dlatego, że jest na literkę „A”. Do Detroit Audi przywiozło hybrydowego Allroada Shooting Brake, czyli takie samochodowe wszystko w jednym. Mówiąc inaczej: kompaktowe, uterenowione, hybrydowe kombi-coupe. Jest o tyle ciekawe, że to pierwsze auto od Audi, w którym łączą się stylizacyjne akcenty linii Allroad i E-tron. Ponadto wnętrze Allroad Shooting Brake Concept powinno być identyczne jak w przyszłej generacji TT. Auto napędzane jest trzema silnikami. Jak to w hybrydach Audi u podstaw leży 4-cylindrowe, 2-litrowe TFSI. Wspomagane jest za pośrednictwem odłączanego sprzęgła silnikiem elektrycznym o mocy 40 kW i 270 Nm momentu. Dodatkowo przed tylną osią zamontowano drugi silnik elektryczny o maksymalnej mocy 85 kW i momencie obrotowym 270 Nm, dostarczający siły napędowej przy niskich i średnich prędkościach. Jest więc Quattro. W sumie mamy 408 KM i 650 Nm, co przekłada się na 4,6 s do 100 km/h. Audi obiecuje też średnie zużycie paliwa 1,9 l/100 km (45 g CO2 na km). To chyba najnudniejsza premiera Detroit.
Teraz bardziej interesująca nowość w wersji produkcyjnej, czyli Corvette Z06. Nie ma już 7-litrowego V8. Jest 6,2-litrowe V8 rodziny LT4 wspomagane kompresorem. Jest też ponad 620 KM i 860 Nm. Jest wybór między 7-stopniową manualną skrzynią, a zupełnie nowym, 8-biegowym, konwencjonalnym automatem. Jest mnóstwo dodatków z włókna węglowego i deklaracja szefa, że jeżeli ta generacja Z06 nie będzie cieszyć się odpowiednim zainteresowaniem, to kolejnej… nie będzie. Nie ma za to żadnych deklaracji co do czasu, w jakim Corvette Z06 osiąga 100 km/h.
Ciekawy koncept w postaci Q50 Eau Rouge zaprezentowało Infiniti. Oficjalnie nie podano żadnych danych, zapowiedziano jednak, że jeżeli coś takiego powstanie w formie produkcyjnej, to będzie miało ponad 500 KM mocy i 800 Nm momentu. I silnik typu „V” z turbo od jednego z partnerów. Nie trudno domyślić się, że chodzi o GT-R-a. Jesteśmy za!
Jeżeli takie Infiniti powstanie, to będzie konkurować z kolejną produkcyjną nowością z Detroit – Lexusem RC F. RC F z kolei bierze na celownik M4 i inne, szybkie niemieckie coupety. Jego orężem jest 5-litrowe V8 ze starego IS-F-a, ale wzmocnione do ponad 460 KM. „Seta” w 4,6 s, czyli niemal identycznie jak obecny IS-F. W przeciwieństwie do Niemców, Japończycy nie poszli w turbo. Zdecydowali się za to na inny ciekawy patent. Otóż przy małych prędkościach i niewielkim obciążeniu V8 Lexa pracuje w cyklu Atkinsona (z przyczyn ekonomicznych) natomiast przy mocniejszym wciśnięciu gazu przełącza się w „normalny” cykl Otto. Ot, taka japońska wersja Cylinder on Demand.
W Detroit nie zabrakło mocnego akcentu koreańskiego w postaci Kii GT4 Stinger. To coupe 2+2 z napędem na tył, mocą ponad 300 KM i manualną skrzynią. Bardzo pożądane zestawienie w całkiem ładnej otoczce zaprojektowanej w studiu designerskim Kia w Kalifornii. Ale to dopiero początek. Okazuje się, że Koreańczycy o podstawach tworzenia sportowych aut posiadają jeszcze głębszą wiedzę. Mianowicie wiedzą, że auto musi być lekkie, a masa w miarę równo rozłożona między osiami. I tak jest w przypadku GT4 Stinger. Koncept waży zaledwie 1300 kg, a na przednią oś przypada 52 proc. tej masy. To nadal nie koniec. GT4 w trosce o mniejszą masę nie ma nawet radia, a główny projektant uzasadnia to w ten sposób: „The audio system starts under the hood and the speakers are the exhaust pipes„. Ale się porobiło!
Porsche umiejętnie zatamowało wszystkie „wycieki” i dopiero w Detroit zobaczyliśmy, jak wygląda 911 w wersji Targa. Tym razem oferowane jedynie jako Targa 4 (boxer 3,4l 340 KM) lub Targa 4S (boxer 3,8 l 400 KM), czyli z napędem na obie osie. Clou całego auta jest składany dach, dlatego zamiast zdjęć będzie film. Ale wcześniej jednak zdjęcie.
Toyota w Detroit zjawiła się z koncepcyjnym FT-1. Ta premiera w dobie internetu i przecieków była wyjątkowa ponieważ całkowicie niespodziewana, dla osób z koncernem nie związanych. W FT-1 niektórzy doszukują się następcy Supry. Na razie jak widzicie to niebrzydka mieszanka Lexusa LF-A, Vipera i Ferrari F12. Nic więcej nie wiadomo. Dlatego damy więcej fotek.
Na dzisiaj to tyle ciekawych nowości z Detroit. Nie wykluczone, że kolejny press day za oceanem przyniesie coś nowego. Stay tuned.