Po pięciu latach nieobecności na rynku, Seat Toledo powraca. Szkoda jednak, że jest tylko kolejnym elementem strategii koncernu Volkswagen AG…
Pojęcie „Badge Engineering” już na dobre weszło do słowniczka przemysłu motoryzacyjnego. Nie jest to zresztą nowe zjawisko – już od lat producenci samochodów (i nie tylko samochodów) naklejają różne znaczki na te same produkty. Na pioniera w tej dziedzinie wyrasta jednak koncern Volkswagena.
Kolejnym owocem opisanego wyżej działania jest nowy Seat Toledo. Choć w informacji prasowej czytamy o „elegancji coupe” oraz o „sportowym charakterze”, nowe Toledo to tylko (i aż, ale o tym za chwilę) seatowski odpowiednik budżetowej propozycji z Czech – nowej Skody Rapid.
Toledo pojawiło się na rynku już 21 lat temu. W tym czasie występowało ono w formie liftbacka, sedana oraz hatchbacka. Obecna generacja powraca do korzeni – tak jak pierwszy model, posiada tylną klapę unoszoną do góry wraz z szybą. Takie rozwiązanie ułatwi to dostęp do 550-litrowego bagażnika.
Badge Engineering i SEAT – czyli jak VW bawi się znaczkami
Do wyboru będzie jedna z trzech jednostek benzynowych i jeden diesel. 1,2-litrowy, trzycylindrowy motor będzie rozwijał moc 75 KM, czterocylindrowa jednostka TSI o takiej samej pojemności – 85 bądź 105 KM, zaś 1,4-litrowy motor z turbodoładowaniem – 122 KM. Jednostka wysokoprężna to dobrze znany motor 1.6 TDI w dwóch wariantach mocy: 90 i 105 KM. W opcji silniki mogą być łączone z siedmiobiegową, dwusprzęgłową przekładnią DSG. Seryjnie moc na przednie koła przekazuje sześciostopniowa skrzynia manualna.
Bazując na poprzednich doświadczeniach z autami grupy VW, jesteśmy niemal pewni, że Toledo będzie bardzo poprawnym autem. Jest jednak pewien problem – nieszczęsny „badge engineering”. Naklejenie nowego znaczka na osłonie chłodnicy, kierownicy i klapie bagażnika oraz lekko zmieniony pas przedni nie wystarczą, żeby nadać autu indywidualny charakter.
A przecież wiemy, że VW potrafi tego dokonać. Weźmy np. Toledo II generacji – pod względem technicznym niemal niczym nie różnił się od ówczesnego VW Bory (czytaj: Golfa sedan). Wyglądał jednak o niebo lepiej, co czyniło go ciekawszym autem. Patrząc na najnowszego Seata, trudno go odróżnić od Skody. Chyba nie o taki efekt chodziło w aucie marki, której przyświeca hasło „Auto Emocion”.
Obecne Toledo padło (niestety) ofiarą niemieckiej unifikacji. Zapowiada się bardzo dobre auto, choć na hiszpański temperament raczej nie ma co liczyć.
Oficjalna premiera auta będzie miała miejsce jesienią podczas targów Paris Motor Show 2012. O tym, na ile nasze przypuszczenia są prawdziwe, przekonamy się podczas pierwszej jazdy, na którą czekamy z niecierpliwością.