Wakacje na PremiumMoto.pl rozpocząłem z przytupem – wyprawą Mustangiem V8 w Dolomity. Zapakowałem fotografa Michała i ruszyliśmy na górskie przełęcze. W drugim lipcowym apdejcie dzielę się z Wami przepisem na taki niezapomniany samochodowy trip. W pierwszym zabieram Was natomiast na Rajd Polski! Ważnym wydarzeniem dla świta samochodów klasy premium (w tym również dla mnie) była premiera całkowicie nowego Audi A8. Koniecznie sprawdźcie, co obecnie ma do zaoferowania najwyższa forma „przewagi dzięki technice”. Będzie też o nowej Fieście, którą miałem okazję sprawdzić dla Was jako pierwszy bloger z Polski oraz o spektakularnym nowym Range Rowerze, za kierownicę którego również dostałem się jako jeden z pierwszych #takwyszło.
#update 26.07.2017: #RRViral
#RangeRover #Viral #pierwszajazda
Zazwyczaj polskie premiery prasowe nowych modeli wyglądają tak, że zostajemy (dziennikarze moto) zaproszeni w konkretne miejsce, najczęściej do jakiegoś hotelu. Tam czekają na nas samochody testowe. Jeździmy nimi po wyznaczonej trasie testowej przez kilka godzin. Przed lub po jazdach testowych jest konferencja prasowa, na której dowiadujemy się, dlaczego dany model jest najlepszy na świecie. Następnego dnia jest okazja na dodatkowe jazdy testowe i tyle. Wracamy przed komputery. Przynajmniej ja.
W przypadku Range Rovera Velara, polski importer Land Rovera przyjął nieco inną strategię. Zamiast organizować typową prezentację, po prost przekazał nowiuteńkie egzemplarze Velara wybranym redakcjom. Do elitarnego grona dziennikarzy, którzy jako pierwsi w Polsce mieli okazję bliżej poznać Velara załapałem się również ja. Co ciekawe, Velary bardzo szybko dotarły do Polski. Pierwsza grupa dziennikarzy testowała je na polskiej ziemi jeszcze zanim rozpoczęły się europejskie jazdy testowe w Norwegii. To wyjątkowa sytuacja.
Właśnie odebrałem doposażonego po (panoramiczny) dach Velara First Edition (innych na razie nie ma) z dieslem V6, pneumatycznym zawieszeniem i laserowymi światłami. Egzemplarz za ponad 0,5 mln zł. Biorę się do roboty. Bądźcie ze mną na Facebooku i Instagramie. Tam na bieżąco będę Wam opowiadał o Velarze. Klikając na hasztag w tytule zostaniecie przekierowani do mojego facebookowego feeda z Velarem w roli głównej.
Do usłyszenia w sierpniu!
#update 23.07.2017: czy małe też jest premium?
#BMW #premium #konfig
Dzisiaj wyjątkowo będzie o… samochodach klasy premium. A konkretnie o bazowych modelach marek premium. W nieustającym dyskursie na temat tego, co w motoryzacji jest premium, a co nie, bazowe modele są punktem zapalnym. No bo jak to, żeby taki Mercedes CLA albo BMW serii 2 były premium? A no tak. Bazowe modele marek premium według mnie również są premium. Dlaczego?
Bo marka premium, nawet w modelach otwierających gamę, oferuje możliwości konfiguracji i adaptacji samochodu do Twoich oczekiwań na poziomie, jakiego nie uświadczycie nawet w najwyżej pozycjonowanych limuzynach marek popularnych. Premium to po prostu możliwości, jakie daje Ci konfigurator. A te w przypadku serii 2 (ale również CLA czy A3) są naprawdę niesamowite. Możesz stworzyć kilka różnych BMW serii 2 Coupe, które będą posiadać całkowicie odmienny charakter. Możesz też przebierać w dodatkach, jakich nie zaoferują nawet najwyższe modele marek popularnych. Możesz po prostu szyć samochód na miarę. A szycie na miarę jest premium.
Dobrym przykładem tego jest wspomniane BMW serii 2, którym niedawno miałem okazję jeździć. Owszem, sądzę, że najtańsze 218i z 3-cylindrowym silnikiem w wersji golas, za 130 tys. zł raczej nie wywarłoby na mnie wrażenia klasy premium. Ale takich „dwójek” po prostu nie ma, bo nikt w markach premium nie kupuje golasów.
Dwójkę możesz przyrządzić na bardzo wiele sposobów. Chcesz taką bardziej luksusową i komfortową, błyszczącą chromem? Nie ma problemu. Za bazę przyjmujesz stylizacyjną linię Luxury. Kręcą Cię bardziej sportowe klimaty? Bierzesz Sport Line. A to dopiero punkt wyjścia. Dwa warianty układu kierowniczego, dwie wersje automatycznej skrzyni biegów, trzy rodzaje zawieszenia, kilka kolorów skóry we wnętrzu i mnóstwo wariantów ozdobnych listw, do tego możliwość decydowania o najdrobniejszych detalach jak wykończenie obwódek wokół szyb. A przecież mowa o bazowym modelu…
Moje BMW serii 230i M Sport ze sportowym zawieszeniem, sportową skrzynią biegów i układem kierowniczym oraz pakietem dodatków M Performance, wycenione na ponad 200 tys. zł okazało się genialnym samochodem. Skonfigurowanym idealnie pod moje oczekiwania wobec małego, sportowego coupe. Dawało diametralnie inne odczucia niż dwójka skonfigurowana „luksusowo” z drewienkiem, którą miałem okazję jeździć jakiś czas temu. A przecież jest jeszcze takie M2 za prawie 300 tys. zł z sześciocylindrowym silnikiem pod maską. Premium? Dla mnie tak!
#update 20.07.2017: nowy Ford Fiesta procentowo
#Ford #Insta #nowaFiesta
Jako jedyny bloger z Polski wraz z Fordem wybrałem się na chwilę do Hiszpanii, by zebrać dla Was pierwsze empiryczne wrażenia na temat nowej Fiesty. Podczas prezentacji dotarłem do tajnych dokumentów, w których Ford skrupulatnie wyliczył, w czym i o ile procent nowa Fiesta jest lepsza od poprzedniej (czyli tej obecnej). Poniżej prezentuję Wam dane, które udało mi się pozyskać.
- O 30 proc. zmniejszono szczeliny między klapą bagażnika a dachem,
- O 7 proc. obniżono poziom hałasu przy prędkości 100 km/h,
- O 13 proc. zwiększono powierzchnię szyby, którą oczyszczają wycieraczki,
- O 20 proc. zmniejszył się wysiłek, jaki trzeba włożyć z zamknięcie drzwi,
- 19 proc. osób będzie mogło wygodnie skorzystać z podłokietnika przedniego fotela,
- O 20 proc. powiększył się główny schowek przed pasażerem,
- O 36 proc. zwiększył się udział stali borowej w konstrukcji Fiesty,
- O 10 proc. poprawiła się przyczepność w zakrętach dzięki nowemu zawieszeniu,
- O 8 proc. skrócono drogę hamowania z prędkości 100 km/h.
Dobra, tak naprawdę to nie są dane z tajnych dokumentów, ale z oficjalnej informacji prasowej. Kiedy ją czytałem, zauważyłem, że wyjątkowo dużo w niej procentów. Swoją drogą to dobrze pokazuje charakter samochodu. Nie ma tu zbyt wiele miejsca na uczucia i emocje. Wszystko jest starannie wyliczone i skalkulowane, tak żeby Fiestą było nam przyjemniej jeździć.
Mając tyle danych można spróbować policzyć o ile procent nowa Fiesta jest lepsza od poprzedniej. I tu mam problem. Nie wiem, czy wyciągnąć średnią z tych wartości – wówczas okazuje się, że nowa Fiesta jest o 18,1 proc. lepsza od poprzedniej – czy może je wszystkie zsumować. Wtedy wychodzi, że nowa Fiesta jest o 163 proc. lepsza od poprzedniej. Po dwóch dniach jazd testowych po równych jak stół drogach Hiszpanii wydaje mi się, że bardziej trafionym wynikiem będzie to 18 proc. Można więc uznać, że nowa Fiesta jest o jedną piątą lepsza od poprzedniczki, ale za to pod każdym względem.
Już tradycyjnie całą imprezę przez dwa dni relacjonowałem Wam na Instagramie. Poniżej znajdziecie pełny zapis tej relacji. Po filmie zapraszam na obszerną galerię zdjęć nowego Forda Fiest w trzech odmianach.
Nowy Ford Fiesta ST-Line
Nowy Ford Fiesta Titanium
Nowy Ford Fiesta Vignale
#update 14-17.07.2017: wakacje?
#Insta #blog #cosiędzieje
Czasami jest tak, że na blogu nie dzieje się nic i w dziennikach nie dzieje się nic. Ale, to nie oznacza, że w ogóle nie dzieje się nic. Najczęściej taka cisza w nadawaniu zwiastuje publikację jakiegoś dużego materiału lub to, że testuję samochód, z którego nie chcę wysiadać. Np. BMW 230i M Performance.
Dlatego zapraszam do śledzenia profilu PremiuMoto.pl na Instagramie oraz instagramowych relacji (instastories). To najbardziej aktualne źródło informacji, na temat tego, co dzieje się na blogu, kiedy na blogu nie dzieje się nic. Bo dzieje się dużo… resztę znacie.
#update 11.07.2017: dzień święty święcić
#premiera #AudiA8 #premium
Taki dzień zdarza się raz na kilka lat. To dzień, w którym zmieniają się standardy, punkty odniesienia i wyznaczniki w segmencie premium. To dzień, w którym oficjalnie debiutuje flagowa limuzyna marki premium. Dzisiaj właśnie jest taki dzień, bo w Barcelonie Audi pokazało nową, IV generację modelu A8. Nie wiem jak u Was, ale na moim Facebooku nie ma dzisiaj nic innego niż Audi A8.
Obecne Audi A8 (III generacji) zadebiutowało już bardzo dawno temu, bo w 2010 roku (rozpoczęcie produkcji). Na początku 2014 w Polsce pojawiła się wersja po faceliftingu. Statystyki sprzedaży jasno pokazują, że wśród flagowych limuzyn marek premium sprzedają się tylko te najnowsze. Dlatego przez ostatnie dwa lata wysłużone A8 sprzedawało się bardzo kiepsko. Zdecydowanie gorzej niż nowsze BMW serii 7 i Mercedes klasy S. Ale od przyszłego roku układ sił w klasie flagowych limuzyn powinien się zmienić.
Nie będę Wam przynudzał o wszystkich nowościach. Przytoczę tylko najistotniejsze według mnie fakty. A że czasu mało, to pozwólcie, że częściowo powielę wpis z Facebooka.
Po pierwsze trzeba znaczyć, że obecne A8 było już mocno z tyłu za BMW serii 7. Dlatego wiele elementów (np. zdalne parkowanie), które Audi komunikuje jako wielką nowość, znamy już z „siódemy”. Ale jest kilka zupełnie nowych… nowości.
🎱A8 to pierwszy samochód na świecie, w którym oprócz czujników radarowych, kamery i czujników ultradźwiękowych do rozpoznawania otoczenia wykorzystano również skaner laserowy.
🎱Mamy III stopień autonomii, czyli możemy puścić kierę i samochód nie będzie nas upominał. Na razie jazda bez trzymanki możliwa z prędkością do 60 km/h.
🎱W oparciu fotela pasażera jest specjalne miejsce do masowania i ogrzewania stóp osoby siedzącej z tyłu (przypominajka dla mnie: pamiętaj, żeby zabrać czyste skarpety na polską premierę A8).
🎱Piekło zamarzło. Nie ma już pokrętła do obsługi systemu multimedialnego. Jest ekran dotykowy podobny do tego z nowej Panamery. Smutek.
🎱Panel klimy (podobnie jak w nowej Panamerze) również jest ekranem dotykowym. Generalnie zostało raptem kilka fizycznych przycisków.
🎱W ofercie pozostają silniki V8 i W12!
🎱No i jest jakieś bardzo zaawansowane zawieszenie, a każde z kół ma wyjątkową swobodę pracy. Kamera rejestruje nierówności, dzięki czemu zawieszenie jest gotowe na dziurę, zanim w nią wjedzie.
I jeszcze dwie ciekawostki. W nowym Audi A8 nie trzeba szarpać za wewnętrzną klamkę drzwi, żeby je otworzyć. Chwytasz za klamkę, reszta dzieje się sama. Druga ciekawostka to kratki nawiewów, które są niemal niewidoczne do momentu włączenia zapłonu. Chowają się w listwie dekoracyjnej.
Takich smaczków jest pewnie jeszcze więcej, ale przez internet trudno je wychwycić. Liczę, że będę mieć możliwość opowiedzenia Wam o nich w szczegółach podczas pierwszych polskich jazd testowych nowym Audi A8 pod koniec października.
Tymczasem zostawiam Was z kilkoma filmami, które lepiej pozwolą poczuć Wam klimat tego doniosłego dnia w segmencie premium.
#update 07.07.2017: Przepis na Pass(ta) Trip – praktyczny poradnik
#Mustang #passo #Dolomity
PremiumMoto.pl istnieje już jakiś czas i wygląda na to, że przez te kilka lat na blogu zrodziła się pewna tradycja. Otóż raz w roku ja i fotograf wsiadamy w jakiś przyzwoity samochód i jedziemy odkrywać najciekawsze drogi (na razie) Europy. Tak się złożyło, że do tej pory te „przyzwoite” samochody miały V8 pod maską. Byliśmy już Lexusem LS600h na przełęczy Stelvio – wiadomo, punkt obowiązkowy. Potem zabraliśmy Lexusa RC F na kolejny drogowy szlagier, czyli drogę Transfogarską. W tym roku wsiedliśmy natomiast do Mustanga GT i ruszyliśmy na wypas w Dolomity. Tym razem naszym celem nie była żadna znana droga. Po prostu Dolomity. Te wysokie. Odwiedzam je każdego roku zimą i każdego roku myślę sobie, że muszę je odwiedzić latem. Tego lata nareszcie się udało.
Wiedziałem, że Dolomity ugoszczą nas niesamowitymi widokami i ciekawymi drogami, ale nie spodziewałem się, że niemal każda z nich, wspinająca się na ponad 2 tys. m n.p.m., będzie niesamowitym doświadczeniem. Na bardziej obszerne wrażenia z naszego #mustangPastaTrip przyjdzie czas niebawem w osobnym wpisie. Tutaj chciałem podzielić się z Wami praktycznymi wskazówkami, które pozwolą Wam zaplanować podobny, niezapomniany trip.
Kiedy popatrzycie na północną część Włoch, zobaczycie, że autostrada A22 dzieli Dolomity na dwie części. Na początek warto zdecydować, czy chcecie zwiedzać tę po lewej stronie A22, czy tę po prawej. Obie części są zbyt dużym obszarem do ogarnięcia. My wybraliśmy część wschodnią.
W Dolomitach jest mnóstwo przejęczy i generalnie wszystko ze słowem Passo (z Włoskiego przełęcz) w nazwie gwarantuje ciekawe przeżycia. Na dodatek wszystkie te przełęcze położone są blisko siebie. Zjeżdżając z jednej można od razu jechać na kolejną i krążyć tak kilka dni. Piękna sprawa.
Za bazę wypadową warto wybrać jeden z licznych kurortów narciarski. Po pierwsze gwarantuje to dostęp do rozwiniętej bazy noclegowej, po drugie czynne sklepy i mnóstwo knajp. A poza tym te kurorciki same w sobie również są bardzo ładne. My nocowaliśmy w Alleghe. Ale możecie wybrać również sąsiednie Caprille, Zoldo czy (najdroższa opcja) Cortina d’Ampezzo.
Po dotarciu do takiego miasteczka bierzemy do ręki telefon. W nawigacji Google (albo tej iPhonowej) wpisujemy Passo i patrzymy na wyniki wyszukiwania. Wybieramy pierwszy z brzegu (zazwyczaj będzie najbliżej). Jedziemy na przełęcz, delektujemy się drogą i widokami. Po dotarciu na szczyt polecam wieńczące espresso – na każdej przełęczy jest przynajmniej jeden bar. Przy okazji espresso ponownie wyszukujemy kolejne Passo w Google i jedziemy dalej. Czynność powtarzamy wedle uznania, póki starczy sił, benzyny, dnia. Odległości między przełęczami to najczęściej około 10-40 km. Same drogi między nimi z pewnością również nie będą nudne.
Nam w ciągu trzech dni udało się odwiedzić 7 przełęczy. Ta na samym dole nie była już przełęczą wysokogórską i okazała się chybionym wyborem. Jeżeli nie będziecie robić setek zdjęć, to powinniście zdążyć zaliczyć przynajmniej trzy przełęcze w ciągu dnia, niespiesznym tempem. Jak widzicie nie ma tu głębszej filozofii. Raczej włoski freestyle. Meldujecie się w sercu Dolomitów i ruszacie. Warto pojechać nawet na tydzień, by przynajmniej jeden dzień Dolomity pozwiedzać na piechotę.
Przełęcze, które udało nam się odwiedzić:
- Passo Giau (8/10),
- Passo Gardena (9/10),
- Passo Valparola (9/10),
- Passo Falzarego (8/10),
- Passo Pordoi (7/10),
- Passo Campolongo (10/10),
- Passo San Boldo (4/10).
PS Jeżeli zorganizujesz taki trip, oznacz PremiumMoto.pl na zdjęciu z podróży. Będzie mi bardzo miło wiedzieć, że mój pomysł na wycieczkę okazał się dla Ciebie inspirujący.
04.07.2017: ja vs 74. Rajd Polski (WRC)
#gazuYaris #Toyota #RajdPolski
Lipiec zaczynamy na sportowo. Wraz z Toyotą wybrałem się na Mazury, na 74. Rajd Polski i jednocześnie 8. rundę Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata. No wiecie, te wyścigi WRC. Ten sezon jest wyjątkowy, bo fabryczny zespół Toyoty po 17 latach przerwy wraca do WRC. O tym jak sobie poradził i jak poradziłem sobie z WRC już niebawem w pełnym wpisie.