O wszystkim, co powinieneś wiedzieć o nowej Toyocie RAV4 napisałem już przy okazji obszernej recenzji tego modelu po pierwszych jazdach testowych. Teraz wziąłem RAV4 na dłuższy test w Polsce. Spieszę więc z kolejnymi wnioskami i spostrzeżeniami na temat tego popularnego SUV-a.
W obroty wziąłem egzemplarz hybrydowy z napędem na przednią oś. Ot, taka przystępna konfiguracja, często wybierana przez polskich kierowców.
Podczas pierwszych jazd testowych zazwyczaj nie ma okazji na sumienne sprawdzenie zużycia paliwa. Taka możliwość pojawia się właśnie podczas dłuższego testu. Nie omieszkałem wykorzystać tej okazji.
Ile „realnie” pali Toyota RAV4?
Mniej niż 5/100 km! Tyle pokazywał komputer. Wiem, że z tymi komputerami to różnie bywa, ale akurat w Toyocie (i VW) wskazania są dosyć precyzyjne (zobacz, jak wykręciłem 2 l/100 w Priusie). Przy przepisowej jeździe w trasie – jechałem przez Słowację, a to bardzo motywuje do przepisowej jazdy – w zakresie prędkości 50-90 km/h, komputer pokazywał 4,8 l/100 km na dystansie ponad 100 km. To niemal tyle samo, ile minimalne (czyli uzyskane w trasie) zużycie deklarowane przez Toyotę.
Obserwacja nr 2 dotyczy tego, jak komfortowo podróżuje się RAV4 w trasie. To zasługa dwóch elementów – zawieszenia oraz skutecznego wyciszenia kabiny. W nowej RAV4 pracuje już któraś z koeli generacja układu hybrydowego. Nadal oparty jest na bezstopniowej przekładni CVT (a to oznacza, że przy przyspieszaniu trzyma jednostajne, wysokie obroty), ale z generacji na generację staje się coraz cichszy. Dopóki nie pałujesz ponad 140 km/h z gazem w podłodze, wnętrze RAV4 zapewnia naprawdę przyjemne warunki w długich podróżach.
Na co jeszcze zwróciłem uwagę w nowej RAV4?
Ponownie na gumowe wykończenia większości elementów, z którymi dłonie kierowcy najczęściej mają kontakt. Guma to materiał wykończenia, z którym bardzo rzadko spotykam się w samochodach. A Toyota pokazała, że do SUV-a pasuje idealnie. Nadaje wnętrzu bardziej hardcorowego charakteru. Wiecie, trochę jak w Jeepie.
Nowa RAV4 i aspekty praktyczne
Nie rozczarowały aspekty praktyczne. Podróżowałem z psem na tylnej kanapie, rowerem w bagażniku oraz bagażami dla dwóch osób na kilka dni. Już nie pamiętam, ile litrów ma bagażnik RAV4, ale wydaje mi się, że jest całkiem spory, ma pojemne schowki po bokach i dosyć niski próg załadunku. Schowków nie brakuje również z przodu. Oparciami tylnej kanapy operuje się bez żadnego wysiłku. Jedyne zastrzeżenia miał pies, bo wystające z tylnej kanapy wpięcia pasów przeszkadzały mu w wygodnym rozwaleniu się.
A, no i wykorzystałem ten patent z cyfrowym lusterkiem wstecznym, bo rower do RAV4 wrzuciłem tak, że widelec starczał do góry i zasłaniał widok przez tylną szybę.
Próbuję sobie przypomnieć, czy RAV4 w ciągu tygodniowego testu czymś mnie zirytowała i czy coś mi w niej przeszkadzało. I nie mogę sobie przypomnieć nic takiego. Patrząc na ten samochód z perspektywy klienta, mogę powtórzyć tezę, którą zakończyłem film. To wszechstronny SUV, który świetnie wpisuje się w oczekiwania, jakie możesz mieć wobec tego typu samochodów. Wspomniałem, że mało pali?
Jeśli ta recenzja wydaje Ci się mało merytoryczna to… słusznie, bo to luźne, „dziennikowe” zapiski z testu. Odsyłam do bardziej rzeczowego wpisu na temat nowej Toyoty RAV4.