Na salonie samochodowym w Paryżu w 1962 roku, Renault zaprezentowało berlinettę Alpine A110, która szybko zyskała status kultowego samochodu sportowego. Dokładnie 50 lat później, Renault prezentuje współczesną interpretację Alpiny, stworzoną by uczcić pamięć przodka. Nazywa się Alpine A110-50.
Renault zaprezentowało swój niesamowity model koncepcyjny Alpine A110-50. Wykonany jest z włókna węglowego i pomalowany w kolorze „Alpine Blue”. Mimo tego, że A110-50 bazuje na futurystycznym koncepcie Dezir i wygląda niezwykle nowocześnie(ma nawet nożycowe drzwi), to w jego detalach możemy znaleźć wiele retro-aluzji do samochodu, na cześć którego został stworzony. Mowa o Alpine A110 z 1962 roku. Właśnie mija 50 rocznica od debiutu tego legendarnego samochodu sportowego. Teraz enigmatyczna nazwa A110-50 zaczyna mieć sens.
A110-50 dzieli swoje mechaniczne rozwiązania z wyścigowym Renault Megane Trophy, chociaż minimalny prześwit A110-50 wymagał wprowadzenia kilku modyfikacji w zawieszeniu. Rozstaw osi wynoszący 2,6 m jest identyczny jak w Megane, ale już rozstaw kół jest szerszy i pozwala lepiej panować nad mocą 400 KM i momentem 422 Nm generowanymi przez zmodernizowany, 3,5-litrowy silnik V6 pochodzący z modelu Trophy.
Silnik umieszczono centralnie z tyłu i napędza oczywiście tylną oś. Połączony jest z sześciobiegową, półautomatyczną skrzynią sekwencyjną, która umieszczona jest wzdłużnie za silnikiem, wraz z mechanicznym dyferencjałem o ograniczonym tarciu. Jako że w projekcie A110-50 szczodrze wykorzystano włókno węglowe, cały samochód waży jedynie 880 kg, co przekłada się na niesamowity stosunek mocy do masy wynoszący 460 KM/tonę. To więcej niż w nowym Lamborghini Aventadorze i tyle samo co w Ferrari F12 Berlinetta. Rewelacyjne osiągi gwarantowane. Ponadto brawa dla Renault za obycie się bez napędu hybrydowego.
Alpine A110-50 jest mocno inspirowana sportem samochodowym. Posiada rurową konstrukcję, w pełni regulowane zawieszenie oparte na wahaczach poprzecznych i… całkowity brak elektronicznych wspomagaczy kierowcy. Cudownie uformowane przedni spoiler oraz tylny dyfuzor generują potężny docisk, stanowiąc 1/3 całkowitej siły docisku. Pozostałe 2/3 to dzieło ogromnego, tylnego skrzydła. Mimo tych wszystkich torowych amplifikacji, A110-50 porusza się na 21-calowych felgach obutych w zwykłe drogowe opony Miechlina.
Naturalnie ta zmysłowa, francuska celebracja klasycznego Alpine 110 to jedynie demonstracja siły, ale inspirowany nią samochód może trafić do produkcji . Nie stanie się to jednak wcześniej niż za trzy lata. Trzymamy kciuki za powodzenie projektu.