„Po co marzyć o czymś, o czym nie ma sensu marzyć” – pytał Jeremy Clarkson przy okazji recenzji Bugatti Veyrona. No właśnie. Po co zadręczać się marzeniami o supersamochodach, których nigdy nie będzie nam dane poprowadzić. Lepiej ponabijać się z tych, których i tak poprowadzić byśmy nie chcieli. Na tegorocznym Salonie Samochodowym w Genewie znaleźliśmy kilka takich aut.
Jeżeli chociaż trochę interesujecie się motoryzacją (a skoro przebrnęliście przez wstęp, to zapewne tak), przez Wasz newsfeed na Facebooku, 3-4 marca przewinęło się mnóstwo ekscytujących premier 85. Salonu Samochodowego w Genewie. Pewnie znacie już na pamięć osiągi nowego Porsche 911 GT3 RS, wiecie, że Koenigsegg Regera ma 1500 KM, Audi wyjątkowo urodziwy koncept prologue Avant, a Aston model o nazwie Vulcan przeznaczony wyłącznie do jazdy po torze.
Z jednej strony takie premiery cieszą zmysły, z drugiej jednak ranią serce. Bo prawdopodobnie tylko garstka z nas będzie miała okazję doświadczyć osiągów takich samochodów na żywo. Dlatego proponujemy Wam odtrutkę i ukojenie w postaci najlepszych genewskich… kasztanów.
Zacznijmy od literki A, jak… Aston Martin.
Kasztan#1: Aston Martin DBX Concept
– Tak szefie?
– Genewa za miesiąc, a my nie mamy nic „dla ludu”.
– Ale szefie, przecież…
– Wiem, wiem. Co roku to samo. Siadaj, rysuj.
– Ale co?!
– Nie ważne. Rysuj. Jakiegoś crossovera albo co. By the way – ma być na prąd.
Tak powstał koncepcyjny Aston Martin DBX, który z Astonem ma wspólnego tyle, co… Ford. Czyli jedynie kształt grilla. Aston twierdzi, że DBX „challenges the nature of luxury GT travel in the 21st century”. O tak, DBX to z pewnością niezły „czelendż”. Nie tylko dla miłośników marki.
Kasztan#2: TATA Bolt Sport
Mogliście nie zdawać sobie sprawy, ale TATA, wzorem prawdziwych producentów samochodów, również tworzy modele koncepcyjne. Na tegorocznym salonie w Genewie pokazała (ta TATA) aż trzy – Bolt Sport, Hexa oraz ConnectNext. Hindusi z pewnością się starali, ale cóż, nie mamy litości. Według nas, spośród wszystkich trzech objawień TATY, na miano największego kasztana zasłużył Bolt Sport.
Takiej ferii pseudosportowych motywów stylizacyjnych ujętych w jednej bryle nie widzieliśmy dawno. Bolt kipi sportem bardziej niż Usain. Do wnętrza baliśmy się zajrzeć.
Kasztan#3: Ferrari Sergio by Pininfarina
Nazwijcie nas prostakami i ignorantami, ale do naszej alei genewskich kasztanów włączamy Ferrari Sergio by Pininfarina. Projekt koncepcyjny zaprezentowany dwa lata temu był naprawdę ciekawy. Niestety wersja finalna, która powstanie w sześciu egzemplarzach budzi mieszane uczucia. Szczególnie w prezentowanym tu kolorze.
To, że nazywa się Sergio (na cześć pana Pininfariny), nie sprawia, że trzeba się nim zachwycać. Enzo nie jest fenomenalnym samochodem, tylko dlatego, że nosi imię ojca założyciela.
Kasztan#4: NanoFlowCell Quant E
NanoFlowCell AG z siedzibą w Liechtensteinie zdaje się odpowiednikiem naszej Arrinera Automotive, tylko takim bardziej zelektryfikowanym. Tworzą samochody, w których poważną produkcję sami chyba nie do końca wierzą. W Genewie pojawili się aż z trzema modelami – Quant E, Quant F i Quantino.
Zaszczytny tytuł kasztana przyznaliśmy pierwszemu wynalazkowi NanoFlowCell, modelowi Quant E. Auto posiada już homologację drogową, setkę „robi” w niecałe 3 s, a jego silniki elektryczne napędzane są prądem z elektrolizy słonej wody. I co z tego?
Kasztan#5: Honda FCV Concept
Z napędzanego wodą morską Quant E płynnie przechodzimy do napędzanej wodorem Hondy FCV Concpet. Auto co prawda debiutowało już na salonie w Tokio pod koniec 2014 roku, ale dopiero w Genewie doczekało się inauguracji w Europie. Oczywiście, chylimy głowy przed potęgą i potencjałem zastosowanego w FCV napędu na ogniwa paliwowe (to te na wodór), niemniej stylizacja auta aż za nadto wybiega w przyszłość, której nie chcemy dożyć. Chociaż, od przodu FCV nie wygląda wcale tak źle…
Honda deklaruje, że FCV jest zapowiedzią stylistyki produkcyjnej wersji nowego samochodu na ogniwa paliwowe, który ma wejść do sprzedaży w Japonii w marcu 2016 r., a następnie w Stanach Zjednoczonych… Wygląda na to, że to jedyny kasztan, którego mimo wszystko możemy mieć okazję poprowadzić…
Kasztan#6: Mansory G-Class Sahara Edition
Kasztan w kamuflażu i postrach wielbłądów. Mansory nie zawiódł i w tym roku. Zaprezentował klasę G Sahara Edition, czyli pustynną (albo odpustową) edycję kultowego Mesia. I co z tego, że ma prawie 900 KM.
Kasztan#7: Land Rover Defender Flying Huntsman od Kahn Design
Skoro Mercedesowi udało się z klasą G63 AMG 6×6, to czemu Kahnowi nie miałoby się udać z Defenderem. Dla brytyjskiego tunera nie ma świętości. Jeśli ten kasztan wejdzie do produkcji, to za dodatkową opłatą Kahn zaoferuje do niego pakiet opancerzenia. Może się przydać, jeśli na swojej drodze spotkacie prawdziwego miłośnika klasycznych Defenderów.
Kasztan#8: Mercedes Maybach S600 Pullman
Najchętniej przesiedzielibyśmy w nim całe dwa dni Salonu Samochodowego w Genewie (wideo wyjaśniające dlaczego). Dodatkowo, dzięki temu nie musielibyśmy oglądać go z zewnątrz. Ale nie przedłużajmy… Mercedes Maybach S600 Pullman #RydzykApproved.
I na koniec jeszcze Gugiaro
To chyba tyle z naszego subiektywnego przeglądu najbardziej osobliwych konceptów motoryzacyjnych 85. Salonu Samochodowego w Genewie. Jeśli chcecie zgłosić swoje kandydatury, albo zmieszać nas z błotem za nasze, zapraszamy poniżej, do komentarzy.
Jeżeli natomiast macie ochotę na nieco więcej alternatywnych relacji z salonu samochodowego w Genewie, to zapraszamy Was na:
84. Międzynarodowy Salon Samochodowy w Genewie – „ambientalnie”
lub
82. Międzynarodowy Salon Samochodowy w Genewie – alternatywnie
lub
82. Międzynarodowy Salon Samochodowy w Genewie – kobieco
fot. Newspress