Z majowych dzienników PremiumMoto.pl dowiecie się nieco o przepisach i ich nieprzestrzeganiu, napisałem też sporo o Toyota Economy Race i o tym ile paliwa może zużywać nowy Prius (jest też film). Z Priusa szybki przeskok do 605-konnych Audi RS. Z Audi ponownie do Toyoty – RAV4 zabieram Was w Tatry, a na koniec dowiecie się, czy lepiej kupić RAV czy Mazdę CX-5. Zapraszam do lektury – całości, albo wybranych wpisów.
#update 31.05.2016: Toyota RAV4 Hybrid vs Mazda CX-5 diesel – skyPassion vs Passion Red
#SUV #porównanie #Japonia
Ostatnie dwa tygodnie maja spędziłem w towarzystwie japońskich SUV-ów. Z Mazdy CX-5 diesel przesiadłem się do hybrydowej Toyoty RAV4. Porównanie zdaje się być oczywistym następstwem tych testów. Postaram się krótko i zwięźle.
Wiem, że tematy nie do końca premium, ale oba SUV-y to szczytowe pozycje w cennikach.
- Mazda CX-5, 2,2 diesel, automat, wersja SkyPassion 4×4, najdroższa pozycja z cennika CX-5. Cena modelu testowego sięgała około 180 tys. zł. 175 KM, 420 (!) Nm, 9,4 do 100 km/h. 1540 kg.
- Toyota RAV4 Hybrid, wersja Prestige 4WD, ponownie – ostatnia pozycja w cenniku, w kolorze Passion Red, w testowej konfiguracji za 180 700 zł. 197 KM, 210 Nm, 8,3 do 100 km/h, skrzynia CVT. 1690 kg.
Przyznacie, że dobry materiał do porównania.
Wrażenia za kierownicą
CX-5 jest o ponad 100 kg lżejsza od hybrydowej RAV4 i to czuć. Mazda sprawia wrażenie bardziej sportowego i zwinnego SUV-a, RAV4 jest kanapowata, komfortowa, ale wolniej i mniej precyzyjnie reaguje na polecenia kierowcy. Generalnie CX-5 to jeden z lepiej prowadzących się SUV-ów, a niewielka (jak na SUV-a) masa własna jest tu faktycznie odczuwalna. Również w kwestii pozycji za kierownicą CX-5 zdaje się bardziej sportowa, siedzi się niżej, a niewielkie powierzchnie przeszklone potęgują odczucie otulania przez kabinę. Zdecydowanie można odczuć, że CX-5 to SUV adresowany do nieco młodszych, bardziej dynamicznych kierowców. RAV4 Hybrid to według mnie propozycja dla tych bardziej dojrzałych, którzy po SUV-ie oczekują komfortu, dobrej widoczności i poczucia prowadzenia dużego, bezpiecznego samochodu.
Osiągi
Szczerze mówiąc zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że do 100 km/h hybrydowa Toyota przyspiesza w czasie krótszym niż wysokoprężna Mazda. Odczucia były odwrotne. CX-5 zdawała się bardziej dynamiczna. To zapewne kwestia skrzyni – chyba nigdy nie zaakceptuję charakterystyki pracy bezsotpniowej przekładni CVT. Tak czy inaczej, oba SUV-y przy zdecydowanym wciśnięciu gazu stawały się dosyć głośne. Diesel w CX-5 nie należy do najbardziej kulturalnych i najlepiej wyciszonych, a benzyniak w RAV4 przez wspomniane CVT wyje przy każdym wciśnięciu gazu. Powyżej 140 km/h w CX-5 robi się nieprzyjemnie głośno, w RAV4 komfort akustyczny jest akceptowalny przynajmniej do 160 km/h.
Zużycie paliwa
Przyznam, że nie oszczędzałem obu samochodów. Oboma pokonałem trasę Warszawa-Kraków-Warszawa, na której rzadko schodziłem poniżej 140 km/h. Szybko, ale płynnie. Ot, takie realne użytkowanie. Jak wiecie, nie są to komfortowe warunki dla hybrydy, RAV4 przy takiej jeździe zużywał ponad 11 l/100 km. Swoją drogą przypomniało mi się, że miałem poważne zastrzeżenia do wysokiego zużycia paliwa na trasie (nawet przy jeździe z prędkością 110-120 km/h) również w przypadku Lexusa NX 300h, który korzysta z identycznego układu hybrydowego co RAV4. Na pocieszenie dodam, że fotograf Michał w drodze z Zakopanego do Krakowa przy średniej 77 km/h wykręcił RAV4 średnie zużycie na poziomie 6,0 l/100 km.
2,2-litrowy diesel w CX-5 z kolei, przy ciężkiej prawej nodze na trasie życzy sobie niecałe 9,6 l/100 km. Generalnie nie da się zużywać więcej niż 10 l/100 km. Diesel w trasie nadal górą.
W mieście z kolei Mazda CX-5 spalała 7,5 l/100 km, zaś w RAV4, przy umiejętnym korzystaniu z hybrydowej technologii wystarczyło niecałe 6 l/100 km.
Wnętrze
Cóż, nigdy nie przepadałem za japońską szkołą designu wnętrz w samochodach marek popularnych, a RAV4 ani CX-5 nic w tej kwestii nie zmieniły. Muszę jednak zaznaczyć, że duże wrażenie zrobiła na mnie skórzana tapicerka w Toyocie. W kwestii jakości plastików, użytych materiałów i spasowania elementów Toyota w wersji Prestige wypada w moim odczuciu nieco lepiej niż CX-5. W kabinie RAV4 trudniej wyłapać oszczędności, jest mniej plastiku i odczucia są nieco bardziej premium. No i jeszcze jedna ważna kwestia – systemy multimedialne. Tutaj nie mam zdecydowanego faworyta. Zaznaczę jedynie, że ten w CX-5 jest dotykowy, ale jedynie na postoju. W trakcie jazdy możemy go obsługiwać tylko pokrętłem, co nie zawsze jest intuicyjne.
Którego SUV-a bym wybrał?
Jeżeli musiałbym wybierać między CX-5 albo RAV4 w testowanych przeze mnie wersjach, to zdecydowałbym się na CX-5. Nie czuję się wystarczająco dojrzały na RAV4, CX-5 bardziej przypadła mi do gustu swoim sportowym zacięciem, po prostu lepiej czułem się za jej kierownicą. SkyPassion przemawia do mnie bardziej niż Passion Red.
#update 28.05.2016: Toyota RAV4 Hybrid – dawaj w Tatry
#RAV4 #Tatry #hybrid
Wraz z fotografem Michałem byliśmy już Lexusem RC F na drodze Transfogarskiej, odwiedziliśmy też przełęcz Stelvio. Z tych naszych wycieczek wyszły całkiem niezłe sesje, który zyskały ogólnoświatowy zasięg. Stwierdziliśmy jednak, że może warto pokazać również nasze góry i piękno polskiej przyrody. Co prawda pod ręką nie było akurat żadnego Lexusa, ale nawinęła się hybrydowa Toyota RAV4. No i zaczął się długi weekend. W Boże Ciało, z samego rana – żeby uniknąć korków na Zakopiance – ruszyliśmy więc w kierunku Tatr.
Muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej wolę Alpy. To fotograficzny samograj. W Polsce, dla dobrego kadru trzeba było się trochę napracować i najeździć. Na szczęście SUV Toyoty stanął na wysokości zadania i dzielnie brnął w miejsca, które upatrzył sobie fotograf Michał. Napęd 4×4 i zwiększony prześwit okazały się bardzo pomocne w dotarciu do najbardziej urokliwych zakątków polskich gór. Zwykły hatchback by nie podołał. Poniżej zamieszczam galerię z moimi backstageowymi zdjęciami z naszej dwudniowej wyprawy. Jej efekty zaprezentujemy w wakacje.
#update 25.05.2016: Audi Performance Experience
#RS6 Perrformance #S8 Plus #carspotting
Dwa dni z Audi na AudiQuattroExperience. To cykliczna impreza przeznaczona zarówno dla dziennikarzy jak i klientów Audi. Audi z tej okazji na miesiąc lub dwa rozbija pod Stadionem Narodowym w Warszawie małe miasteczko, a na parkingu gromadzi kilkanaście mln zł i kilka tysięcy KM. Same najgrubsze modele.
Dziennikarska część AudiQuattroExperience trwa dwa dni, a zaproszeni dziennikarze za pośrednictwem strony internetowej zapisują się na modele, które chcieliby sprawdzić. Ja postanowiłem przypomnieć sobie odczucia, jakie zapewniają osiągi podwójnie doładowanej jednostki V8 o mocy 605 KM i momencie 700 Nm. Dlatego dla mnie bardziej adekwatna nazwa imprezy to AudiPerformanceExperience.
Swój experience przyrządziłem na dwa sposoby: luksusowy z Audi S8 Plus oraz sportowy z RS6 Performance (obecnie najmocniejsze, seryjnie produkowane kombi świata).
Jako że oba modele były jednymi z pierwszych w Polsce, postanowiłem również wpaść nimi na Plac Trzech Krzyży – chyba najbardziej znane miejsce carspottingowe w naszym kraju. I wtedy się zaczęło. Ale o tym napiszę już w pełnym wpisie.
#update 22.05.2016: dzieje się
#wszystko #i #nic
Wybaczcie brak apdejtu, ale obecnie na PremiumMoto.pl dzieje się tyle, że nie mam kiedy napisać, co się dzieje, kiedy nie dzieje się nic. Polecam Waszej uwadze Facebooka oraz Instagrama i do usłyszenia za trzy dni. #stayPremium
#update 19.05.2016: rynek samochodów premium – pierwszy kwartał 2016
#rejestracje #Polska #podsumowanie
Pora na podsumowanie sprzedaży samochodów marek premium w Polsce za pierwsze cztery miesiące 2016 roku. Ponownie szykuje się nam rekordowy rok pod względem rejestracji nowych samochodów. Sprzedaż nieustannie rośnie, chociaż trzeba zaznaczyć, że to zasługa głównie klienta instytucjonalnego. Tak czy inaczej wśród marek premium pierwsze miejsce oczywiście dla BMW ze wzrostem sprzedaż w porównaniu do analogicznego okresu roku 2015 na poziomie 34 proc. Drugie miejsce dla Mercedesa z jedynie 18 proc. wzrostem, a trzecie dla Audi (+35 proc.). W ujęciu ogólnym marki zajmują odpowiednio 13, 14 oraz 15 miejsce.
Warto również zwrócić uwagę na 250-procentowy(!) wzrost sprzedaży Jaguara w okresie styczeń-kwiecień (175 sztuk w 2016 i 55 sztuk w 2015). Widać F-Pace cieszy się dużym zainteresowaniem i potwierdza moją tezę, że w segmencie premium jest jeszcze sporo miejsca na kolejne SUV-y.
Marka | Liczba rejestracji (styczeń-kwiecień 2016) | Zmiana |
BMW | 3651 | +34,3 proc. |
Mercedes | 3408 | +18,33 proc. |
Audi | 3318 | +35,65 proc. |
Volvo | 2903 | +38,24 proc. |
Lexus | 1296 | +60 proc. |
Zobaczcie też pełny ranking sprzedaży samochodów marek premium w Polsce w 2015 roku.
#update 16.05.2016: no to ile pali ten Prius?
#ToyotaPrius #EconomyRace #spalanie
Dzisiaj apdejt wideo. Zmontowałem film z Toyota Economy Race 2016. Dowiecie się z niego, ile pali Toyota Prius IV generacji (to ta nowa). Ja tylko dodam, że mimo wyników uzyskanych Priusem, tradycyjne hybrydy mnie nie przekonują, są jak syreny – kiedy chcesz kobiety, to dostajesz rybę, kiedy chcesz rybę, dostajesz kobietę. Wiem, że całkiem trafne porównanie, niestety nie ja je wymyśliłem. To słowa CEO Renault i Nissana – Carlosa Ghosna. Ja mogę się tylko pod nimi podpisać. Co innego w przypadku hybryd typu plug-in, te są całkiem w porządku, o czym niebawem napiszę.
PS Jeżeli nie chcecie przegapić nowego wpisu na PremiumMoto.pl to zachęcam do zjechania na sam dół strony i pozostawienie swojego adresu e-mail.
#update 13.05.2016: siedzimy, nic się nie dzieje
#dayoff #stayPremium
Po poprzednim intensywnym tygodniu, najbliższy będę spędzał bez samochodu. W sumie to nawet lepiej, bo jest sporo do napisania i zmontowania. Z tego powodu też dzisiaj taki nijaki apdejt, właściwie mogłoby go nie być, ale chcę zachować ciągłość i regularność.
Ostatnie dwa tygodnie maja upłynął za to pod znakiem japońskich SUV-ów. Najpierw mam zaplanowany test Mazdy CX-5, a zaraz po niej przesiadam się do hybrydowej Toyoty RAV4. Cóż, tematy może nie do końca premium, ale z pewnością interesujące. Tymczasem zapraszam na Instagram PremiumMoto.pl. Tam cały czas coś się dzieje.
Nie znam się, to się wypowiem. Parcie na szkło. O wideorejestratorach dla TVP. _____ My TV feature.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika PremiumMoto (@premiummoto.pl)
#update 09-10.05.2016: it’s a race – Toyota Economy Race
#Toyota #economyRace #Prius
Po emocjach związanych Lexus Driving Emotions postanowiłem trochę się wyciszyć i wpaść do Krakowa na Toyota Economy Race. O pisku opon i przeciążeniach w zakręcie raczej trudno w tym przypadku mówić, ale muszę przyznać, że emocji nie brakuje. Nasz eco race składa się z dwóch etapów, podzielonych na dwa dni. Jest 9 dwuosobowych załóg, złożonych z dziennikarzy motoryzacyjnych, ścigamy się nowymi Toyotami Prius. Dzisiaj zmagaliśmy się z etapem miejskim. 45 km po Krakowie w godzinach szczytu. Co ciekawe, trasa biegła tak, że stania w korkach było niewiele. Nawet nie wiedziałem, że tak w Krakowie można, a przecież mieszkałem w tym mieście pierwsze 25 lat swojego życia.
Początkowo podszedłem do wyścigu raczej na luzie – potraktowałem go jako ciekawostka. Ale nie Robert – mój kolega z teamu. Robert to weteran rajdów o kropelce, jest znany ze swojego profesjonalnego podejścia do ecodrivingu. Niektórzy twierdzą, że gdy Robert siada za kierownicę, to samochód jest w stanie produkować paliwo. Kiedy Robert na starcie odpowietrzył bak, unieruchomił bagaże, kazał mi iść do toalety i nie pić za dużo, wyłączył klimę i zabronił uchylać okien oraz ładować telefon, zorientowałem się, że to nie będzie spacerek po mieście. Kolejne dwie godziny siedziałem z nosem w notatkach pilota. W życiu tak dokładnie nie studiowałem roadbooka, jak podczas Toyota Economy Race. Zrobiliśmy prawdopodobnie z 500 zakrętów i objechaliśmy 1000 rond. Tylko raz pomyliłem trasę.
Teraz meritum – wyniki. 45-kilometrowy odcinek pokonaliśmy ze średnią prędkością 26 km/h (przypominam – Kraków, remonty przed Dniami Młodzieży, godziny szczytu). Komputer pokładowy Priusa wskazał średnie zużycie na poziomie 3,5 l/100 km. Pomiarem wiążącym jest jednak ten dokonywany na stacji benzynowej (start i meta etapu) w postaci ilości paliwa, która wejdzie do baku. Wyszło, że na przejechanie 45 km zużyliśmy 1,47 l.. Niestety – byli lepsi.
Jutro drugi etap rajdu. Tym razem w trasie. Do pokonania 140 km, mniej manewrów, więcej jazdy. Idę studiować trasę.
A tutaj możecie śledzić nasze zmagania – prawie – na żywo. Ciąg dalszy poniżej.
Toyota Economy Race – dzień II (140 km, poza miastem)
No dobrze, jestem Wam winien relację z drugiej części zmagań w Toyota Economy Race. Okazało się, że mój kierowca Robert jednak nie jest w stanie zmusić Priusa do produkowania paliwa. Benzyny ubywało i to w tempie nieco szybszym niż czterem innym załogom. Po dwóch dniach rywalizacji, 45 kilometrach w mieście i 140 kilometrach w trasie, osiągnęliśmy średnie zużycie (liczone na podstawie dolanego paliwa) na poziomie około 3,1 l. Ten wynik dał nam piąte miejsce na 9 załóg. Zwycięzcy wycisnęli z Priusa 2,8 l/100 km. Szczerze mówiąc, nie wiem jak to zrobili. Wydało mi się, że nie da się pojechać oszczędniej od Roberta, który płyną Priusem w rytm moich wskazówek.
W ujęciu ogólnym średnie zużycie paliwa 9 załóg wyniosło 3,04 l/100 km (w mieście 3,2 l/100, w trasie 2,9 l/100 km), rekordowe wyniki były średnio o 0,2 l/100 km mniejsze. Prius IV udowodnił, że potrafi sowicie wynagrodzić płynną jazdę i lekką, prawą nogę. Jeszcze efektywniej korzysta z hybrydowej technologii i wspiera kierowcę w ecodrivingu. Ponadto muszę zaznaczyć, że – przynajmniej w naszym przypadku – mówimy o w miarę dynamicznym poruszaniu się. Średnia prędkość przejazdu drugiego dnia wyniosła 42 km/h. Osiągnięte przez nas wyniki nie są więc całkowicie oderwane od rzeczywistości. Przy odrobinie wysiłku każdy będzie w stanie uzyskać podobne zużycie. A bez wysiłku będzie pewnie o 0,5 l/100 km większe.
#update 06.05.2016: przepisowa jazda jest niebezpieczna
#Subaru #Tomasz #przepisy
Majowe dzienniki PremiumMoto.pl zaczynamy z małym poślizgiem, ale zmogła mnie choroba, a poza tym było dużo wolnego. Maj zaczniemy filmem propagującym bezpieczną i odpowiedzialną jazdę zgodną z przepisami. Niedawno w sieci natrafiłem na taki film. Postarajcie się wytrwać jak najdłużej.
Jest sobie pan Tomasz i droga do Kraków-Olkusz. Pan Tomasz wysłał list – nie maila, co zdziwiło nawet prowadzącą – ale papierowy list, napisany odręcznie. Snobizm? Wątpię. Raczej zaawansowany wiek nadawcy. Już sam ten list dużo mówi nam o kierowcy i jego samochodzie. Obstawiam czerwone seicento z rybką na klapie bagażnika.
Pan Tomasz żali się, że jest nagminnie linczowany za jazdę zgodnie z przepisami. To woda na młyn prowadzącego. Prowadzący jest z nim całym sercem i przez 10 min materiału w sposób tendencyjny i mocno subiektywy – po prostu debilny – wskazuje na fatalne i niebezpieczne zachowania innych kierowców wobec tych jadących przepisowo. Okazuje się, że wszyscy na tej drodze to piraci drogowi. Czy to świat jest zły, czy ty? Dawno nic mnie tak nie zirytowało, jak ten materiał. Ton prowadzącego, jego tezy i twierdzenia, propagowanie najgorszych zachowań i mentalności drogowego zombie.
I dopiero teraz szanowni kierowcy, ostrożnie i stopniowo podwyższamy prędkość, no bo skończył się obszar zabudowany. (…) Nastawiamy tempomat na 70, no niech będzie na 75, na błąd licznika i tak mamy jechać.
Cały materiał polega na tym, że pan prowadzący swoją przepisową jazdą utrudnia jazdę innym kierowcom, ba, sam nawet powoduje zagrożenie, większe niż niejeden pijany. Bo jest 50, to on jedzie 50, no może 55, bo miłosiernie bierze pod uwagę niedokładność licznika. Zero refleksji – 50, to 50. Kropka. Ehh…
Dużą rolę odgrywa też sama droga, o której mowa w programie. To droga łącząca Kraków z Olkuszem, a dalej z Katowicami, alternatywa dla płatnego odcinka A4. Kiedyś bardzo często nią jeździłem. O każdej porze dnia i nocy. Ten 30-kilometrowy odcinek można pokonać w 15 min albo w godzinę.
Materiał tak mnie irytuje pewnie dlatego, że przez kierowców pokroju pana Tomasza straciłem na niej mnóstwo zdrowia i nerwów. Jest beznadziejna, na 30-kilometrowym odcinku są może 1-2 możliwości przepisowego wyprzedzania. Ponadto żonglerka ograniczeniami prędkości przybiera tam kuriozalny poziom. Na początku filmu jest nawet fragment, w którym kończy się teren zabudowany, dozwolona prędkość rośnie do 90 km/h, żeby za kilkaset metrów spaść do 70 km/h. I tak w kółko. Aby na tej trasie stosować się do ograniczeń, należałoby nieustannie wpatrywać się prędkościomierz. Jeżeli wpakujemy się za takiego pana Tomasza (bo jak widać TIR-y dają radę) to mam przegwizdane. Krew, pot i łzy. A pan Tomasz przecież nie zjedzie do prawej, żeby dać się wyprzedzić. Nie, on jedzie zgodnie z przepisami, jemu się należy.
Morał?
Nie twierdzę, że trzeba zapier#$#$%, że nie warto stosować się do przepisów. Chcę podkreślić, że przesada w każdą stronę jest zła. Bezrefleksyjne stosowanie się do ograniczeń prędkości, pasywna jazda bez wykorzystania mózgu, stwarza równie duże zagrożenie, jak łamanie prawa. Ponadto – jeżeli wyprzedzają cie TIR-y (ciągniki siodłowe z naczepą), to może być znak, że to jednak ty robisz coś nie tak.
PS Przy okazji, taka ciekawostka o drodze Kraków-Olkusz:
Mowa o umowie, na mocy której Stalexport Autostrada Małopolska zarządza odcinkiem A4 z Krakowa do Katowic. Na mocy tej tajnej umowy Ministerstwo Transportu zgodziło się, by Stalexport miał prawo do potężnych odszkodowań, gdyby równoległe, a więc konkurencyjne wobec autostrady, drogi zostały tak zmodernizowane, że przeniosłaby się na nie część ruchu z A4 – i jej zarządca poniósłby z tego powodu straty. Chodzi o drogi krajowe Kraków – Olkusz (nr 94).
Cały artykuł dostępny tutaj.