Na polski rynek, prosto zza oceanu wjeżdża nowy Ford Edge. Przyglądając mu się z zewnątrz, czułem te przechyły w zakrętach, gumową charakterystykę zawieszenia oraz bezpłciowe prowadzenie typowe dla większości SUV-ów o takich gabarytach. Następnie wsiadłem za kierownicę i mocno się… rozczarowałem. Zapraszam na krótkie spotkanie z Fordem Edge.
Na Forda Edge zwróciłem uwagę, kiedy z sentymentu postanowiłem obejrzeć nowe odcinki „Z archiwum X”. Poza Mulderem i Scully trzecią rolę pierwszoplanową grał w tym serialu właśnie Ford Edge. Oj, solidny kawał product placementu – równie subtelny jak ten Nutelli w serialu „Na Wspólnej”. A może to było w „M jak Miłość”…?
Nieważne!
Tak czy inaczej – Ford Edge zapadł mi w pamięć. Nie przepadam za SUV-ami, ale jest kilka modeli, które mi się podobają. Po pięciu odcinkach „Z Archiwum X” Edge z pewnością zaczął się do nich zaliczać. Tak się złożyło, że kilka miesięcy później otrzymałem od Forda zaproszenie na…
…pierwsze jazdy testowe Fordem Edge
Na żywo Ford Edge wygląda równie dobrze co w serialu. Szczególnie w wersji Sport. Bardzo wyraźnie widać styl tak typowy dla amerykańskich SUV-ów. Sądzę, że to ciekawy powiew świeżości na Starym Kontynencie. Na naszym rynku na pewno znajdzie się miejsce dla Edge, a ceny zaczynające się od 166 tys. zł raczej nie będą przeszkodą.
Ford Edge – za kierownicą
Wskoczyłem za kierownicę i pokonałem Fordem Edge około 200-kilometrową trasę testową. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że SUV z amerykańskimi korzeniami będzie się prowadził aż tak dobrze. To właśnie jest rozczarowanie, o którym pisałem na wstępie. Porównanie do hatchbacka byłoby może nieco na wyrost, ale tak precyzyjnego prowadzenia przy dynamicznej jeździe nie zaoferuje większość konkurentów marek popularnych. Do ideału nieco brakuje, jednak dla mnie liczy się to, że Edge potrafi zaangażować w agresywną jazdę, kiedy większość konkurentów do takowej zniechęca.
Ford Edge – czegoś mi tu brakuje
W Edge przeszkadza mi jedynie brak jakichkolwiek bajerów wspomagających jazdę w terenie. Konkurencja zdążyła już przyzwyczaić nas do takich dodatków. Nawet Peugeot 2008 posiada przełącznik trybów jazdy, który pozwala dostroić pracę elektroniki do rodzaju nawierzchni. W Edge nie ma pokrętła do ustawień elektroniki, które sterowałoby pracą opcjonalnego 4×4. Nie ma też żadnej zabawki świadczącej o tym, że siedzisz w samochodzie, który nie boi się zjechać z asfaltu. Jest jak w Mondeo. To jednak jedyny zarzut, jaki mam do Forda Edge po pierwszym kontakcie. Na szersze wnioski i opinie przyjdzie czas jeszcze w tym roku – po pełnym teście tego modelu.