Kiedy w moim grafiku samochodów testowych pojawiła się hybrydowa Toyota C-HR, stwierdziłem, że trzeba przygotować dla niej coś specjalnego. W końcu C-HR to podobno najlepiej prowadząca się Toyota – zaraz po GT86 – i pierwsza współczesna Toyota, przy której ludzie chcą sobie robić zdjęcia. Efektowna i zwinna Toyota? Hmm… Nie uwierzę, dopóki osobiście nie sprawdzę.
Długo zastanawiałem się, gdzie zabrać Toyotę C-HR na zdjęcia. Podobnie jak w przypadku mojej tatrzańskiej eskapady RAV-4, chciałem odkryć i pokazać Wam ciekawe drogi w Polsce. Takie, którymi możecie się cieszyć bez konieczności organizowania kilkudniowej, zagranicznej wyprawy.Któregoś dnia przypomniałem sobie o pewnym materiale w polskiej edycji magazynu Top Gear. Zdjęcia w gazecie prezentowały fragment drogi publicznej, gdzieś w Polsce, ale przypominała ona bardziej tor wyścigowy. Szerokie łuki gładkiej asfaltowej nici biegnącej przez las. Z jednej strony ograniczone naprawdę solidnymi tarkami, z drugiej podwójnymi barierami energochłonnymi. Widok przypominał klimatem północną pętlę Nürburgring. Nie mam pojęcia jaki samochód testował tam Top Gear, zapamiętałem jedynie drogę.
Gdzie przetestowałem Toyotę C-HR?
Szybkie śledztwo wykazało, że to popularna część trasy Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski w Limanowej, tzw. Przełącz pod Ostrą, czyli odcinek drogi powiatowej nr K1609 z miejscowości Stara Wieś do… po prostu do góry. Zrobiło mi się trochę wstyd, że jako rodowity krakus i gość, który zajmuje się samochodami, nie znałem tej drogi. A przecież miałem ją pod nosem. Słyszałem o niej, ale nie kojarzyłem. Przyszła pora, aby to zmienić!
Wiem, hybrydowy crossover nie do końca pasuje do ulicznego toru wyścigowego i klimatu wymagających wyścigów górskich. I chyba właśnie dlatego pomysł zabrania C-HR na tę drogę wydał mi się całkiem… atrakcyjny.
I tak w środku tygodnia wraz z fotografem Michałem wylądowaliśmy wypchaną sprzętem fotograficznym Toyotą C-HR na jednym z najbardziej widowiskowych odcinków dróg, jakie widziałem w Polsce. Dla lokalesów, którzy pokonują ją codziennie to zapewne nic nadzwyczajnego, ale dla nas okazała się idealnym „spotem” na zdjęcia i dynamiczne testy Toyoty C-HR. Szybko okrzyknąłem to miejsce polskim Nürburgringiem.
Nie będę Was tu jednak czarował, to raptem 8 kilometrów wspinaczki z mnóstwem zakrętów. Szybkich, zróżnicowanych i efektownych, niemniej nie ma tu zbyt wiele do zobaczenia. Można naprawdę ostro pojechać (o ile zignorujecie ograniczenia prędkości), ale widokowo… cóż, jest jak na północnej pętli Nürburgring. Dookoła las. Z pewnością warto jednak tędy przejechać przynajmniej raz, bo wrażenia są niecodzienne.
Przełęcz pod Ostrą (trasa GSMP) – zobacz na mapie Google
Po całym jednym dniu celowania wewnętrznym kołem w tarkę, drugiego dnia wybraliśmy się na inną spektakularną drogę, o której wiele razy słyszałem, a na której jeszcze nie byłem. Mowa o położonej nieopodal przełęczy Knurowskiej. Malowniczy, ponad 11-kilometrowy odcinek krętej drogi z pięknym widokiem na szczycie i gładkim asfaltem biegnącym przez las. Przemierzyliśmy ją kilka razy. Za każdym razem coraz szybciej i pewniej. Według mnie jedna z obowiązkowych asfaltowych pozycji w Małopolsce.
Przełęcz Knurowska – zobacz na mapie Google
Toyota C-HR w mieście i w zakrętach – test i opinia
Z Toyotą C-HR miałem do czynienia już wcześniej, podczas międzynarodowego eventu dla blogerów i influencerów. Wówczas bardzo dobrze przetestowałem C-HR w mieście. I to nie byle jakim mieście. Dwa dni kręciłem się po centrum Madrytu. Próby dotarcia w najbardziej niedostępne zakątki miasta, aby uchwycić C-HR w tętniącym życiem mieście, pokazały, że mały crossover Toyoty rewelacyjnie odnajduje się w zatłoczonej metropolii.
Zwrotny, łatwy w manewrowaniu i parkowaniu dzięki krótkim zwisom. Pod warunkiem, że zamówisz kamerę cofania, bo widoczność do tyłu jest do bani. Ale każda blogerka modowa powie Ci, że styl wymaga poświęceń. A styl to bez wątpienia bardzo mocna strona Toyoty C-HR.
Jak Toyota C-HR radzi sobie w dynamicznej jeździe?
Teraz w Polsce przyszedł czas, by zafundować Toyocie C-HR porządny wycisk na otwartych drogach i naprawdę wymagających zakrętach. Tak wymagających, że lepsze znajdziecie tylko na torze wyścigowym. Pierwsze, co doceniłem przy ostrzejszej jeździe, to zawieszenie CH-R. Świetnie zestrojone, zupełnie inna bajka niż w pozostałych Toyotach (nie licząc GT86). Z wyraźnym nastawieniem, by zaoferować coś więcej niż komfort. Jest mięsiste i jędrne.
Prowadzenie C-HR przypomina bardziej zabawy z twardą, antystresową piłeczką niż gąbką do mycia naczyń. Do tego koła wysunięte daleko na krawędzie nadwozia i szybki, zaskakująco bezpośredni układ kierowniczy. C-HR można poprowadzić agresywnie, chociaż podsterowność i ESP szybko dochodzą do głosu. Tak czy inaczej, stwierdzenie: „najlepiej prowadząca się Toyota zaraz po GT86” jest jak najbardziej na miejscu.
Nadal będę się jednak upierał przy twierdzeniu, że tradycyjna odmiana benzynowa z manualną skrzynią biegów będzie dostarczać lepszych wrażeń przy dynamicznej jeździe niż hybryda. I że przydałoby się trochę więcej mocy.
Toyota C-HR test dwóch przełęczy
OK, koniec pisania. Zapraszam do oglądania. W wykonanie zdjęć, które zobaczycie poniżej włożyliśmy z Michałem naprawdę sporo serca (i pracy). Chcieliśmy jak najlepiej pokazać Wam dwie ciekawe drogi, zainspirować do ich odwiedzenia i szukania własnych. PS Każde zdjęcie możecie powiększyć, wystarczy kliknąć.
Toyota C-HR na trasie Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski











Toyota C-HR na Przełęczy Knurowskiej










A może bardziej wolisz górskie klimaty? Zobacz premium sesję Lexusa RC F na drodze Transfogarskiej
Zobacz mój 60-sekundowy test Toyoty C-HR