Range Rover Sport – nowy Range Rover Sport – to dystyngowany przedstawiciel dużych, ale jeszcze nie tych największych, SUV-ów klasy premium. Samochód wyróżniający się wieloma detalami oraz ciekawymi rozwiązaniami na tle popularnych niemieckich rywali. Zapraszam na wrażenia z tygodniowego testu Range Rovera Sport w 510-konnej odmianie i konfiguracji za 800 tys. zł.
Nie powiem Ci jak żyć. Ba, nie powiem Ci nawet, którego spośród dużych SUV-ów segmenty premium powinieneś wybrać. Jednak jeśli chcesz wydać kilkaset tysięcy złotych (lub wydawać kilka tys. zł miesięcznie) na dużego SUV-a klasy premium, to zanim zdecydujesz się na sprawdzone, chociaż aż nazbyt oczywiste propozycje od BMW, Mercedesa i Porsche (Audi bym sobie darował), to warto, abyś wcześniej spojrzał również na nowego Ranger Rovera Sport.
A teraz wyjaśnię, dlaczego tak twierdzę.

Nowy Range Rover Sport – SUV-owa awangarda
W 2022 roku zarejestrowaliśmy w Polsce 1918 nowych samochodów marki Land Rover. To niewiele w porównaniu do prawie 24 tys. egzemplarzy BMW, 21 tys. egzemplarzy Mercedesa. A to oznacza, że Range Rover Sport z cenami startującymi od niemal 0,5 mln zł pozostaje samochodem egzotycznym na tle swoich nieco bardziej przystępnych cenowo rywali w postaci X5 oraz GLE.
O ile w przypadku poprzedniej, II generacji faktycznie sporo im ustępował – technologicznie, jakościowo i pod względem właściwości jezdnych – to w mojej skromnej opinii, III generacja w każdym z tych aspektów niemal dorównuje niemieckim konkurentom. I ma jeszcze jeden duży plus – wizerunek, bo zdanie „jeżdżę Range Roverem” stawia Cię w SUV-owej awangardzie klasy premium i sprawia, że uchodzisz za osobę niebanalną oraz zamożniejszą niż kierowcy BMW i Mercedesa.
W swoim instagramowym wpisie o Range Roverze Sport napisałem:
Obcowanie Range Roverem Sport w konfiguracji za 800 tys. zł w porównaniu z niemiecką trójką jest niczym kolacja z menu degustacyjnym w gwiazdkowej restauracji w porównaniu z kolacją w restauracji 5-gwiazdkowego hotelu. W kuchni Range Rovera podobne smaki i aromaty są serwowane w bardziej oryginalny, pomysłowy, a momentami kunsztowny sposób. Dzięki temu całe doświadczenie jest czymś nowym i odświeżającym. Nie każdy to polubi, ale spróbować warto.

Unikatowe rozwiązania w Range Roverze Sport
Owszem, w Range Roverze Sport nadal nie wszystko jest tak, jak powinno być. Obsługa cyfrowej tablicy wskaźników dotykowymi przyciskami na kierownicy jest co najmniej irytująca. System multimedialny, mimo pięknej szaty graficznej i genialnie wkomponowanego we wnętrze, lekko zakrzywionego wyświetlacza pozostaje nieco w tyle, za tym, z czym mamy do czynienia w X5, GLE czy Cayenne, ale na tym moje zastrzeżenia się kończą.
Pewne niewielkie niedomagania względem niemieckich rywali Range Rover Sport wynagradza jednak nieco bardziej dopracowanymi detalami oraz rozwiązaniami, które w mniej ostentacyjny sposób niż w BMW czy Mercedesie, pokazują gdzie i jak szukano oszczędności. Przykład? Nawet w odmianie hybrydowej mamy wielkie, prawdziwe końcówki układu wydechowego. Więcej, krótkim filmie poniżej.
Range Rover Sport 2023 – do rzeczy
Dobra, wyłożyłem już moją ogólną teorię na temat Range Rovera. Pora przejść do konkretów.
Testowany przeze mnie egzemplarz był skonfigurowany za 800 tys. zł. Za tę kwotę w konfiguratorze X5 oraz GLE możesz naprawdę zaszaleć i dobić niemal do sufitu. W konfiguratorze Cayenne musisz być nieco bardziej ostrożny, ale również skonfigurujesz całkiem niezły i szybki egzemplarz.
Jednak bezpośrednie porównanie cen w tym przypadku nie ma sensu. Dlaczego? Bo „mój” Range Sport był hybrydą typu plug-in.
Hybrydowy Range Rover Sport – zasięg i osiągi
Przy mocy 510 KM, przyspieszeniu do 100 km/h w 5,4 s, możliwości przejechania wyłącznie na silniku elektrycznym blisko 100 km taki hybrydowy Range Rover Sport nie ma bezpośredniego konkurenta ani u BMW, ani u Mercedesa, ani u Porsche. Jest jednym z najmocniejszych i najszybszych hybrydowych SUV-ów, jakie możesz mieć. Przebijają go jedynie znacznie droższy Cayenne Turbo S E-Hybrid oraz nowe BMW XM. Jednak RR Sport przebija je pod względem zasięgu elektrycznego. Biorąc więc pod uwagę wypadkową osiągów oraz zasięgu elektrycznego, Range Rover Sport jest nie do pobicia.

Nieco gorzej hybrydowy Range Rover Sport wypada pod względem aspektów praktycznych. Mimo że duży akumulator o pojemności jak w niewielkim samochodzie elektrycznym umieszczony jest nie w bagażniku, a w podwoziu, to bagażnik ma 450 litrów pojemności, czyli prawie 200 litrów mniej niż w Cayenne i 50 litrów mniej niż w hybrydowym X5.

Nie będzie to popularny pogląd, ale uważam, że hybrydowy napęd genialnie pasuje do Range Rovera Sport. Tutaj ponownie odwołam się do swojego wpisu na Insta:
Zakładając, że od swojego nowego SUV-a za około 700 tys. zł oprócz osiągów supersamochodu oczekujesz również relaksu i ukojenia, a nie rekordowych czasów na Nurburgringu, to właśnie hybrydowy RR Sport idealnie trafia w istotę rzeczy. Jazda na prądzie potęguje odczucie totalnego komfortu podróżowania i odcięcia od zgiełku świata doczesnego – czegoś, co powinno być filarem SUV-ów premium, niezależnie od tego, jak szybkie by nie były.
Tutaj dowiesz się wszystkiego o hybrydach plug-in i sprawdzisz, czy to napęd odpowiedni dla Ciebie.
Tak, komfort, cisza, spokój i odczucie ukojenia, połączone przyjemnie budującą ego świadomością podróżowania wielkim SUV-em dominują wrażenia z jazdy Range Roverem Sport. W tym aspekcie w 100 proc. wpisuje się w oczekiwania, jakie powinieneś mieć w stosunku do swojego nowego SUV-a za 600-800 tys. zł. O ile nie zdecydujesz się na 23-calowe felgi. Mój egzemplarz miał „raptem” 22 cale, które wydają się złotym środkiem między estetyką a komfortem.
A co ze słowem „sport”?
Ile sportu w Range’u Sporcie?
Niewiele. Przynajmniej jeśli mówimy o prawie 3-tonowej odmianie hybrydowej.
Z jednej strony niewiele, z drugiej wystarczająco. Po pierwsze, w przeciwieństwie do większości hybrydowych rywali, spory akumulator w Range Roverze Sport umieszony jest nie w bagażniku, ani nie gdzieś pod tylną kanapą, ale bezpośrednio w płycie podwoziowej. A to sprawia, że środek ciężkości, mimo sporej masy jest umieszczony dosyć nisko (jak na SUV-a). Przynajmniej tak to odczuwa kierowca.
Tak naprawdę o dawce sportu w Sporcie decydujesz sam na etapie konfiguracji. Podobnie jak w Cayenne czy GLE, w III generacji Range Rovera Sport dostępne są wszystkie te inżynieryjne triki, które mają za zadanie oszukiwać fizykę i sprawić, że prawie 3-tonowy SUV pokonuje zakręty z satysfakcjonującą precyzją i gracją.
Mamy więc skrętną tylną oś, mamy system niwelujący przechyły w zakrętach (system Adaptive Dynamics), mamy aktywny elektroniczny dyferencjał z wektorowaniem momentu obrotowego. Chociaż to ostatnie odbywa się przez przyhamowywanie odpowiednich kół z zakręcie, a więc nieco bardziej prymitywnie niż np. w Cayenne.
Tak czy inaczej, po dobraniu odpowiednich opcji „podwoziowych” Range Rover Sport, nawet w ciężkiej odmianie hybrydowej będzie uwijał się w zakrętach jak mniejszy i lżejszy samochód. I odczujesz to za kierownicą.
Jak będzie prowadził się Range Rover Sport bez tych opcji? Nie wiem, ale sądzę, że trochę jak klocek.

Co jeszcze ma do zaoferowania Range Rover Sport?
Ponadprzeciętne właściwości terenowe. To miłe uczucie, że da radę, nawet, kiedy Twoja orientacja w terenie da ciała, albo kiedy przy omijaniu korka naprawdę poniesie Cię fantazja.


Krótki zwisy, większy niż u konkurentów zakres regulacji wysokości zawieszenia pneumatycznego oraz zaawansowana elektronika pod postacią licznych off-roadowych trybów jazdy, sprawiają, że Range Rover Sport jest dzielniejszy w terenie niż X5 czy GLE, a przez to bardziej wszechstronny.
