We wcześniejszym wpisie o nowej Toyocie RAV4 wspominałem Wam, że uczestniczyłem w takiej nietypowej prezentacji tego samochodu. Nietypowej, ponieważ nie była to, jak zazwyczaj, prezentacja dla dziennikarzy motoryzacyjnych, ale dla inluencerów z całej Europy. Czyli osób, które na co dzień nie macają plastików w samochodach i nie rozwodzą się nad układem kierowniczym. Za to ładnie przy nich wyglądają. To zupełnie odwrotnie niż ja.
Odkąd pamiętam, poszukuję w Polsce wyjątkowych dróg, które mógłbym Wam polecić. Z kolei podczas rozmaitych premier samochodowych poznaję miejsca warte odwiedzenia. Właśnie nadarzyła się świetna okazja, bym mógł podzielić się z Wami wynikami moich motoryzacyjno-lifestyle’owych odkryć. Przygotowałem trzy pomysły na samochodowy weekend klasy premium, a partner tego wpisu zatroszczył się o to, abyście przy okazji takiej samochodowej wycieczki mogli zaoszczędzić nawet do 500 zł. Zainteresowani? Zaraz wszystko wytłumaczę.
Był 1994 rok, kiedy Toyota jako pierwsza zaprezentowała światu motoryzacyjny odpowiednik szamponu z odżywką, czyli SUV-a o nazwie RAV4. Przez ostatnie 25 lat Toyota RAV4 okazała się jednym z najpopularniejszych samochodów na świecie. Nie mogłem więc przegapić okazji, by przetestować dla Was nową, V generację RAV4. Wybrałem się więc na nietypowy event dla osób, które na co dzień nie macają plastików w samochodzie, czyli dla influencerów.
Lexus LS zmienił świat samochodów klasy premium. Zmusił trzy największe niemieckie marki do pochylenia się nad swoimi flagowymi limuzynami. Od tamtego czasu minęło prawie 30 lat. Obecnie na rynku jest nowy Lexus LS – jego piąta generacja. Czy Niemcy mają się czego obawiać? Czy Ty możesz rozważać nowego Lexusa LS jako alternatywę dla flagowych niemieckich okrętów? Czy nowy Lexus LS w ogóle jest warty zainteresowania? Pytań jest sporo, a ja jestem tu po to, aby na nie odpowiedzieć i rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące LS-a. W wersji 500 i 500h.
Nie wiem, jak to się stało, że elementem, który zainteresował mnie najbardziej w nowym BMW X5 okazały się… podgrzewane i...
Premiery samochodowe 2019 nie są już żadną tajemnicą. Dla koncernów samochodowych rok 2019 to zamknięty rozdział, a wszystkie nowe modele aut zostały dokładnie zaplanowane. Problem w tym, że daty tych premier nie są powszechnie dostępne. Z informacjami o konkretnych modelach też różnie bywa. Ale od czego macie mnie? Tradycyjnie już przygotowałem dla Was najbardziej szczegółowy i rzetelny kalendarz nowości motoryzacyjnych 2019 roku. W klasie premium oczywiście. To jedyne takie opracowanie w Polsce. Po lekturze tego wpisu będziecie na bieżąco z tym, co dzieje się w motoryzacji. A coraz trudniej za nią nadążyć.
Lexus RC pojawił się na rynku w 2014 roku. Na początku października 2018 roku zadebiutował model po faceliftingowych zmianach (MY2019). Ja tymczasem wziąłem w obroty ustępującą wersję w odmianie F Sport z oznaczeniem 300. I zdałem sobie sprawę, że przegapiłem moment, w którym Lexus zmienił oznaczenie z 200t na 300. Eh, ten marketing.
To był krótki mail. W tytule miał jedno słowo „Bullitt”. W treści wiadomości październikową datę oraz dopisek: „Prawdopodobnie jedyna szansa w tym roku. Co Pan na to?” Co ja na to? Hmm... Bo ja wiem? Pogoda trochę słaba, czasu mało, nie mam weny na ciekawy test. W zasadzie Ford Mustang Bullitt może poczekać na test do wiosny.
Staram się, ale nie daję rady regularnie publikować dziennikowych wpisów. Teoretycznie powinny pojawiać się co trzy dni, a w praktyce... sami widzicie. Ale nic to, dzienniki PremiumMoto jeszcze nie zginęły. Dzisiaj będzie o samochodzie, który z premium nie ma nic wspólnego, ale sądzę, że może zainteresować tych z Was, którzy szukają niedrogiego środka transportu do miasta. To najmniejszy i najtańszy model Forda. Nazywa się Ka+, a w wersji, którą dla Was przetestowałem można uznać, że to nawet Ka++.
Miasta stawiają przed samochodami specyficzne wymagania. W miejskiej dżungli każdy skrawek przestrzeni parkingowej jest na wagę złota, w godzinach szczytu więcej czasu stoimy niż jedziemy, a częste przyspieszanie i hamowanie daje o sobie znać szczególnie wtedy, kiedy trzeba zapłacić za paliwo na stacji benzynowej. W takich warunkach świetnie sprawdzają się auta hybrydowe.