Harley-Davidson FXDR. Tego motocykla nie wsadzisz do żadnej szufladki, w których są zazwyczaj zamykane motocykle. Wymyka się on również wszelkim ramom, w których do niedawna były zamknięte Harleye. FXDR to Harley inny niż wszystko, co widziałeś do tej pory, Harley „naj” w wielu aspektach. Co to oznacza w praktyce? Zapraszam na przejażdżkę.
Test BMW R nineT Urban G/S zacznę od wyznania. Mam profil na Instagramie. Dobry początek, prawda? Jako PremiumMoto.pl obserwuję ponad 900 innych profili. Głównie są to profile z samochodami rozmaitej maści, ale jest też sporo motocykli. Kiedyś przewijały się też dziewczyny, ale za bardzo mnie rozpraszały, więc się ich pozbyłem. Co do tego ma BMW R nineT Urban G/S? Zapraszam na test.
Nazywa się Fat Bob. Harley-Davidson Fat Bob (2018). Znam jednak przynajmniej dziesięć epitetów, które lepiej określają tego Boba. Wszystkie są zbyt wulgarne, żebym mógł je tu przytoczyć. Fat Bob 2018 to czyste zło na dwóch kołach, rydwan Belzebuba z prawie dwulitrowym silnikiem. Na jego widok staruszki robią znak krzyża, a matki w popłochu chowają swoje córki do domów. Dlatego momentalnie zdobył moje serce. Pozwólcie, że podzielę się wrażeniami z tygodniowego testu tego grubego motocykla.
Motocykle 125 cm3 (na prawo jazdy kategorii B) – mają do 15 KM mocy, przyzwoite osiągi, znikome, nawet w porównaniu z samochodami miejskimi, zużycie paliwa, prędkość maksymalną około 125 km/h i niską cenę zakupu. To sprawia, że motocykle 125 cm3 są niezwykle atrakcyjnym środkiem transportu do miasta. Zanim jednak się na taki sprzęt zdecydujesz, musisz zadać sobie kilka pytań… na które już odpowiedziałem.
Tegoroczny sezon motocyklowy rozpocząłem – można powiedzieć, że już tradycyjnie – z Suzuki. Przez dwa dni sprawdziłem dla Was wszystkie...
Sport Glide razem z całą rodziną nowych Softaili to początek nowej ery dla Halrleya. Harley – podobnie do marek samochodowych – zapytał klientów o ich oczekiwania, a następnie stworzył motocykle, które się w nie wpisują. Najnowszym z nich jest właśnie Sport Glide. Stwierdziłem, że muszę sprawdzić, czy ten sportowo-turystyczny Harley z nowego rozdania może odpowiadać również na Wasze i moje potrzeby.
Zapomniałem o tej całej majówce i nie zdążyłem umówić się na żaden samochód testowy. A testować trzeba. No i wypadałoby się gdzieś ruszyć, a że własnego samochodu nie posiadam (no bo kiedy nim jeździć?), to zostałem uziemiony. Na szczęście trochę ogarniam motocykle, dlatego weekend majowy postanowiłem spędzić z Harleyem. Właściwie to na Harleyu.
Ostrzegam, ten test nie będzie ani obiektywny, ani merytoryczny. To nawet nie będzie test. Raczej opowiadanie. O pewnym Harleyu i jego dwóch cylindrach, które łącznie mają prawie 2 litry pojemności. O Harleyu, który kosztuje dwa razy więcej niż przeciętny samochód miejski i wzbudza zainteresowanie jakby był supersamochodem za milion. O Harleyu-Davidsonie Softail Slim w limitowanej wersji S. Maszynie do bezwstydnego lansu!
Pierwsze razy dobrze się pamięta. Do dzisiaj pamiętam pierwszy samochód, którym przekroczyłem 200 km/h – 300-konne Volvo S60 R, i pierwszy, w którym poczułem potęgę poduszek powietrznych – hybrydowego Mercedesa klasy C. Na długo zapamiętam również Suzuki SV650A, ponieważ był pierwszym motocyklem, którym jechałem ponad 180 km/h, i pierwszym… na którym zaliczyłem glebę.
Powolutku wchodzę w zakręt z prędkością nieprzekraczającą 30 km/h. Standardowy miejski winkiel, 90 stopni. Taki, jakie pokonywałem już wielokrotnie. Delikatnie się przechylam, wszystko zdaje się przebiegać po mojej myśli. Spokój, rutyna, pełny relaks. Czuję się panem sytuacji. Nagle szoruję kolanem po asfalcie, a motocykl leży kilka metrów dalej. Do dzisiaj nie mam pojęcia, co się stało, ale wraz z moim testowym Suzuki SV650 zaliczyliśmy delikatnego szlifa. Chyba słusznie, że zapisałem się na to szkolenie Suzuki Shell Szkoła Jazdy – myślę, przecierając palcem przytartą osłonę tłumika i spoglądając na dziury w kurtce.