Ten rok upływa nam pod skrzydłami Aston Martina i rogami Lamborghini. Ta druga marka świętuje w tym roku swoje 50. urodziny. Aston natomiast celebruje stulecie swojego istnienia. A jak urodziny to i prezenty. W wykonaniu Astona to niesamowity koncept o nazwie CC100 łączący w swoim nadwoziu z włókna węglowego przyszłość i cudowną przeszłość marki.
To już niemal tradycja w świecie motoryzacji, aby z okazji okrągłych urodzin tworzyć (tylko dla siebie) jeden egzemplarz wyjątkowego auta. Tak niedawno zrobiło Lamborghini, które z okazji 50. urodzin ofiarowało sobie UFO na czterech kołach czyli Egoistę. Aston, jak to Aston jest nieco bardziej powściągliwy, jednak ich urodzinowe cacko również zasługuje na szczególną uwagę.
Nazywa się CC100 (od Concept Car in Aston’s 100th year) i został zaprezentowany podczas wielkiej parady przed 24-godzinnym wyścigiem na Nurburgring. Auto prowadził sam Urlich Bez, a zaraz obok niego w legendarnym DBR1 z 1979 roku podążał Sir Stirling Moss. Bo właśnie do DBR1 – najbardziej utytułowanego wyścigowa Astona – nawiązuje projekt CC100.
Aston Martin CC100 to klasyczne, 2-miejscowe auto z 6-litrowym silnikiem V12 umieszczonym z przodu. Porywające nadwozie zostało w całości wykonane z włókna węglowego. Zawiera w sobie liczne detale zapowiadające przyszłe trendy stylizacyjne Aston Martina i takie nawiązujące do sportowej historii marki. W minimalistycznym kokpicie z włókna węglowego odnajdziemy przełączniki i przyciski wzorowane na tych z lat 50., a za klamki w drzwiach służą, jak dawniej, skórzane paski.
CC1000 waży jedynie 1200 kg, dzięki czemu V12 o bliżej nieokreślonej mocy gwarantuje „setkę” w mniej niż 4 s i prędkość maksymalną 290 km/h.
O ile Lamborghini planuje zostawić Egoistę dla siebie i już na wstępie zapowiedziało, że nikt nie wejdzie w jego posiadanie, o tyle Aston chce wystawić CC100 na aukcji. Cena wywoławcza może sięgnąć około 5 mln zł.
MSztorc