29 marca 2023 roku Rada Unii Europejskiej ostatecznie zakazała rejestracji aut spalinowych od 2035 r. Tym razem decyzja jest ostateczna i prawomocna. Stwierdziłem, że z tej okazji pora przypomnieć sobie jeden z najwspanialszych silników spalinowych w historii – wolnossące V10 od Lamborghini.
Stało się. Od 2035 roku nie kupimy nowego samochodu z silnikiem spalinowym przepalającym paliwo kopalne, a do 2035 będziemy świadkami konsekwentnej wycinki tego, co ze spalinowej motoryzacji jeszcze zostało.
O nowych przepisach mówiło się od dawna, ale faktycznej mocy nabrały dopiero pod koniec marca 2023. Mowa o dwóch zasadniczych postanowieniach:
- 55-proc. redukcji emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i 50-proc. dla nowych samochodów dostawczych w latach 2030-2034 w porównaniu z poziomami z 2021 roku,
- konieczność 100-proc. redukcji emisji CO2 przez nowe, rejestrowane w UE samochody osobowe i lekkie dostawcze.
W praktyce przyjęte przepisy przekładają się na całkowity zakaz rejestrowania samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. Wyjątkiem wywalczonym przez Niemcy są e-paliwa, którymi (prawdopodobnie) będą mogły być zasilane nowe silniki spalinowe po 2035 roku, ale to inna historia.
Śmierć silników spalinowych jest przesądzona
Te nowe ustalenia, zamykają pewien rozdział w historii motoryzacji, jaką znamy. Zamykają rozdział tłokowego silnika spalinowego na paliwa kopalne, który towarzyszył nam – był rozwijany i udoskonalany – w samochodach od blisko 150 lat.
Sądzę więc, że to dobry moment, aby zacząć poznawać i przypominać sobie oraz symbolicznie żegnać najlepsze silniki spalinowe, jakie przez te ostatnie półtora wieku powstały. I wbrew pozorom właśnie teraz jest na to najlepszy moment.
W jednym z numerów magazynu EVO wspominałem, że jesteśmy szczęściarzami, bo przyszło nam żyć w czasach, w których silniki spalinowe osiągnęły szczyt swoich możliwości. Dotarły do kresu swojego rozwoju i obecne konstrukcje oraz te, które pojawiły się w ciągu ostatnich 10 lat to najdoskonalsze silniki, jakie powstały.
V10 w Huracanie – jeden z najlepszych
Najlepsze jest to, że te silniki nadal są na rynku, nadal jeżdżą po ulicach i nadal możemy się nimi cieszyć. Wiem, że nie wszyscy mamy takie możliwości i nie wszyscy mają tak łatwy dostęp do samochodów z naprawdę imponującymi silnikami, bo najczęściej nie są to samochody tanie (za wyjątkiem Forda Mustanga GT).
Jeśli się jednak chce, to sądzę, że można znaleźć sposób, aby przynajmniej na chwilę wskoczyć za kierownicę Lambo, Ferrari albo Porsche. Teraz są jeszcze relatywnie łatwo dostępne, ale im bliżej 2035 roku tym będą bardziej unikatowe i nieosiągalne.
I tu docieramy do Lamborghini Huracana EVO z wolnossącym, 5,2-litrowym V10, kręcącym się do jakichś 8,5 tys. obr./min.
Nadchodzi czas decyzji
Nie będę się rozpisywał o Huracanie EVO. Nie chcę go tutaj recenzować ani opowiadać o wrażeniach z jazdy (sądzę, że powyższy film wystarczy). Chcę po prostu zasygnalizować Tym z Was, którzy z głębszą refleksją podchodzą do zamiany paliwa na dźwięk, że jest coraz mniej czasu na cieszenie się tą sztuką.
Oczywiście, przyjęty zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych nie oznacza całkowitego zakazu przepalania benzyny w samochodzie. Chociaż na to pewnie też przyjdzie czas. Naszymi spaliniakami będziemy mogli przepalać benzynę i olej napędowy, nawet po 2035 roku, dopóki się nie rozpadną.
Warto wziąć to pod uwagę i już teraz zacząć rozglądać się za samochodem, z którym chcielibyśmy zostać do końca życia. Dla mnie jednym z takich z pewnością jest właśnie Huracan (może niekoniecznie EVO, bardziej np. STO), dlatego poświęciłem mu ten wpis w moim motoryzacyjnym dzienniczku klasy premium. Dla potomnych.
