Lexus NX przebojem wdarł się na polski rynek samochodów klasy premium i niespodziewanie szybko stał się bestsellerem w ofercie japońskiego producenta. Sprawdziliśmy tego kompaktowego SUV-a z czterema silnikami w jedynej słusznej wersji F sport i… trochę się rozczarowaliśmy. Zapraszamy na test Lexusa NX 300h.
Lexus NX 300h F sport test: przeczytasz w 6 min
Lexus NX trafił do polskich salonów we wrześniu 2014 i do końca roku liczba sprzedanych egzemplarzy przerosła sprzedaż innych modeli Lexusa na przestrzeni 12 miesięcy. Imponujący wynik. A przypomnijmy, że NX początkowo był oferowany wyłączenie w (teoretycznie mniej popularnej) wersji hybrydowej 300h. Dziś w ofercie znajduje się również tradycyjna, benzynowa odmiana z turbo, czyli NX 200t. Co ciekawe, niezależnie od wersji, ceny NX 300h i 200t są identyczne.
Lexus NX 300h F sport – test
Osoby śledzące poczynania japońskiej marki pamiętają zapewne wrzesień 2013 i niespodziewaną premierę koncepcyjnego LF-NX. Projekt pierwszego kompaktowego SUV-a w historii Lexusa przywodził na myśl origami – był szokujący i kontrowersyjny. Lexus twierdził zaś, że jeżeli LF-NX spotka się z ciepłym przyjęciem, to nie będzie problemów z wprowadzeniem takiego designu do seryjnej produkcji. Minęło kilkanaście miesięcy i w sprzedaży pojawił się NX, który w porównaniu z prototypem złagodniał jedynie nieznacznie. Pod względem tzw. überholt prestige NX w wersji F Sport jest obecnie najbardziej wyrazistym SUV-em na rynku. Lewy pas jest Wasz.
Lexus NX 300h F sport – wymiary, pojemność bagażnika i inne nudne rzeczy
Dla formalności: NX bazuje na płycie Toyoty RAV-4, a to oznacza, że we wnętrzu, zwłaszcza z tyłu, będzie dużo miejsca. To ciekawe ze względu na fakt, że spośród wszystkich kompaktowych SUV-ów klasy premium NX ma najmniejszy rozstaw osi. Co więcej, mimo napędu 4×4 podłoga z tyłu jest całkowicie płaska, co zapewnia komfort podróżowania, nawet dla tej najbardziej poszkodowanej osoby, która zajmie środkowe miejsce na tylnej kanapie. Bagażnik wersji hybrydowej ma całkiem przyzwoitą pojemność 475-litrów, a w 200t o 100 litrów więcej. Te 475 l to tyle, co w Audi Q5, ale już o 75 l mniej w porównaniu z BMW X3. Szczegółowe porównanie wymiarów poniżej.
Lexus NX 300h F sport – zużycie paliwa w mieście i na autostradzie
Test Lexusa NX 300h zaczęliśmy od dłuższej autostradowej podróży. W tych warunkach NX300h wzbudził mieszane uczucia. Hybrydowa technologia przy płynnej jeździe ze stałą prędkością oferuje nikłe korzyści, ale Lexusy z literką H już nas do tego przyzwyczaiły. NX300h przy 120-125 km/h zdawał się nieco męczyć, czuć było, że taka prędkość nie do końca mu odpowiada, a swój wysiłek podkreślał dość wysokim zużyciem paliwa. Po układzie 300h w ciężkim SUV-ie o aerodynamicznych właściwościach komody nie oczekiwaliśmy cudów, ale skrycie liczyliśmy, na mniejsze wartości niż osiągnięte z trudem w trybie Eco 7,8 l/100 km. Przy prędkości 140 km/h zużycie paliwa wynosiło już ponad 9 l/100 km. Jak zwykle hybrydowa technologia najlepiej sprawdza się w mieście, gdzie średnie zużycie paliwa przy odpowiednim wykorzystaniu potencjału hybrydy oscyluje w okolicach 6 l/100 km. A to wynik, który już może konkurować z niemieckimi dieslami.
Generalnie w spalinowo-elektrycznym układzie NX 300h nie zmienia się nic w stosunku do pozostałych hybrydowych modeli Lexusa, o których możecie poczytać na PremiumMoto. Podobnie jak w większym RX 450h, trzeci silnik elektryczny napędza tylną oś, co sprawia, że otrzymujemy napęd na wszystkie koła (zwany E-Four) bez fizycznego połączenia silnika z tylną osią (coś jak w pierwszym Peugeocie RXH). Do wyboru w wersji F sport mamy 4 tryby jazdy, skrzynia CVT przy przyspieszaniu trzyma silnik na jednostajnych obrotach i nadal irytuje, a na prądzie można przejechać do 2 km z prędkością do 50 km/h.
Lexus NX 300h F sport – trzy silniki i 1900 kg
NX (podobnie jak CT200h) nieco rozczarował nas również osiągami. Trzy silniki co prawda generują prawie 200 KM mocy, ale auto waży 1900 kg, co sprawia, że nie należy do zrywnych, ani zwinnych i do 100 km/h przyspiesza równie szybko, co 125-konny VW Golf 1,4 TSI (czyli ponad 9 s). Zaskoczeni?
Mimo adaptacyjnego zawieszenia i aktywnych stabilizatorów wersji F sport, NX w zakrętach dosyć mocno się przechyla i raczej nie zachęca do agresywnej jazdy. Prowadzi się pewnie i neutralnie, jednak brak mu pazura, emocji, które wywołuje wyglądem. Ale umówmy się, NX-a nie kupujecie po to, żeby atakować zakręty, ani żeby pojechać w teren, nie kupujecie go też dlatego, że jest przestronny, bo zwykły hatchback będzie równie praktyczny. Kupujecie go, bo chcecie się wyróżniać (i może coś zamanifestować). A Lexus NX to najbardziej oryginalnym kompaktowym SUV-em, jakiego możecie obecnie mieć.
Lexus NX 300h F sport – wnętrze klasy premium
Wnętrzu Lexusa NX trudno cokolwiek zarzucić. Jest świetne. Czuć wysoką jakość materiałów, widać kunsztowne spasowanie elementów, staranność – po prostu czuć klasę premium. Szczególnie przypadły nam do gustu nagie śruby z małymi napisami Lexus na główkach. To oryginalny zabieg, który nadaje wnętrzu Lexusa bardziej „męskiego” charakteru. Dla płci pięknej przewidziano równie oryginalne, niewielkie lusterko w podłokietniku. Prezentacja na poniższym filmie.
Z technologicznych gadżetów należy wspomnieć o indukcyjnej ładowarce do telefonu w podłokietniku (opcja za ponad 5,5 tys. zł), ciekawym wskaźniku przeciążeń i nadal nieco archaicznej grafice nawigacji. Nie zabrakło systemu ASC, który generuje bardziej szlachetny dźwięk silnika, jednak efekty nadal są dosyć sztuczne. Na szczęście Mark Levinson niezmiennie gra na najwyższym poziomie. No i najważniejsze: kultowy dżojstik ustąpił miejsca współczesnemu gładzikowi. Czy to lepsze rozwiązanie? Mamy sentyment do lexusowego dżojstika, ale gładzik nie jest zły. Czy jest lepszy od pokrętła MMI/iDrive? Nie. Jednak zawsze możecie zdecydować się na tańszą wersję systemu multimedialnego, którą w Lexusie (podobnie jak CT) obsługuje się prostym… pokrętłem.
Lexus NX 300h F sport – cena gra rolę
Z Lexusem NX 300h w testowanej tu wersji F Sport, z czerwoną skórą, panoramicznym dachem i generalnie wszystkim, co można w NX mieć jest pewien problem. Auto w tej konfiguracji kosztuje ponad 260 tys. zł (wyjściowo 244 700 zł). W tej cenie można mieć (bardziej ekonomicznego na autostradzie), chociaż znacznie gorzej wyposażonego Porsche Macana S diesel. Mimo naszego uznania dla Lexusa i sympatii do NX-a, w tym wypadku zdecydowalibyśmy się na Porsche.