To nie będzie typowy test BMW serii 7. W przypadku 750Li zamknąłby się on w trzech określeniach: bardzo szybko, bardzo cicho i baaardzo komfortowo. W konfiguracji za ponad 800 tys. zł BMW 750Li xDrive to już coś więcej niż premium. To już niemal samochód luksusowy. I o tych luksusach chciałem Wam trochę poopowiadać.
W świecie samochodów jest zasadnicza różnica między klasą premium a luksusową. Luksusu nie można utożsamiać z premium i odwrotnie. Luksus to luksus, a premium jest oczko niżej. Tymczasem te dwa określenia – szczególnie w przypadku samochodów – są często używane zamiennie. A to duży błąd.Pozwólcie, że pokrótce wyjaśnię Wam, na czym polega subtelna różnica między samochodem klasy premium a luksusowym. Świetnym „studium przypadku” w tej kwestii będzie właśnie BMW serii 7. Bo to samochód, który w zależności od konfiguracji może być premium lub luksusowy.
Premium, luksus i BMW serii 7
Zanim przejdziemy do BMW 750Li, zacznijmy od teorii. Na temat zagadnienia luksusu i premium wielokrotnie debatowałem z kolegami po fachu. Adam Kornacki z TVN Turbo o luksusie mówi w ten sposób: o ile samochody premium wyróżniają się jakością i są źródłem satysfakcji w codziennej eksploatacji, o tyle podróżowanie samochodem luksusowym dostarcza znacznie głębszych doznań.
Z kolei Adam Majcherek, redaktor naczelny „Auto Motor i Sport”, zauważa, że zakup auta premium można usprawiedliwić – wybiera się je ze względu na najnowsze rozwiązania w dziedzinie bezpieczeństwa, ekologii i zastosowania nowatorskich technologii. Luksus zaczyna się tam, gdzie oczekujesz jeszcze więcej.
To „jeszcze więcej” prowadzi nas do testowego BMW serii 750Li xDrive.
Test BMW serii 7 – między premium a luksusem
Generalnie BMW serii 7 w bazowej wersji, takiej za 437 tys. zł, jest samochodem klasy premium. Mam nadzieję, że nie uraziłem tutaj właścicieli siódemek za mniej niż 500 tys. zł, ale takie są fakty. Swoją drogą, nie ma czegoś takiego jak flagowa limuzyna w bazowej wersji. Nikt takich nie kupuje.
Słowa „flagowa” i „klasy premium” implikują spore pole do popisu w kwestii opcji. Dzięki nim serii 7 można nadać znamiona luksusu. Testowane przeze mnie BMW 750Li w konfiguracji za ponad 800 tys. zł posiadało już te znamiona. Nie dość, że 750Li xDrive to niemal najdroższa odmiana serii 7, to dodatkowo doposażono ją za kwotę, za którą można kupić np. 530d, czyli za prawie 300 tys. zł. Ciśnie się na usta kolokwializm „grubo”, prawda? Faktycznie było „grubo”. Znacznie „grubiej” niż się spodziewałem.
BMW serii 7 – dodatki robią różnicę
Do testu BMW serii 750Li, zanim jeszcze spojrzałem na konfigurację, podszedłem raczej na chłodno. Dobrze znam te flagowe, niemieckie limuzyny. Potrafią fenomenalnie łączyć bardzo dobre osiągi z komfortem (vide Audi S8), ale koniec końców, mimo tych wszystkich najbardziej zaawansowanych technologii i systemów, okazują się całkiem zwyczajne. Z pewnością nie można nazwać ich luksusowymi.
Spodziewałem się, że będzie też tak w przypadku „mojego” 750Li. Ale nie doceniłem tych 300 tys. zł w dodatkach. Muszę przyznać, że siódemka za 800 tys. zł robi wrażenie. Nie tyle z perspektywy kierowcy, ale przede wszystkim pasażera tylnego fotela. To chyba pierwszy samochód z V8 w mojej karierze, w którym wolałem siedzieć z tyłu, niż za kierownicą. Dlaczego?
BMW serii 7 – 14 cm za 27 tys. zł
Największą różnicę we wrażeniach z bycia wożonym z tyłu 750Li robią dwa dodatki. Właściwie to trzy. Ale ten trzeci to sam fakt, że mamy do czynienia z przedłużoną odmianą BMW serii 7. Różnica w cenie między 750i a 750Li wynosi 27 tys. zł. Za tę kwotę otrzymujemy dodatkowe 14 cm między osiami. Każdy centymetr komfortu z tyłu kosztuje więc prawie 2 tys. zł. To drogie centymetry, ale naprawdę robią różnicę.
BMW 750Li – test luksusu
Pierwszym tradycyjnym z tych najbardziej wyjątkowych dodatków w serii 7 jest pakiet First Class za 47 tys. zł. Dzięki niemu zamiast tylnej kanapy pojawiają się dwa osobne fotele. Tylna kanapa może być premium, ale dwa osobne fotele – zgodnie z tym, co ustaliliśmy na początku – zakrawają na luksus. W pakiecie otrzymujemy też system ozonowania i aromatyzowania powietrza, rolety przeciwsłoneczne, najwyższy zestaw audio Bowers and Wilkins z podświetlanymi głośnikami i mnóstwo innych gadżetów. Ale to dopiero początek historii.
Za kolejne 61 tys. zł wzbogacamy nasze BMW serii 7 o pakiet Executive Lounge. To opcja dostępna tylko w przedłużonej wersji serii 7. Pozwala wykorzystać każdy z tych 14 centymetrów do maksimum. Wraz z pakietem Executive Lounge między fotelami pojawia się masywna konsola, rozdzielająca tył samochodu na dwa osobne stanowiska. W tej konsoli ukryty jest solidny, rozkładany stolik, na jej szczycie mamy zaś tablet, z poziomu którego możemy sterować dosłownie każdym elementem samochodu. Pod stopami lądują dywaniki o grubości 10 tradycyjnych.
Przede wszystkim jednak dzięki Executive Lounge mamy możliwość maksymalnego odsunięcia przedniego fotela do przodu i wysunięcia z jego oparcia podnóżka oraz rozłożenia naszego fotela (z masażami i wentylacją) do niemal leżącej pozycji. I to już jest luksus.
Różnica w cenie między 750i a 750Li wynosi 27 tys. zł. Za tę kwotę otrzymujemy dodatkowe 14 cm między osiami. Każdy centymetr komfortu z tyłu kosztuje więc prawie 2 tys. zł
Na tylnym fotelu BMW serii 7 Long – z pierwszej ręki
Tyle teorii. Jak w takim First Class Executive Lounge jest w praktyce? Opisywałem Wam to na gorąco w dziennikach PremiumMoto.pl.
Wziąłem do ręki tablet, za pomocą którego maksymalnie oddaliłem przedni fotel pasażera. Rozłożyłem podnóżek i oparcie swojego fotela, odpaliłem masaże i wentylację, podniosłem zasłonki, włączyłem delikatne niebieskie podświetlenie kabiny i szklanego dachu, rozpyliłem jakiś zapach z nawiewów, włączyłem telewizor (nadal wszystko za pomocą tabletu), oparłem głowę o zagłówek z miękką poduszką i wyjąłem z lodówki zimną puszkę ChaiKoli, którą położyłem na solidnym rozkładanym stoliku pokrytym skórą…
Z jednej strony daleki jestem od zachwytów i ekscytacji – trzeźwe spojrzenie na samochód przede wszystkim – z drugiej strony, muszę przyznać, że w takiej serii 7 naprawdę czuć te „głębsze doznania”, o których na wstępie wspominał Adam Kornacki. Dawno nie doświadczyłem czegoś takiego. Wszystkimi zmysłami (dosłownie) czujesz, że BMW włożyło mnóstwo wysiłku i nie szczędziło środków, żeby zapewnić Ci wyjątkowe wrażenia z podróżowania. Wrażenia, które można nazwać luksusem. Czy są warte tych 800 tys. zł? Biorąc pod uwagę, że najtańszy Rolls to wydatek 1 mln zł, to tak.
Co w BMW serii 7 piszczy?
Nic nie piszczy, ale coś szumi. Kiedy się tak relaksowałem i układałem do spania, do prawego ucha z okolicy słupka C cały czas dochodził wyraźny świst opływającego powietrza. Coś, na co w normalnych warunkach nie zwróciłbym uwagi, ale w tym ultracichym i luksusowym otoczeniu po prostu irytowało. A irytacja to uczucie, które nie powinno się pojawiać w samochodzie za 800 tys. zł. Możliwe, że to jakiś feler tego konkretnego egzemplarza.
Znasz BMW Films? Jeżeli nie, to musisz poznać!
BMW serii 7 – 750Li xDrive dla kierowcy
No dobrze, pora zejść na ziemię i wskoczyć za kierownicę 750Li xDrive. Sądzę, że przy serii 7 z literką L w oznaczaniu, rzadko mamy do czynienia z sytuacją, w której właściciel sam prowadzi samochód. Jednak z ciekawości dziennikarskiego obowiązku sprawdziłem, jak to jest być kierowcą takiej limuzyny.
Co seria 7 ma do zaoferowania kierowcy? Całkiem sporo, chociaż ponownie, większość elementów definiujących wrażenia z fotela kierowcy (łącznie z tymi związanymi z samym fotelem) jest w opcji. W standardzie otrzymujemy natomiast 4,4-litrowe, podwójnie doładowane V8. To jedna z najmocniejszych jednostek dostępnych w serii 7. Więcej w BMW serii 7 naprawdę nie potrzeba.
Chociaż, skoro poruszamy się w luksusowych klimatach, to nie mogę nie wspomnieć o M760Li z V12 pod maską! W bazowej odmianie kosztuje 820 tys. zł, a nadal można doposażyć je za 300 tys. zł. Tak, M760Li to już samochód luksusowy.
Silnika oczywiście w ogóle nie słychać we wnętrzu. Kabina siódemki tak skutecznie odcina od wszelkich niepożądanych wrażeń związanych z przemieszczaniem się, że nawet nie zdajesz sobie sprawy, że ta 2-tonowa limuzyna do 100 km/h przyspiesza w tym samym czasie co M5, czyli w 4,5 s.
750Li daleko do sportu. Świadczą o tym już same tryby jazdy – ten najbardziej sportowy – Sport+ zastąpiono tutaj wyjątkowo komfortowym – Comfort+. Aktywny układ kierowniczy (za 7 tys. zł) wraz ze skrętną tylną osią nadają samochodowi zwinności. Nie czuć jego gabarytów.
Wszystkimi zmysłami (dosłownie) czujesz, że BMW włożyło mnóstwo wysiłku i nie szczędziło środków, żeby zapewnić Ci wyjątkowe wrażenia z podróżowania
Do tego dochodzi pakiet zawieszenia Executive Drive Pro, czyli taka luksusowa odmiana pneumatyki z „elektromechaniczną stabilizacją przechyłów bocznych”. Doceni go zarówno kierowca, jak i pasażer. Executive Drive Pro współpracuje z nawigacją, kamerami, i analizując styl jazdy, czuwa, a nawet przewiduje, by zapewnić komfort godny samochodu luksusowego.
Wszystko to sprawia, że po kilkuset kilometrach w BMW 750Li xDrive zacząłem bardzo zazdrościć osobom, które mogą na co dzień podróżować takim samochodem. Bardziej jednak zazdroszczę tym, którzy podróżują z tyłu.
Więcej o samochodach BMW na PremiumMoto.pl
BMW 750Li xDrive – więcej zdjęć
BMW 750Li xDrive – szybki test wideo
Materiał z BMW 750Li xDrive zrealizowałem przy wsparciu Pałacu Mała Wieś oraz firmy Prozone