Motocykle Harley-Davidson – czy faktycznie są takie wyjątkowe? W czym tkwi magia tej marki? Czy to tylko sprawny marketing, czy może jest w tych maszynach coś więcej? A jeśli tak, to co? Co sprawia, że mają tak kultowy status? I co w Harleyach cenią lub nienawidzą dziennikarze od motocykli?
Pozwól, że na początek tej mojej próby wtajemniczenia Cię w Harleya, przytoczę pewną historię, którą opowiedziałem na Instagramie po mojej jesiennej wyprawie z Harleyem z Warszawy na Mazury.
Historia o hipotermii na Harleyu
Motocyklista ze mnie taki, że sezon na dwóch kółkach rozpocząłem wycieczką, na którą Harley zaprosił mnie, aby ten sezon zakończyć. Po godzinie jazdy wpadłem w pierwszy stopień hipotermii. Nie pomagał fakt, że jako jedyny wybrałem najmniej adekwatny motocykl w trasę, czyli zakapiora Fat Boba, na którym całą październikową aurę przyjmujesz na klatę, bo nie ma nawet milimetra owiewki.
Trochę mną telepało (vide scena na motorynce z „Głupi i Głupszy”), ale stwierdziłem, że nie ma bata, żebym nie dojechał z Warszawy na Mazury, bo przecież nie mogę pokazać, że dziennikarze od samochodów to mięczaki. Z perspektywy czasu stwierdzam, że jednak bym nie dojechał i po kolejnych 50 km musiałbym poprosić o azyl w samochodzie technicznym.
Na szczęście koledzy od motocykli, jak to mają w zwyczaju, na dwudniowy wypad zabrali ze sobą dwie szafy ciuchów. Poratowali mnie więc odzieniem odpowiednim do październikowych temperatur (brakło jedynie kalesonów). Nie to, żebym nie miał ciepłych rzeczy na motocykl, ale zazwyczaj sezon motocyklowy kończę, kiedy jest już za zimno na jazdę w rozpiętej koszuli, więc miałem mizerne pojęcie o „ciepłych rzeczach” na trasę przez pół polski przy 10 stopniach.
Ale do czego zmierzam?
Zmierzam do tego, że nie trzeba spędzać na motocyklu połowy życia, nie trzeba żyć z testowania motocykli, nie trzeba nawet mieć ciepłych ciuchów na motocykl, żeby docenić unikatowe doświadczenia i emocje, jakie zapewnia jazda na Harleyu. Zrozumiesz i pokochasz je, nawet jeśli na motocykl wsiadasz raz w roku.
Przesiadka z większości sprzętów od popularnych japońskich czy niemieckich marek na Harleya, jest jak przesiadka z Hondy Civic (niech będzie Type R) albo Golfa (niech będzie R) do Jeepa Grand Cherokee SRT. Osiągi zbliżone, ale wrażenia diametralnie różne.
I ja wiem, że nie wszystkie modele Harleya będą rezonować z Twoim poczuciem motocyklowej estetyki. Ja też nie czuję mrowienia w lędźwiach, kiedy widzę te wielkie turystyczne krążowniki z kanapą otoczoną głośnikami. Ale wybór jest spory i jak już wsiądziesz na odpowiedniego Harleya, to momentalnie zrozumiesz, co mam na myśli. Tylko dobrze się ubierz.
Harley-Davidson – moja opinia (nie ma znaczenia)
Jak widzisz historia o mojej hipotermii na Harleyu ma morał i przesłanie, które częściowo odpowiadają na postawione na wstępie pytania.
I ja wiem, że teraz pewnie myślisz: gość nie ma pojęcia o motocyklach, wsiadł na Harleya za 80 tys. zł, dostał paliwo za darmo i się ekscytuje jak student pierwszą wypłatą.
I z jednej strony masz rację – nie mam pojęcia o motocyklach. Znam się na samochodach, a motocykle to takie moje hobby.
Z drugiej strony, jeśli spojrzysz do działu PremiumMotoCykl, w którym piszę o motocyklach, to zobaczysz, że trochę tych motocykli przerobiłem. Możne nawet więcej niż niejeden doświadczony motocyklista. I jako taki amator-hobbysta-motocyklista za każdym razem, kiedy wsiadam na dowolnego Harleya, to czuję, że to sprzęt inny niż wszystkie.
Ale… uznajmy, że moja amatorska i infantylna opinia o Harleyu nie ma dla Ciebie żadnej wartości. W porządku, przyjmuję to. Dlatego mam dla Ciebie coś jeszcze.
Harley-Davidson w opinii dziennikarzy motocyklowych
Na tej harleyowej wycieczce, o której opowiadam powyżej byłem nie tylko ja. To była impreza dla szerokiego grona mediów motocyklowych. Gości którzy żyją z testowania i recenzowania motocykli, gości, którzy pół życia (albo nawet więcej) spędzili na motocyklach.
Dlatego wykorzystałem okazję i zadałem im te pytania, które otwierają ten wpis. Chciałem dowiedzieć się, czy to moje emocjonalne postrzeganie unikatowości Harleya-Davidsona wynika z jedynie z mojego nieobycia z dwukołowymi maszynami, czy może wpisuje się w ogólne postrzeganie tej marki.
I teraz chciałem przytoczyć Ci tutaj odpowiedzi, które otrzymałem od profesjonalistów. Przepraszam, za dosyć potoczny język w poniższych wypowiedziach, ale cytaty są spisane z naturalnych rozmów przeprowadzanych na żywo podczas krótkich przystanków na tankowanie, jedzenie i innych ważniejsze od wymądrzania się na temat motocykli rzeczy.
Tobiasz Kukieła, Jednoslad.pl
– Wszyscy są inni niż Harley, albo Harley jest inni niż wszyscy. Weźmy na przykład taką PanAmerice. Jest inna niż większość motocykli klasy adventrue. Poczynając od rozstawu osi, przez wygląd, silnik, po styl… Na co byś nie spojrzał, to jest po prostu zrobiona inaczej. I to samo tyczy się pozostałych motocykli Harleya.
– A jeśli chodzi o jakieś konkretne cechy? – dopytuję
–Na pewno duża pojemność silnika i ten rumot z pieca, który wylatuje z kominów.
Mariusz Łowicki, Ściagacz.pl
– Mariuszu, co jest takiego ciekawego w Harleyu, za co doświadczeni motocykliści go cenią?
–Wiesz co, myślę, że w Harleyu nie ma wiele ciekawego… To nie są motocykle przełomowe jeśli chodzi o technologię czy rozwiązania w nich zastosowane, ale ludzie lubią Harleye, za to jakie są. A są inne, na swój sposób unikatowe, oferują coś, czego nie ma u konkurencji, nie udają innych motocykli. I nawet jeśli te rozwiązania Harleya nie są przełomowe ani lepsze, to są podane w taki sposób, że jesteśmy skłonni wyłożyć na to pieniądze.
– Ciężko Harleya oceniać i doceniać wyłącznie z punktu widzenia europejskiego motocyklisty, bo te sprzęty nie zostały zrobione do jeżdżenia po Alpach. Natomiast są wyjątkowym elementem rynku motocyklowego, dlatego warto zwrócić na nie uwagę i sprawdzić je przy poszukiwaniach sprzętu dla siebie. Może zaiskrzy.
Paweł Parka, StajniaMotocyklowa (na YouTube)
– Jeżdżę na motocyklach od lat 80. W tamtych czasach Harleye były synonimem wolności za sprawą amerykańskiego kina, które do nas napływało. To był nasz wyznacznik, do którego chcieliśmy zmierzać, ale też taki, który był nieosiągalny. W altach 80. Harley kosztował tyle, że żeby go kupić trzeba by było odkładać przez 30 lat każdą wypłatę. To marzenie kiełkowało. Teraz nas na to stać i możemy te marzenia o Harleyu realizować. I sądzę, że poniekąd w tym tkwi jego magia.
– Harley jest marką legendarną, której produkcja trwa nieprzerwanie od 120 lat. To nie jest tak, że ktoś wskrzesił tę markę, klepie jakieś motocykle i przykleja na nich kultową nazwę. Kupując Harleye, jeżdżąc na nich, kupujemy całą oprawę, całą historię, całą jej magię. A my lubimy magię marek, bo gdyby było inaczej, to wszyscy chodzilibyśmy w chińskich nonameach.
– Mamy obecnie z 10 motocykli Harleya. I jak wsiadasz rano na na dowolnego z nich i naciskasz przycisk rozrusznika, to morda się cieszy. A to coś, co niekoniecznie pojawia się w przypadku tych wszystkich wymuskanych motocykli. Harley dalej to ma, coś unikatowego. Wsiadasz, i od razu wiesz, że siedzisz na Harleyu.
Paweł Kot, Motcyklista.info
– Pawle, za co cenisz Harleya, albo za co go nie cenisz?
– Harley jest osobliwością, był zawsze osobliwością. Budzi emocje. Mamy takie powiedzenie u nas w redakcji: „piszemy motocyklami historię naszego życia”. Motocykliści, szczególnie właśnie Harleyowcy piszą historię swojego życia motocyklami. I to się dzieje od bardzo dawna.
– A jeśli chodzi o czysto mechaniczne aspekty? – dopytuję w poszukiwaniu mniej romantycznych konkretów
– Mechaniczne aspekty w Harleyu bardzo się zmieniały. Weźmy taką Electrę Glide. Bardzo dobrze widać na niej ewolucję zawieszenia i silnika. To, co Harley zrobił przez ostanie 10-15 lat to przepaść. Dzisiaj krytycy Harleya nie mają zbyt wielu argumentów. Kiedyś to były motocykle, które żyły własnym życiem na drodze. Dzisiaj to motocykle, na które wsiadasz i czujesz, że są jak monolit, spójne, zwarte konstrukcyjnie. W dodatku mają legendę, której nie da się obalić . A jak ktoś się zakochał, nie da się odkochać.
– A z perspektywy jeźdźca, jaka jest największa różnica względem pozostałych motocykli?
– Opatentowane brzmienie silnika. Cała masa patentów. Harley, z tej małej szopy, z której wyjechał, trwa do dzisiaj w jednej i tej samej rodzinie. Tego się nie da podrobić
Enrico Buscema, Motowizjoner
– Za co jako doświadczony motocyklista cenisz markę Harley-Davidson i coTwoim zdaniem wyróżnia jej motocykle na tle innych?
– Zawsze byłem przekonany, że Harley nie sprzedaje motocykli. Sprzedaje idee bycia we wspólnocie, która Cię akceptuje. Taka ikona, jedna z tych firm, które rozumieją, jak ważna jest społeczność zgromadzona wokół marki. No i ten klimat. Nawet BMW, próbując podrobić Harleya swoim R18, poległo…
[Rozmowę przerwały obowiązki i już do niej nie wróciliśmy.]
Motogen.pl, Rafał Bednarski
– Za co cenisz markę Harley, co stoi za jej wyjątkowością?
– Lubię przede wszystkim za unikatowość. Harley-Davidson jest marką, która wyrosła sama z siebie, nie czerpała z innych, sama jest dla siebie inspiracją. Owszem, inne motocykle są niemal doskonałe i przyjemnie się na nich jeździ, ale jednocześnie są powtarzalne. Te same elementy i rozwiązania można znaleźć i poczuć w wielu markach.
– Harleye to motocykle, na których nie musisz się spieszyć. Pracują inaczej, wyglądają inaczej, mają różne, swoje rozwiązania. Harley ma po prostu trochę wywalone na całą resztę. Za to właśnie go cenię. Weźmy takiego Indiana, który jest nawet starszą marką od Harleya, chociaż w przeciwieństwie do Harleya nie działa nieprzerwanie. Indiana postrzegam dzisiaj jako motocykle, które nie były inspiracją samą dla siebie, a ich marketing bazuje w pewnej mierze na tym, co Harley-Davidson robił przez lata. Zmierzam do tego, że Harleya nie da się podrobić.
Motobanda (kanał YouTube)
– W Harleyu to historia robi robotę. Ta legenda, ludzie którzy są dookoła. Byłem na 120-leciu Harleya w Budapeszcie i tam było to wszystko fantastycznie widać. Z takich rzeczy które mnie najbardziej zaskoczyły, to fakt, że najwięcej maszyn tam, to było te najdroższe wersje CVO. Generalnie Harley to trochę legenda, trochę podejście do budowania motocykli, trochę historia. Te elementy tworzą całość tej marki.
– A jeśli chodzi o jakieś unikatowe doznania z jazdy?
– Jeśli chodzi o doznania, to odpalanie motocykla, wbijanie biegu jak bym młotem walił w kowadło.
Harley-Davidson – poczuć i zrozumieć
Czy powinienem dodawać coś więcej? Nie wiem, jak Ty, ale ja przekonałem się, co do słuszności mojej tezy, którą zawarłem w historii na wstępie. Chodzi o ten fragment:
Zmierzam do tego, że nie trzeba spędzać na motocyklu połowy życia, nie trzeba żyć z testowania motocykli, nie trzeba nawet mieć ciepłych ciuchów na motocykl, żeby docenić unikatowe doświadczenia i emocje, jakie zapewnia jazda na Harleyu. Zrozumiesz i pokochasz je, nawet jeśli na motocykl wsiadasz raz w roku.
Moje odczucia w mniej lub bardziej wprost potwierdzili wszyscy dziennikarze od motocykli, z którymi rozmawiałem. A skoro dziennikarze od motocykli czują w stosunku do Harleya to samo, co dziennikarz od samochodów, to znaczy, że coś musi być na rzeczy.
Z tą myślą Cię zostawiam i życzę Ci, żebyś przy najbliższej okazji miał okazję przekonać się i poczuć osobiście, to wszystko, o czym tutaj rozmawialiśmy. Dealerzy Harley-Davidson bez problemu zaoferują Ci jazdę testową. Godzina wystarczy, żeby poczuć magię Harleya.