Wiedzieliście, że w naszym kraju jest organizowany konkurs Car of the Year Polska? Też nie wiedziałem, dopóki nie otrzymałem komunikatu prasowego od Kii, w którym Kia chwali się, że model XCeed zdobył właśnie tytuł Car of the Year Polska. Pomyślałem więc, że sprawdzę samochód, który 10 moich kolegów po fachu (czyt. niezależnych dziennikarzy motoryzacyjnych) uznało za najlepszy.
Jak wiecie, od czas do czasu z samochodów klasy premium przesiadam się do tych od marek popularnych. Po prostu nie mogę sobie pozwolić na brak kontaktu z tym, co dzieje się w "zwykłych" autach, bo dzięki temu mogę merytorycznie recenzować, to co się dzieje w samochodach klasy premium. Czy wystarczająco się usprawiedliwiłem? To dobrze, przejdźmy zatem do nowego Renault Clio.
Renault Megane RS Trophy (dokładnie to R.S. Trophy, będę używał zamiennie) uznawane jest za jednego z lepszych hothatchy. Niektórzy twierdzą nawet, że to najlepszy hothatch na rynku. Po tygodniowym teście tego samochodu mam na jego temat trochę przemyśleń. A blog to dobre miejsce na dzielenie się przemyśleniami.
Wybrałem się Toyotą Suprą na Dolny Śląsk w poszukiwaniu ciekawych dróg. Takich krętych i pustych, na których Supra zaczyna błyszczeć. Powiedziałem sobie, że ten jeden raz będę samolubny, pojadę po prostu się pobawić. Bez latania wokół samochodu z aparatem i telefonem, bez jeżdżenia w poszukiwaniu ładnego miejsca na zdjęcia. Tak po prostu, wiecie, jak... normalny człowiek.
Jak zapewne wiecie, w tym sezonie– w myśl hasła „racing is important” – mocno zaangażowałem się w wyścigowy puchar Kii...
Był lipiec 2018. Właśnie odebrałem testowe Audi A5 Sportback. Jeszcze tego samego dnia dzwoni do mnie Kamil (ten gość po prawej) i wyzywającym tonem stwierdza, że jeździ właśnie Kią Stinger i że ta jego Kia jest dużo lepsza i dużo tańsza od mojego Audi A5. Kiedy już pozbierałem się ze śmiechu, a trwało to jakieś 2 dni, stwierdziłem, że nadarza się dobra okazja na porównanie. Wzięliśmy więc nasze dwa sportowe, "czterodrzwiowe coupe" na krótką wycieczkę, na której zamierzałem udowodnić Kamilowi, jak bardzo się myli. Co z tego wyszło i dlaczego to wszystko trwało aż rok? Sprawdźcie poniżej.
„Cześć, ojciec. Potrzebuję 150 tys. zł na start w przyszłym sezonie w wyścigach Kia” – zagajam przez telefon chwilę po zakończeniu III rundy Kia Platinum Cup na torze Poznań. Rundy, w której startowałem jako występujący gościnnie, ale pełnoprawny zawodnik VIP. Miałem swój team, całe zaplecze serwisowe, namiot i samochód z własnym nazwiskiem na szybie. Przez 4 dni byłem po prostu kierowcą wyścigowym. „To chyba musiałbym sprzedać mieszkanie” – słyszę w odpowiedzi.
Kiedy przychodzi do profesjonalnego ścigania – wiecie, z licencją, w homologowanych autach, niepalnej bieliźnie, zgodnie z regulaminem FIA – marka samochodu przestaje mieć znaczenie. Liczą się emocje! A profesjonalne ściganie dostarcza kierowcy mnóstwa emocji niezależnie, w jakim samochodzie siedzi. Emocje w motoryzacji są premium. Dlatego przygotowałem sprytny plan wzięcia udział w takim prawdziwym ściganiu. Na przykład w Kia Platinum Cup 2019.