Oznaczenie GT w Kii świadczy o tym, że masz do czynienia z najbardziej usportowionym i najmocniejszym modelem w gamie. Na razie GT pojawia się w oznaczeniu jedynie trzech modeli, a według mnie najlepiej pasuje do tego, o którym chcę Ci tutaj opowiedzieć. Zapraszam na wrażenia z jazdy Kią Proceed GT.
Pierwsze, na co zwróciłem uwagę w Kii Proceed GT były opony. Michelin Pilot Sport 4. Te opony to poważna deklaracja osiągów i sportowych aspiracji. Są trochę, jak opuchnięte uszy u gościa, którego mijasz na ulicy. Jeśli trochę orientujesz się w temacie, to od razu wiesz, że lepiej na niego uważać. Chwilę wcześniej te same opony miałem w 421-konnym Mercedesie-AMG A 45 S.
Drugą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę było coś bardziej pragmatycznego. Fenomenalnie praktycznie rozwiązany bagażnik. Pod podłogą odkryłem tyle schowków i przegródek, że nie powstydziłaby się ich garderoba z Ikei. Jest tu nawet oddzielna przegródka na roletę.
Kia ProCeed GT – we wnętrzu
Bagażnik Kii Proceed i generalnie całe wnętrze sprawiają wrażenie, jakby projektanci Kii obejrzeli wszystkie testy konkurencyjnych kombi na Youtubie, skrupulatnie wynotowali elementy, których czepiają się i które chwalą dziennikarze motoryzacyjni i równie skrupulatnie zastosowali te notatki przy przygotowywaniu ProCeeda.
Co prawda miejscami czuć również, że ta skrupulatność została wcześniej nieco ostudzona przez przez księgowych (momentami zbyt skutecznie), ale ogólne wrażenie praktyczności i przemyślenia całego wnętrza Kia Proceed jest wyjątkowo pozytywne. Jest nawet podłokietnik przesuwany przód/tył. Szacuneczek.
W odmianie GT jest też Alcantara na mocno profilowanych fotelach, czerwone akcenty w postaci szwów i pasów w optymalnym natężeniu i gruby ścięty u dołu wieniec kierownicy. Jest sportowy klimat, który na wstępie zapowiedziały te opony.
Cała reszta wnętrza Kii ProCeed GT to standard i rozwiązania znane z innych modeli Kii, czyli: przeciętnej jakości plastiki i skóra oraz równie przeciętne przywiązanie do detali i stylizacyjnych niuansów. Mój zmysł premium feel nadal bardziej preferuje to, co – za nieco większe pieniądze – dostajemy w Golfie, Leonie czy Focusie, ale Kia z każdym rokiem jest coraz bliżej konkurentów z Niemiec.
Mam wrażenie, że Kia przywiązuje po prostu większą uwagę do rozmaitych udogodnień, które docenisz jako kierowca i pasażer niż do jakości materiałów i rozmaitych szczegółów, na które ja zwracam uwagę, ale Ty nie musisz.
Na odpowiednim poziomie są również multimedia i cyfrowe dodatki. Tablica wskaźników jest przyjemna dla oka, nawet lepsza niż ta w Volvo (chociaż to nie sztuka), a multimedia są przyjemne w obsłudze… nawet lepsze niż te Renault (ale to też nie sztuka). Jest więc całkiem w porządku.
Kia ProCeed GT – test – trzy euro od Alberta Biermanna
Wróćmy jednak do tych opon, bo musimy odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytanie, dotyczące Kii Proceed GT – czy te opony w tzw. kompaktowym kombi od Kii to przerost formy nad treścią czy poważna deklaracja mająca pokrycie w rzeczywistości. Słowem, czy potencjał silnika i zawieszenia jest adekwatny do potencjału, z którego znane są te Miśki Pilot Sport 4.
Już po pierwszych zakrętach czuć, że tak. Od razu dostajesz mnóstwo sygnałów świadczących o tym, że prowadzisz kombi o mocno sportowym zacięciu.
Zawieszenie jest wyraźnie twardsze niż w zwykłym Ceedzie – z tyłu dokładnie o 44 proc. Jest też obniżone o 10 mm i ma sztywniejszy stabilizator. Swoje trzy euro dorzucił tu Albert Biermann, który wcześniej dorzucał swoje trzy euro do układów jezdnych w BMW M. Po teście Hyundaia i30 N, nad którym również pracował, wiem, że robi dużo dobrego dla sportowych układów jezdnych w Hyundaiu i Kii. Udowodnił to po raz kolejny w przypadku ProCeeda GT.
Sygnały o sportowym charakterze Kii Proceed wysyła również układ kierowniczy. Jest szybki, bezpośredni. Może nie tak szybki jak w topowych hothatchach od Forda czy Renault, ale na tyle szybki, żebyś poczuł, że coś jest na rzeczy.
A co z silnikiem w Kii ProCeed GT?
O tym, że coś jest na rzeczy świadczy również dźwięk silnika po wciśnięciu przycisku Sport. Do wnętrza dosyć intensywnie pompowane jest rasowe burczenie. Niestety po dłuższej sesji zmagań z zakrętami to burczenie staje się aż zbyt intensywne i męczące, ale robi swoje – buduje emocje.
To burczenie do pewnego stopnia generowane jest przez 4-cylindrowy silnik o pojemności 1,6 l. Do dyspozycji masz 204 KM oraz 265 Nm. To już całkiem sporo. Te wartości dają około 7 s do 100 km/h. Jesteśmy więc blisko hothatchy, ale ProCeed GT pod względem osiągów pozostaje raczej w lidze warm niż hot.
Nie zmienia to faktu, że ten poziom osiągów wspierany 2-sprzęgłowym automatem jest w zupełności wystarczający do tego samochodu, a w połączeniu z trzema euro Albarta Bieramanna sprawia, że Micheliny naprawdę mają co robić.
W zachowaniu ProCeeda GT czułem dużo z hotchata, z tej cudownej charakterystyki, którą czułem w Focusie ST czy i30 N. ProCeed GT daje mnóstwo pewności w zakrętach, jest precyzyjny, przyjemnie nadsterowny przy odjęciu gazu i odczuwalnie wgryza się w zakręt przednią osią dzięki elektronicznej symulacji mechanizmu różnicowego. Za kierownicą Kii ProCeed GT można się po prostu dobrze bawić przy dynamicznej jeździe i wykorzystać potencjał Michelinów. I to za rozsądne na tle konkurentów pieniądze.
Ceny ProCeeda GT z automatem startują od 118 tys. zł. To całkiem przyzwoity poziom, biorąc pod uwagę bogate wyposażenie w standardzie i potencjał tego samochodu. Może dlatego Kia ProCeed GT jest najchętniej wybieranym sportowym kompaktem w Polsce…
Kupując nowe auto warto dowiedzieć się więcej na temat ubezpieczenia, jakim jest autocasco na NajtaniejuAgenta.pl