dzienniki-premium-pazdziernik

Dzienniki PremiumMoto.pl – październik

W październikowych dziennikach PremiumMoto.pl polecam wpis o tym, jak pieniądze Hewlett-Packarda wkopały VW w aferę z dieslami. Na duchu podniesie Was motywujący wpis z 4. października, a wpis o Clarksonie (22.10) sprawi, że zastanowicie się nad życiem. I samochodami. Tymi klasy premium oczywiście. Dowiecie się też, dlaczego lepiej nie wciągać kawy nosem. Z pewnością znajdziecie coś dla siebie.

#update 31.10.2015: święto lewych kierowców

#cmentarz #święto #pod prąd na autostradzie

Zamykam październikowe dzienniki PremiumMoto.pl. Za dwa dni rusza edycja listopadowa. Na początek będzie o tym, dlaczego szybka jazda samochodem jest bezpieczniejsza od jazdy wolnej. Przynajmniej taki mam zamysł.

Dzisiaj natomiast (jak wspomniałem na Fecebooku) mamy święto kierowców, którzy z samochodu korzystają sporadycznie, a jazda autem to dla nich przykry obowiązek. Potocznie zwani są grzybami. Wiązanki i znicze jakoś trzeba zawieść na cmentarz. Już na dzień dobry TVN24 poinformował o samochodzie z 6(!) osobami na pokładzie, który czołowo zderzył się z TIR-em na autostradzie. Czołowo, na autostradzie… Policja nie nadąża z aktualizowaniem statystyk ofiar i rannych. Tak, trwa weekend najdziwniejszych manewrów i festyn nieogarnięcia za kierownicą. Najgorsze jest to, że dzisiaj muszę jeszcze wrócić do Warszawy, a na sobotni dojazd do Krakowa zużyłem już zapas cierpliwości na najbliższy tydzień. I nie chodzi o to, że ja jestem super kierowcą, a inni nie. Bo nie jestem. Chodzi tylko o to, że bardzo wyraźnie można odczuć zagęszczenie grzybów na drodze. Ja chyba wypisuję się z tradycji zbiorowego odwiedzania cmentarzy.

droga kielce-radom
31 października i 1 listopada – święto kierowców, którzy jazdę samochodem traktują jako przykrą konieczność.

#update 28.10.2015: o owijaniu SUV-ów wokół słupa

#kukiełki #XC90 #Q7

Dzisiaj będzie o bezpieczeństwie, taka techniczna środa.

Koncerny motoryzacyjne przy opracowywaniu nowych modeli nie szczędzą środków, aby ulżyć cierpieniom crash testowych kukiełek. Postanowiłem przyjrzeć się bliżej testom zderzeniowym Euro NCAP dwóch najbardziej gorących SUV-ów tego roku, czyli Volvo XC90 oraz Audi Q7. Będzie o rzeczach, o których nikt nie wspomina w typowych porównaniach tych modeli.

Na dobry początek zerknijcie na film, w którym zestawiłem przebieg crash testu XC90 i Q7 w teście side barier oraz side pole (czyli przy uderzeniach bocznych).

Pozornie różnice niewielkie. Jeżeli chodzi o szyby w Volvo, to nie lecą dlatego, że są klejone (to chyba płatna opcja). Najciekawszy fragment jest jednak na samym końcu, kiedy Euro NCAP próbuje owinąć oba samochodu na słupie. Wyraźnie widać, że w przypadku Q7 słup wchodzi nieco głębiej, samochód bardziej się deformuje, do tego stopnia, że pęka przednia szyba. Volvo XC90 „na oko” znosi ten test lepiej. Świetnie, XC90 jest bardziej bezpieczne, to było oczywiste, dziękuję, dobranoc.

W wolnej chwili zerknijcie na 12 rzeczy, których mogliście nie wiedzieć o nowym XC90

Ale… Kiedy zerkniemy na szczegółowe wyniki testu side pole, to zauważymy, że to w Q7 kukiełka odniosła mniejsze obrażenia. Suprise! Suprise tym większy, że Volvo chwali się, że X90 nie posiada bocznych poduszek powietrznych z tyłu (nie mylić z kurtynami, bo te posiada) ponieważ inżynierom udało się sprawić, że ochrona przed uderzeniem bocznym w tylnej części jest równie skuteczna, co w części przedniej pojazdu. Osiągnięto to przez solidniejszą konstrukcję drzwi oraz mocniejszy słupek C. I co? I nic. Zerknijmy zatem na twarde dane.

df
Koniec końców to Volvo zyskuje lepszy wynik w testach zderzeniowych w dziedzinie ochrony kierowcy (37 vs 36,1 pkt). Ale w tym przypadku interesuje nas jedynie side pole test (ten ostatni test na filmie), a w tym przypadku to Q7 wypadło lepiej. Volvo za to okazało się bardziej bezpieczne przy zderzeniach czołowych.

 

fd
Wyniki nowego Audi Q7 w testach zderzeniowych Euro NCAP. W przypadku zderzeń czołowych Q7 wypada nieco gorzej niż XC90, jednak w side pole test okazuje się lepiej chronić kierowcę, mimo że kabina (na oko) odkształca się nieco bardziej niż w XC90 (pęka nawet przednia szyba).

Euro NCAP w podsumowaniu testu zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. W raporcie czytamy:

W pierwotnych testach uderzenia bocznego i uderzenia bocznego w słup, boczne kurtyny powietrzne XC90 nie napełniały się do końca w tylnej części pojazdu. To skutkowało tym, że poziom ochrony pasażerów w opcjonalnym, trzecim rzędzie foteli był nieco gorszy niż życzyłoby sobie tego Volvo. Volvo zdiagnozowało przyczyny i zmieniło jeden z plastikowych paneli, co pozwoliło na szybsze napełnianie kurtyny.

O tym felerze było głośno na początku sierpnia. Wg oficjalnych źródeł chodziło o błędny montaż osłony wewnętrznej tylnego słupka dachowego, który blokował kurtynę. Swoją drogą, nie była to pierwsza wpadka z poduszkami w nowym XC90. Test, który możecie zobaczyć na filmie przeprowadzony jest już na „poprawionej” wersji XC90. Takie rzeczy…

#update 25.10.2015: zostaw to fachowcom, czyli najbrzydszy samochód świata

#Edsel #Frankenstein #design

Przy okazji każdej premiery nowego modelu na pierwszy ogień krytyki zawsze idzie design auta – to, jak bardzo przypomina poprzednika, a jeżeli nie przypomina, to jak bardzo projektanci zerznęli niektóre elementy od konkurencji. Alfa Gulia to BMW serii 3, Merc S Coupe to Laguna, a nowy Passat to… stary Passat. No to teraz popatrzcie na to.

najbrzydszy samochod swiata
Najbrzydszy samochód świata, czyli samochód idealny wg Brytyjczyków

Ten Frankenstein na kołach to wynik eksperymentu profesora Petera Hancocka z wydziału psychologii Stirling University. Profesor postanowił pokazać, jak może wyglądać samochód doskonały wg Brytyjczyków. W badaniu ponad 2000 osób miało najpierw wskazać dwa ulubione samochody w 4 kategoriach (Sports, Everyday, Retro i MPV), a następnie wybrać ich najładniejsze elementy. Dodatkowo ankietowani musieli określić ulubiony kolor samochodu, preferowaną liczbę drzwi czy sposób ich otwierania (tutaj więcej o metodyce badania).

Na podstawie wyników ankiet Peter Hancock dzięki „specjalistycznemu oprogramowaniu” i jeszcze bardziej specjalistycznemu algorytmowi stworzył wizualizację takiego „idealnego” samochodu. Przyjrzyjcie się mu uważnie. Co widzicie? Poniżej podpowiedź.

Element samochodu
Zwycięski model
Procent oddanych głosów
Front section (including bumper, bonnet and windscreen) Aston Martin DB9 47%
Middle section (including roof and side windows) Lamborghini Gallardo 33%
Back section (including bumper, boot, exhaust and rear window) Triumph Spitfire 10%
Headlights Mini Cooper 14%
Rear lights Audi A1 17%
Doors Rolls-Royce Phantom 17%
Wheels Range Rover Evoque 8%
Wing mirrors Citroën C4 Picasso 2%

Wnioski? Nie należy dopuścić, aby profesorowie nudzili się na uczelniach, a samochody były projektowane w oparciu o oczekiwania klientów czy badania rynku.

Ford coś o tym wie. Koncern chwalił się, że projekt i stworzenie Edsela zostały poprzedzone zaawansowaną analizą rynku i oczekiwań konsumentów, co miało sprawić, że ludzie momentalnie pokochają Edsela i będą go kupować. I tak w 1958 roku na rynku pojawił się Edsel Corsair. Auto okazało się klapą, a Ford stracił miliony dolarów.

edsel Corsair 1958
Edsel Corsair – samochód, którego projekt oparto na dogłębnej i szczegółowej analizie rynku i oczekiwań konsumentów. Samochód, którego nikt nie chciał kupić.

#update 22.10.2015: Pan się nie myli, panie Clarkson

#życie #cytaty #samochody

90 procent książek, które przeczytałem w życiu napisał Jeremy Clarkson, pozostałych dwóch nie pamiętam. O Clarksonie różnie się mówi, jedni uważają go za błazna, inni za autorytet. Mi po prostu podoba się jego styl i imponuje to, że samochodami potrafi zainteresować nawet osoby, które na co dzień poruszają się czerwonymi Hyundaiami i10. Jest w tym wszystkim dużo pozy, gry i prowokacji, ale w telewizji wychodzi niezłe show, a książki dobrze się czyta. Chociaż podobno Clarkson ma tekściarza, który pisze za niego. Ale to takie plotki.

Tak czy inaczej, z książek Clarksona czasami wybierałem sobie cytaty, które wydawały mi się szczególnie trafione i takie, które miałem nadzieję wykorzystać w swoich tekstach. Udało mi się raz we wstępie do galerii Lexusa IS300h. Kilkanaście cytatów czeka na swoją kolej i marnują się. W związku z tym stwierdziłem, że kilkoma podzielę się z Wami już teraz, w dziennikach. Wybrałem takie, które dla wielu mogą być mocno kontrowersyjne, a dla mnie są bardzo prawdziwe.

Na dobry początek:

Pokażcie mi kogoś, kto wolno prowadzi, a ja wam pokaże śmiertelnego nudziarza. Kogoś, kto prowadzi życie puste, płytkie i bezsensowne. Dla tych osób jazda Corsą z prędkością 40 km/h jest po prostu najciekawszą rzeczą, jaką mają do zrobienia przez cały dzień.

Piękna obserwacja, prawda? Aktualna niezależnie od narodowości kierowcy.

I w podobnym tonie:

(…) przykro mi bardzo, ale nic nie powie o was dobitniej, że machnęliście już ręką na życie, niż samochód zaprojektowany przede wszystkim z myślą o względach praktycznych.

Niedawno byłem na premierze nowego Tourana, czyli kwintesencji samochodu, o którym pisze Clarkson. Na konferencji prasowej pokazano jednak bardzo ładny film, który trochę przeczy tezie Clarksona. Do mnie przemówił.

Wracamy do cytatów. Oto jeden z moich ulubionych:

Autobusy to społeczna siatka asekuracyjna, rozwiązanie, które stworzyła cywilizacja, by zapewnić mobilność ubogim i słabym. I nic ponad to.

I jeszcze jeden:

Bo każdego, kto jeździ Kią, najwyraźniej samochody w ogóle nie ruszają. Osoba taka nie przeżyłaby więc traumy, wybierając się na zakupy autobusem.

No dobra, to na dokładkę:

Toyota Corolla to zdecydowanie najbardziej idiotyczny sposób na przepuszczenie czternastu tysięcy funtów. To wóz dobry dla ludzi, którzy traktują życie jako pańszczyznę do odrobienia, a nie jako doświadczenie, które powinno się wycisnąć jak cytrynę.

Cóż, żeby głośno wyrażać takie poglądy trzeba mieć na koncie dużo kasy, swoje przeżyć i pojeździć kilkoma samochodami. Swoją drogą warto zwrócić uwagę na to, o czym stale wspomina Clarkson, a co można zamknąć w znanej maksymie (o której pisałem już tutaj): życie jest zbyt krótkie, żeby jeździć nudnymi samochodami.

Ostatni, taki „one for the road

Lubię mieć poczucie, że choć życie mam tylko jedno, to wyciskam z niego tyle, co z trzech. I właśnie dlatego jeżdżę pięciuset konnym Mercedesem.

Jeżeli macie apetyt na więcej, to od czasu do czas musicie zaglądać na PremiumMoto.pl. Sorry. A w międzyczasie… wyciskajcie z życia jak najwięcej, nawet jeśli nie macie 500 KM pod machą.

#update 19.10.2015: kawowy breaking bad

#Chemobile #kawa #wynalzki

Kojarzycie sformułowanie cars&coffee? Oznacza takie towarzyskie spotkania przy samochodach i pogaduszki o kawie. Albo na odwrót. Coś jak zlot fanów Astry III lub Fiata Stilo, tylko bardziej premium. Sam nawet byłem na jednym cars&coffee zorganizowanym przez magazyn KMH. Samochody były niczego sobie, ale kawa od Kofi Brand jeszcze lepsza. Tak to już jest, że jak ktoś potrafi docenić dobrą kawę, trochę tej kultury kawowej zna, to i nietuzinkowe samochody nie są mu obojętne.

Dzisiaj jednak o innym, mało znanym związku między kawą i samochodami. Był sobie bowiem taki jegomość imieniem Peter J. Schlumbohm. Chemik z wykształcenia, wynalazca z zamiłowania i częsty klient urzędu patentowego. Taki pierwowzór Waltera White’a z Breaking Bad tylko zamiast produkować amfetaminę, wolał rysować. Urodził się w 1896 roku w Niemczech, a w roku 1936 przeniósł się do Nowego Jorku. Schlumbohm w 1941 roku wynalazł (a później opatentował) znany miłośnikom kawy i powszechnie dzisiaj stosowany Chemex Coffeemaker. Jaki to ma związek z samochodami? Podobnie jak Koenigsegg, Schlumbohm po sukcesie w branży zupełnie z motoryzacją nie związanej, zainteresował się… projektowaniem samochodów. Chociaż diametralnie różnych od tych Koenigsegga.

Schlumbohm and chemobile
Man and machine, czyli chemik Schlumbohm i jego wizja samochodu dla ludu – Chemobile’a.

Panuje dziwna unifikacja designu w masowo produkowanych samochodach. Praktycznie wszystkie wyglądają podobnie (brzmi znajomo, prawda? – przyp. red). W moich projektach dążę do prostych i praktycznych rozwiązań – tłumaczył Schlumbohm.

Wziął łyk kawy i zaczął rysować. Nie wiem jak w Waszym przypadku, ale mi ciężko pisze się po mocnej kawie. Nie mogę zebrać myśli i spójnie przelać ich do Worda, co zapewne zdążyliście już zauważyć. Z kolei Schlumbohm po kawie projektował kwadratowe samochody. Kto wie, może zamiast kawę parzyć w Chemexie, wciągał ją nosem?

Chemobile-3
Chemobile – projekt samochodu autorstwa wynalazcy zaparzacza do kawy, opatentowany 24 czerwca 1950.

Na Jalopinku (z którego podwędziłem ten temat) twierdzą, że to właśnie Schlumbohm stworzył podwaliny pod amerykańskiego kei cara, takiej Toyoty Previa. Pojazd nazwał Chemobile i nawet go opatentował.

Dobra, idę na kawę.

#update 16.10.2015: złóż sobie kotka

#Lexus #origami #gifty

Nie zdradzę chyba tajemnicy poliszynela, jeśli napiszę, że na prezentacjach/premierach nowych modeli dziennikarze dostają drobne podarunki. Czasami jest to scyzoryk z nazwą marki na ostrzu, czasami wino lub (kiedyś nagminnie) battery pack. Drobiazgi, nic co zakłócałoby obiektywny odbiór samochodu, jeśli wiecie co mam na myśli. O tym decydują zupełnie inne „gifty”.

Podczas jednodniowego spotkania z Lexusem w Bednarach takim drobnym prezencikiem była książka The Art of Lexus. Naprawdę atrakcyjnie wydana i ciekawa lektura. Dużą zaletą takich firmowych wydawnictw jest to, że z czysto marketingowo-wizerunkowych treści można odfiltrować mało znane ciekawostki. W książce Lexa znalazłem taką o składaniu kotka z origami (chociaż na kilku zagranicznych stronach już o tym pisali).

Takumi origami test. Złóż kotka jedną ręką w 90 s i masz robotę w Lexusie.
Takumi origami test. Złóż kotka jedną ręką w 90 s i masz robotę w Lexusie. Będziesz mógł szyć tapicerkę…

O co tu chodzi? Lexus wyjątkowo poważnie podchodzi do detali i wykończenia swoich samochodów. Wie, że premium tkwi w szczegółach i m.in. za to szanuję tę markę

That’s not attention to detail, that’s obsession with detail – napisał kiedyś Motor Authority w teście Lexusa.

Jednym z takich detali są szwy tapicerki. Rzecz niby prosta i oczywista, ale nie w Lexusie. Dla nich szycie to sztuka. Aby móc operować igłą we wnętrzu Lexa, musisz przejść niezwykle surowy proces rekrutacji. Jednym z testów podczas tego procesu jest „Takumi origami test”. Takumi to inaczej mistrz rzemiosła, po prostu taki wymiatacz. A na czym polega test origami?

Z małej kartki papieru o precyzyjnie dobranej wielkości trzeba złożyć kotka. Proste? Może, gdyby nie jeden haczyk. Kotka trzeba złożyć jedną ręką (tą słabszą), w 90 sekund. Chyba mało kto daje radę, bo jak na razie w fabryce Lexusa w Kyushu zatrudniającej ponad 7 tys. ludzi, do operowania maszyną do szycia dopuszczono zaledwie 12 osób. Może dlatego tak długo musicie czekać na zamówiony egzemplarz. Po prostu nie ma kto go uszyć…

szwy-volvo-vs-lexus
Premium tkwi w szczegółach. Przyjrzyjcie się szwom foteli na oficjalnym zdjęciu prasowym Volvo i tym w Lexusie. Wnioski pozostawiam Wam.

Więcej ciekawostek o Lexusie przeczytacie w materiale o LS600h

#update 13.10.2015: błyśnij przy piwie z PremiumMoto

#manual #serwo #stall recovery

Tu miałem napisać o tym, jak uciszyć pieniaczy, którzy teoretyzują o wyższości skrzyni manualnej nad automatyczną. Do wpisu zainspirował mnie wywiad z Maurizio Reggiani, szefem działu rozwoju w Lamborghini. No i napisałem. Ale, jak zobaczyłem ile napisałem, to stwierdziłem, że to za dużo jak na dzienniki i stworzyłem z tego osobny wpis. Główna teza: obecne skrzynie manualne, wcale nie są aż tak manualne, jak nam się wydaje i jak sugerują to znawcy na forach. Zapraszam do zerknięcia na pełny wpis. Dzięki niemu będziecie mogli zabłysnąć przy piwnych sprzeczkach na temat skrzyń biegów i szybko uciąć lamenty o powolnej śmierci manuali. Te prawdziwe zginęły już dawno…

Skrzynia Porsche PDK (Porsche-Doppel-Kupplungs Getriebe) to jeden z najdroższych dodatków w naszym Boxsterze S - kosztuje 14,5 tys. ale podobno sprawdza się w akcji.
Skrzynia Porsche PDK (Porsche-Doppel-Kupplungs Getriebe) to jeden z najdroższych dodatków w Boxsterze – kosztuje 14,5 tys. zł. To również najlepsza skrzynia (półautomatyczna), z jaką miałem do czynienia i tak bardzo inna niż odpowiednik w Audi. Póki nie spróbowałem, też upierałem się przy skrzyni manualnej w Boxsterze. PS więcej zdjęć z naszej sesji Porsche Boxstera do zobaczenia tutaj >>

#update 11.10.2015: good to be back

#Focus ST #powroty #pieski

Ford Focus ST wskazniki
All good to go. Na marginesie: na autostradzie, przy prędkościach 120-130 km/h i płynnej jeździe Focus ST zużywa dokładnie 8,1 l/100 km. W drugą stronę, na tej samej autostradzie i przy tej samej prędkości zużycie wynosiło już 8,7 l/100 km. Wiatr?

Dobrze wracać za kierownicę samochodów, które z jakichś względów zapadły w pamięć. Tak właśnie pomyślałem, kiedy dokładnie po dwóch latach ponownie wziąłem w obroty Forda Focusa ST. Z pierwszego testu usportowionego Focusa nadal miałem w pamięci niesamowicie szybki (bezpośredni) układ kierowniczy, wyjątkową chęć auta do zarzucania tyłkiem przy odjęciu gazu w zakręcie i urzekającą charakterystykę silnika, który maksymalne 360 Nm podaje od 1750 do 4000 obr./min (czyli cały czas). Wtedy, przy pierwszym kontakcie nie wiedziałem, czego spodziewać się po Focusie ST. Teraz byłem już na to przygotowany. I wiecie co? Układ kierowniczy i nadsterowność z odjęcia ponownie wywołały wielki uśmiech na mojej twarzy – maksimum frajdy przy niewielkim wysiłku i nikłych umiejętnościach ze strony kierowcy. No i ESP, które da się całkowicie dezaktywować.

Mam wrażenie, że do jazdy na co dzień i zabawy na zwykłych drogach, 250-konny Focus ST z napędem na przód sprawdzi się dużo lepiej, niż do bólu skuteczny i precyzyjny 300-konny Golf R z 4Motion. Focus ST jest jak mały szczeniaczek, możesz bawić się z nim wszędzie i wszystkim i wiesz, że nie zrobi ci krzywdy. Golf R jest przy nim, jak stary pies obronny. Żeby się z nim dobrze bawić musisz mieć jaja, dużo krzepy i odpowiednio dużo miejsca. Ot, takie porównanie, pewnie dlatego, że weekend spędzam z trzema psami. No i Focusem ST.

Macie jeszcze chwilę czasu? To zapraszam do galerii poprzedniego Focusa ST, który gościł na PremiumMoto.pl.

Ford Focus ST
Ford Focus ST w kolorze Deep Impact. Cena wersji testowej 140 tys. zł. Z płatnych dodatków mamy tu 18-calowe felgi z wykończeniem Rado i czerwone zaciski hamulców, dodatkowo przyciemniane szyby i bi-ksenony.

#update 08.10.2015: rozmaitości

#karton #BMW M4 GTS #Lexus IS

Do wczoraj Alfa Romeo Gulia QV była najszybszym produkcyjnym sedanem na świecie. Na Nurburgringu pokonała BMW M4 o ponad 10 s (7 min 39 sec vs 7 min 52 s), generalnie były powody do dumy. Na odpowiedź BMW nie trzeba było jednak długo czekać. Ta odpowiedź oznaczona jest literkami GT i S, ma 500 KM mocy (70 więcej niż zwykłe M4 i 10 mnij niż Gulia QV), waży 1510 kg (14 mniej niż Gulia QV) i okrąża północną pętlę Nurburgring w 7 min 28 sec. BMW M4 GTS powstanie w 700 egzemplarzach. Tymczasem Lexus pokazał samochód z kartonu, którym można pojeździć.

bmw-m4-gts--wnetrze
Prawilne wnętrze nowego BMW M4 GTS.
lexus z kartonu
Kartonowe wnętrze Lexusa IS

 

 

#update 06.10.2015: jak Hewlett-Packard wkopał VW

#Das Problem #same fakty #tru story

Miałem już nie pisać o aferze wokół VW. Piszą o tym wszyscy, a PremiumMoto.pl jest (no, przynajmniej stara się być) inne niż wszyscy. Ale… W najnowszym „Newsweeku” trafiłem na ciekawy tekst o problemie VW autorstwa Radosława Omachela. Miał wymowny tytuł „Das Problem” i… właściwie to tylko jego początek był ciekawy. Jednak na tyle, że postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma faktami. W „necie” nikt jakoś o tym nie wspominał, wszyscy (prawie wszyscy) uderzają w jeden cymbał i powielają zagraniczne materiały z popularnych portali. Co jak co, ale papier pod względem podejścia dziennikarza do tematu nadal górą. No właśnie, temat. Nie odbiegajmy do niego. O co się rozchodzi? A no o to, że za zdemaskowaniem VW stoją… pieniądze Hewlett-Packarda. Zaintrygowało, prawda?

Jest sobie bowiem taka organizacja (zła do szpiku, wyznająca kult Euro 6) o nazwie Międzynarodowa Rada Czystego Transportu (ICCT). To organizacja non profit, która, jak dowiadujemy się z „Newsweeka”, jest wspierana finansowo przez rodziny założycieli Hewlett-Packarda i przy okazji po cichu lobbuje samochody elektryczne. Podobnie jak EPA (ta, która głośno krzyknęła, że w VW oszukujo), ICCT bada to, co wydostaje się z rur wydechowych pojazdów.

Półtora roku temu szef europejskiej filii ICCT (z siedzibą w Berlinie) Peter Mock postanowił sprawdzić, jak pod względem emitowanych zanieczyszczeń w normalnej eksploatacji wypadają nowoczesne, czyste diesle. Tak, jak wspominałem w pierwszym wpisie na temat afery VW, to sam Volkswagen ściągnął na siebie uwagę panów od czystych spalin z Peterem na czele, ponieważ agresywnie wkroczył na rynek amerykański ze swoimi (podejrzanie) czystymi dieslami. Peter zlecił więc skontrolowanie w prawdziwych warunkach drogowych emisji spalin Jetty i Passata TDI. Na dokładkę wziął jeszcze BMW X3 xDrive 20d. Okazało się, że taki Passat 25-krotnie przekracza normę emisji tlenków azotu, a Jetta aż 35-krotnie. A co z BMW? BMW również przekraczało normy, ale jedynie podczas jazdy pod górę i w mieście. W normalnej jeździe było… czyste. Może pamiętacie, jak niedawno, za sprawą „Auto Bild” podniosła się wrzawa, że BMW 11-krotnie przekracza normy. Akcje koncernu poszły w dół, w BMW już robiło się ciepło. Potem jednak „Auto Bild” wycofał się ze swoich rewelacji. W całym zamieszaniu wokół X3 chodziło prawdopodobnie właśnie o wyniki testu ICCT.

Testy ICCT według „Newsweeka” odbywały się na początku 2014 roku, a ich wyniki zostały przesłane do unijnej komisji środowiska i kilku innych ważnych organów (ciekawe czy wiedział o nich również VW?). Nikt jednak nie zawracał sobie nimi głowy. Aż… EPA zrobiło z nich użytek. Na wszelki wypadek spece z EPA dokonali własnych pomiarów i… postawili kropkę nad i. Dalszy ciąg tej historii znacie z innych portali.

Peter Mock VW
Peter Mock, szef europejskiego oddziału ICCT. To on na początku 2014 roku zlecił badania czystości spalin VW w realnych warunkach drogowych i wykrył nieprawidłowości. Z wykształcenia chemik i ekonomista, posiada również tytuł doktora inżynierii na Uniwersytecie w Stuttgarcie. Jara się normą Euro 6.

#update 04.10.2015: jesteś zwycięzcom

#podłoga #szybkie samochody #rozwój osobisty

Dzisiaj będę niczym trener rozwoju osobistego. Podobno to dochodowa branża więc czemu nie spróbować? Opowiem Wam motywującą przypowiastkę o pewnym wynalazcy, który mimo porażek nie poddawał się, dzisiaj ma furę pieniędzy i może jeździć samochodami, które są szybsze od wszystkich innych. A było to tak…

Był rok 1991, kiedy nasz bohater (nazwijmy go Krystian) wynalazł rozwiązanie, które pozwalało łączyć panele podłogowe bez użycia kleju, gwoździ, czy innych dodatkowych pomocy. Proste prawda? Nazwał ten system Click, bo pojedyncze panele łączyło się ze sobą po prostu na „klik”, czyli dokładnie tak, jak robimy to dzisiaj. Tę technologię przedstawił teściowi, który siedział w biznesie podłogowym. Teść odrzucił pomysł naszego wynalazcy, twierdząc, że jeżeli coś takiego miałoby sens, to na pewno ktoś inny wpadłyby na to dużo wcześniej. Nasz bohater jednak się nie poddawał. Swój koncept zaprezentował kilku producentom podłóg. I wiecie co? Oni też go olali. Krystian zrezygnował. W 1995 roku szwedzka i belgijska firma opatentowały jednak pomysł Krystiana na „zatrzaskowe” panele jako własny. Mało tego, nawet tak samo go nazwały – „Click!”. Ta innowacja (innowacja Krystiana) obecnie jest interesem, którego wartość liczona jest w miliardach dolarów. Nasz bohater został z niczym. Czy się poddał, załamał? Nie. Miał pasję, miał cel, wiedział, że musi odnieść sukces.

Dorobił się na handlu mrożonymi kurczakami oraz plastikowymi torbami i… założył Koenigsegg Automotive AB. Tak, Christian von Koenigsegg jest zwycienzcom. Wy też możecie być zwycięzcami. Uwierzcie tylko w swoje siły, wymyślcie coś ciekawego i nie ufajcie teściom.

Dobranoc.

 

panele click
I jeszcze jakaś mądra sentencja, jak to we wpisach motywacyjnych.
Jestem nędzarzem, posiadam tylko marzenia.
Rozsiałem je u twych stóp. Stąpaj lekko, gdyż stąpasz po moich marzeniach. ~ William Butler
Na obrazku: panele w systemie Click wymyślonym przez Christiana Von Koenigsegga

 

 

#update 02.10.2015

#dzienniki #PremiumMoto.pl #październik

Nawet nie zdążyłem się zorientować, a już nadeszła pora na zamknięcie dzienników wrześniowych i odpalenie wydania październikowego. Wrzesień na PremiumMoto.pl był nieco spokojniejszym miesiącem, ale za to dookoła sporo się działo. Co dokładnie? Zapraszam do lektury >>

 

Hej! A widziałeś już znany i lubiany Instagram PremiumMoto? >>
close-image