Przed Wami najdroższa z najbardziej ekonomicznych wersji Volvo XC70, czyli XC70 Summum D4 Drive-E, z napędem jedynie na przednią oś, pakietem Inscripiton i automatyczną, 8-biegową skrzynią. Co? XC70 bez napędu na wszystkie koła?! Zgadza się. Zabraliśmy je w lekki teren i długą trasę, by sprawdzić, co ma do zaoferowania. Zapraszamy na test Volvo XC70 D4 FWD.
O Volvo XC70 wiecie już zapewne wszystko. Wiecie, że z zewnątrz zasadniczo nie zmieniło się od 1998 roku, kiedy to w sprzedaży pojawiła się uterenowiona wersja V70 pierwszej generacji, czyli V70 XC. Prawie 5 metrów samochodu, w którego foremnym bagażniku można zmieścić 1641 litrów czegokolwiek. Volvo XC70 znane jest również ze swoich ponadprzeciętnych predyspozycji do zmagań poza asfaltem. Z prześwitem 210 mm (20 mm mniejszym niż w XC60 i 80 mm większym niż w V70) pozwala na sporą swobodę w wyborze drogi na działkę, a napęd na wszystkie koła skutecznie wspiera kierowcę w umiarkowanie off-roadowych zapędach. Pod warunkiem, że jest. I był, przez 16 lat rynkowej kariery XC70. Ale od 2014 roku wcale nie musi go być.
Volvo XC70 FWD – co na to klienci?
Volvo uznało, że uzupełni ofertę XC70 o wersję z napędem wyłącznie na przód. Możecie kręcić nosem, pytać, jaki w tym sens i wybrzydzać, ale przypominam Wam, że napęd jedynie na przednią oś dostępny jest już nawet w BMW X5. Z drugiej jednak strony Audi Allroad, czyli jedyny konkurent XC70 z segmentu premium, występuje wyłącznie z napędem quattro. Tak samo nowy Passat Alltrack (nie zaliczam go do premium, ale uznaję za mocnego konkurenta dla XC70). Volvo po prostu miało możliwość niewielkim nakładem środków wprowadzić do oferty XC70 wersję FWD i tak zrobiło. Co na to klienci?
Od początku 2015 roku w Polsce sprzedano 264 sztuki XC70. Tylko 27 z nich to warianty FWD, co daje 9,8 proc. całej sprzedaży. Pozostałe egzemplarze to AWD. Co ciekawe, sytuacja przedstawia się podobnie w przypadku silników. Sprzedano zaledwie 25 egzemplarzy XC70 w wersji benzynowej, reszta to diesle, a mimo to trudno wyobrazić sobie, aby w ofercie brakowało możliwości wyboru jednostki benzynowej. I tak też jest w przypadku napędów.
Volvo XC70 D4 FWD test w terenie i w zakręcie
Koncepcja XC70 z napędem jedynie na przód nie przekonała mnie na nieutwardzonych drogach. Prześwit i kąt najazdu pozwalały wjechać w teren, w którym przednie, całoroczne opony Pirelli szybko kapitulowały. Po prostu konstrukcja samochodu może znieść znacznie więcej, niż jest w stanie przyjąć napęd. Momentami aż zaskakujące było z jak niewielkimi przeszkodami nie mogło poradzić sobie Volvo.
Na asfalcie, w zakrętach XC70 również nie należy do asów. Chociaż to żadna nowość. W przypadku tego samochodu to raczej feature niż bug. Wysokoprofilowe opony, miękkie zawieszenie, spory prześwit i wysoko położony środek ciężkości sprawiają, że prawie 2-tonowe kombi wyraźnie przechyla się pod naciskiem siły odśrodkowej. Nawet nie stara się sprawiać wrażenie samochodu precyzyjnego w prowadzeniu, po prostu stopniowo rozwija podsterowność a mocne wspomaganie układu kierowniczego daje jedynie nikłe pojęcie o tym, co wyczyniają przednie koła. Odczucia są zbliżone do tych, o których pisałem w teście Touarega. Może opcjonalne, adaptacyjne zwieszenie Four-C za 4 tys. zł mogłoby tu nieco pomóc?
Volvo XC70 D4 FWD w trasie – komfort i ekonomia
Nie w terenie, nie w zakrętach, to gdzie? Volvo XC70 to prostu genialny samochód na dłuższe trasy, a w testowanej konfiguracji poza komfortem zapewnia również niewielkie zużycie paliwa. Należy podkreślić, że połączenie D4 Drive-E z napędem na przód to najbardziej ekonomiczna wersja XC70. Co prawda najlepsze wyniki zapewnia w zestawieniu z manualną skrzynią, ale nowy, 8-biegowy automat Geartronic bardziej pasuje do tego kombi i pracuje bez zarzutu.
Podczas jazdy autostradą Volvo XC70 D4 Drive-E zużywa 6,8 l/100 km, w trasie przy średniej prędkości 80 km/h można osiągnąć niecałe 6 l, a w mieście mniej niż 9 l/100 km. Silnik o oznaczeniu D4 (D4204T5) to już nowa, 4-cylindorwa jednostka o pojemności 2 litrów. W XC70 nadal jednak dostępne są starsze odmiany D4 (163 i 181 KM) o pojemności 2,4 l i 5 cylindrach. Nowe D4 Drive-E generuje 181 KM mocy przy 4250 obr./min i 400 Nm od 1750 obr./min. Te wartości w zupełności wystarczają do sprawnego poruszania się XC70. Setka w 8,8 s to bardzo przyzwoity wynik, jedynie o 0,6 s gorszy od znacznie bardziej paliwożernego, 220-konnego D5.
Volvo XC70 to jeden z tych samochodów, z których po dłuższej trasie wysiadasz wypoczęty. Fotele to pierwsza liga w dziedzinie ergonomii w klasie premium, do tego doskonałe wyciszenie wnętrza (mimo głośniejszych opon całorocznych) i pierwszorzędna izolacja od nierówności nawierzchni zapewniona przez te element, o których pisałem powyżej, a które nie pozwalają XC70 dobrze skręcać. Volvo XC70 po prostu płynie po drodze. Przy 140 km/h silnik cicho szemrze na 2 tys. obr./min, chociaż przy mocniejszym wciśnięciu pedału gazu robi się wyraźnie słyszalny w kabinie. I niestety nie jest to już ten przyjemny pomruk starych, 5-cylindorwych diesli. To jedynie bezpłciowy warkot. Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Może i wysokoprężne, 5-cylindrowce w dzisiejszej rzeczywistości nie mogą uchodzić za ekonomiczne, ale miały niepowtarzalny dźwięk i charakter, którego nowe D4 już nie posiada.
Na szczęście w samym XC70 niepowtarzalnego charakteru uniwersalnego, ponadczasowego kombi zostało pod dostatkiem. Przed nim już ostatni rok rynkowej kariery, ponieważ pod koniec 2016 poznamy następcę.
PS Ceny opisywanej tutaj wersji Summum D4 Drive-E FWD z automatyczną skrzynią biegów rozpoczynają się od 209 tys. zł, a testowy egzemplarz została skonfigurowana za 277 680 zł. Ale… W związku z dobiegającą końca rynkową karierą XC70, Volvo oferuje niezwykle korzystne warunki finansowe. Teraz XC70 objęty jest promocją zero przebiegu, co oznacza nawet 30-procentowy rabat na nowe egzemplarze. Okazja? Według mnie tak.